Twórca wystąpił na konferencji poświęconej wykorzystaniu rozrywki w amerykańskiej edukacji. Udowadniał, że gry uczą graczy w najlepszy możliwy sposób - poprzez zmuszanie ich do doświadczania porażek. Przywoływał przykład klasy, gdzie jednej grupie kazano ulepić jeden garnek, a drugiej - jak najwięcej garnków w tym samym czasie. Jak można się domyślić - dzięki wielu próbom, druga grupa wyprodukowała lepsze naczynia.
Według Wrighta typowe dla gier podejście, by budować świat, zaludniać go i bawić się w nim jest stare jak "Wyspa Skarbów" Roberta L. Stevensona. Autor najpierw narysował mapę wyspy, a potem dookoła niej zbudował akcję. Takim autorem jest każdy gracz, co niesamowicie rozwija jego kreatywność. A na przykładzie gier od niezależnych zespołów twórców Wright opisywał niezwykłą siłę współpracy, której próżno szukać w szkołach.
Wright nie omieszkał przy tym skrytykować innych form rozrywki za ich pasywność.
Marzę żeby telewizory miały pokrętło włączające inteligencję. To tylko kilka minut z jego wystąpienia, całość ma się wkrótce pojawić w sieci:
Spore, Sims Creator on Gaming and Learning
Dla graczy to nic nowego, ale ciekawe jak na rewelacje Wrighta zareagowała zgromadzona na sali publiczność? Konferencja była zorganizowana przez National Academies, a udział w niej wzięli zarówno naukowcy, jak i nauczyciele tamtejszych gimnazjów i szkół średnich.
[via: NYTimes.com]
Paweł Kamiński