Świat Dysku: Ankh-Morpork, czyli Pratchett na stole

Świat Dysku: Ankh-Morpork, czyli Pratchett na stole

Świat Dysku: Ankh-Morpork, czyli Pratchett na stole
chmod700
26.08.2016 11:09

Do mariażu planszówek z innymi gałęziami kultury mieliśmy do czynienia wielokrotnie, co już nie raz, ku uciesze licznych fanów gier bez prądu, zaowocowało tytułami, które na stałe zagościły na naszych stołach. Jedną z nich jest bez wątpienia wydana na polskim rynku w 2012 roku sumptem wydawnictwa Phalanx - Świat Dysku: Ankh-Morpork.

Zawartość pudełka prezentuje się przyzwoicie. W środku znajdziemy blisko czterdzieści drewnianych pionków, ponad sto trzydzieści kart, dwunastościenną kostkę, pięćdziesiąt żetonów przedstawiających monety, instrukcję oraz planszę demonstrującą uroki miasta Ankh-Morpork. Co ciekawe autorem ilustracji na planszy oraz kartach jest Paul Kidby, znany miłośnikom Pratchetta z okładek jego książek począwszy od 1995 roku. Zatem, zresztą słusznie, można spodziewać się, że klimat towarzyszący powieściom ze Świata Dysku został zachowany. W parze ze znakomitymi grafikami idzie rewelacyjne tłumaczenie na kartach, którego co prawda nie uraczymy zbyt wiele jednak każdemu opisowi towarzyszy namacalna atmosfera literackiego oryginału. Co prawda by dobrze się bawić znajomość książek nie jest wymagana jednak miłośników oryginału kilkukrotnie rozbawią trafne nawiązania do znanych postaci. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że pojawienie się Rincewinda zwiastuje jedynie rosnący chaos na planszy, od Bibliotekarza dostaniemy dodatkowe cztery karty na rękę, zaś Bagaż niechybnie pożre nam jedną z nich.

Świat Dysku: Ankh-Morpork jest grą przeznaczoną dla dwóch do czterech graczy, którzy wcielają się w jedną z siedmiu postaci. Reguły rządzące omawianym tytułem są łatwe do przyswojenia i po jednokrotnym przeczytaniu kilkustronicowej instrukcji nie będziemy musieli do niej wracać, tym bardziej, że każdy z graczy otrzymuje kartę pomocy z informacjami o wszystkich możliwych akcjach, poszczególnymi warunkami zwycięstwa oraz opisem dzielnic. Z początku warto poświęcić kwadrans na pierwszą rozgrywkę w celu utrwalenia zasad, każda kolejna, pozbawiona dłuższych przestojów, trwać będzie zazwyczaj od trzydziestu do sześćdziesięciu minut. Partię rozpoczynamy losując bohatera i ważne jest by nie zdradzać pozostałym graczom przydzielonej roli gdyż z każdą z nich, za wyjątkiem trzech lordów, związane są inne kryteria sukcesu. Raz wystarczy zgromadzić odpowiednio dużo złota, bądź wpływów w mieście, podczas gdy wcielając się na przykład w Komendanta Vimesa będziemy przeszkadzać pozostałym aż do momentu wyczerpania wszystkich kart Akcji. Istotnym jest by zbyt prędko nie zdradzić przed pozostałymi swoich zamiarów gdyż możemy wówczas szybko stać się celem naprędce sklecionego sojuszu. Sama rozgrywka, w uproszczeniu, polega na zajmowaniu kolejnych dzielnic swoimi agentami co umożliwiają zagrywane karty. Jeżeli nikt z planszówkowej braci na początku swojej tury nie ogłosi zwycięstwa przed wybraniem dostępnych kart Akcji wówczas partia się kończy, a my podliczamy punkty za to co udało się nam do tej pory wskórać.

Obraz

Świat Dysku w zależności od ilości graczy wymaga nieco odrębnej postawy do potyczki. Przy dwóch uczestnikach możemy sobie pozwolić na bardziej strategiczne podejście podczas gdy w czteroosobowym gronie nasze dążenie do panowania nad miastem z coraz szerszym uśmiechem na twarzy  może, siłą rzeczy, pokrzyżować więcej osób. Całe szczęście sposobności do rewanżu dostaniemy aż zbyt wiele. Niestety czasami bywają rozgrywki, którymi rządzi totalny chaos i można odnieść wrażenie, że nasz wpływ na wydarzenia na planszy jest kosmetyczny. Niemniej jednak miłośnicy negatywnej interakcji będą czuli się spełnieni niczym pszczoła zapylająca kolejne kwiaty, gdyż udaremnić plan przeciwnikowi przychodzi chwilami bardziej naturalnie niż oddychanie. Tak czy inaczej każda partia dostarcza sporo rozrywki i dobrego humoru, niezależnie od ilości graczy, co zawdzięczamy zarówno mechanice tytułu jak i zabawnej oprawie graficznej.

Wykonanie gry stoi na wysokim poziomie – karty, choć cienkie, są dość sztywne i wytrzymają niejedną batalię, aczkolwiek zaopatrzenie się w odpowiednie koszulki może być dobrym pomysłem bo omawiana pozycja dosyć często gości na planszówkowym stole i nie zapowiada się by miało to ulec zmianie. Drewniane pionki prezentują dosyć wysoką jakość i po kilkunastu potyczkach wciąż wyglądają jakby były świeżo wyjęte z pudełka.

Świat Dysku: Ankh-Morpork to tytuł zabawny, czerpiący pełnymi garściami z twórczości angielskiego pisarza, a mimo to nie wymagający znajomości oryginału by świetnie się bawić przez przynajmniej godzinę. Mówi się, że Pratchetta albo się lubi albo nie zna - recenzowana gra może przyczynić się do jeszcze większego spopularyzowania cyklu, który tak celnie opisuje nasz realny świat w krzywym zwierciadle. I choć czasami dokucza nadmierna losowość to jeszcze nie zdarzyło się by spotkanie przy ów pozycji zakończyło się po jednej partii, a sama walka o wpływy w mieście nierzadko dostarcza masy pozytywnych emocji.

Zawartość pudełka prezentuje się przyzwoicie. W środku znajdziemy blisko czterdzieści drewnianych pionków, ponad sto trzydzieści kart, dwunastościenną kostkę, pięćdziesiąt żetonów przedstawiających monety, instrukcję oraz planszę demonstrującą uroki miasta Ankh-Morpork. Co ciekawe autorem ilustracji na planszy oraz kartach jest Paul Kidby, znany miłośnikom Pratchetta z okładek jego książek począwszy od 1995 roku. Zatem, zresztą słusznie, można spodziewać się, że klimat towarzyszący powieściom ze Świata Dysku został zachowany. W parze ze znakomitymi grafikami idzie rewelacyjne tłumaczenie na kartach, którego co prawda nie uraczymy zbyt wiele jednak każdemu opisowi towarzyszy namacalna atmosfera literackiego oryginału. Co prawda by dobrze się bawić znajomość książek nie jest wymagana jednak miłośników oryginału kilkukrotnie rozbawią trafne nawiązania do znanych postaci. Dlatego też nikogo nie powinno dziwić, że pojawienie się Rincewinda zwiastuje jedynie rosnący chaos na planszy, od Bibliotekarza dostaniemy dodatkowe cztery karty na rękę, zaś Bagaż niechybnie pożre nam jedną z nich.

Świat Dysku: Ankh-Morpork jest grą przeznaczoną dla dwóch do czterech graczy, którzy wcielają się w jedną z siedmiu postaci. Reguły rządzące omawianym tytułem są łatwe do przyswojenia i po jednokrotnym przeczytaniu kilkustronicowej instrukcji nie będziemy musieli do niej wracać, tym bardziej, że każdy z graczy otrzymuje kartę pomocy z informacjami o wszystkich możliwych akcjach, poszczególnymi warunkami zwycięstwa oraz opisem dzielnic. Z początku warto poświęcić kwadrans na pierwszą rozgrywkę w celu utrwalenia zasad, każda kolejna, pozbawiona dłuższych przestojów, trwać będzie zazwyczaj od trzydziestu do sześćdziesięciu minut. Partię rozpoczynamy losując bohatera i ważne jest by nie zdradzać pozostałym graczom przydzielonej roli gdyż z każdą z nich, za wyjątkiem trzech lordów, związane są inne kryteria sukcesu. Raz wystarczy zgromadzić odpowiednio dużo złota, bądź wpływów w mieście, podczas gdy wcielając się na przykład w Komendanta Vimesa będziemy przeszkadzać pozostałym aż do momentu wyczerpania wszystkich kart Akcji. Istotnym jest by zbyt prędko nie zdradzić przed pozostałymi swoich zamiarów gdyż możemy wówczas szybko stać się celem naprędce sklecionego sojuszu. Sama rozgrywka, w uproszczeniu, polega na zajmowaniu kolejnych dzielnic swoimi agentami co umożliwiają zagrywane karty. Jeżeli nikt z planszówkowej braci na początku swojej tury nie ogłosi zwycięstwa przed wybraniem dostępnych kart Akcji wówczas partia się kończy, a my podliczamy punkty za to co udało się nam do tej pory wskórać.

Obraz

Świat Dysku w zależności od ilości graczy wymaga nieco odrębnej postawy do potyczki. Przy dwóch uczestnikach możemy sobie pozwolić na bardziej strategiczne podejście podczas gdy w czteroosobowym gronie nasze dążenie do panowania nad miastem z coraz szerszym uśmiechem na twarzy  może, siłą rzeczy, pokrzyżować więcej osób. Całe szczęście sposobności do rewanżu dostaniemy aż zbyt wiele. Niestety czasami bywają rozgrywki, którymi rządzi totalny chaos i można odnieść wrażenie, że nasz wpływ na wydarzenia na planszy jest kosmetyczny. Niemniej jednak miłośnicy negatywnej interakcji będą czuli się spełnieni niczym pszczoła zapylająca kolejne kwiaty, gdyż udaremnić plan przeciwnikowi przychodzi chwilami bardziej naturalnie niż oddychanie. Tak czy inaczej każda partia dostarcza sporo rozrywki i dobrego humoru, niezależnie od ilości graczy, co zawdzięczamy zarówno mechanice tytułu jak i zabawnej oprawie graficznej.

Wykonanie gry stoi na wysokim poziomie – karty, choć cienkie, są dość sztywne i wytrzymają niejedną batalię, aczkolwiek zaopatrzenie się w odpowiednie koszulki może być dobrym pomysłem bo omawiana pozycja dosyć często gości na planszówkowym stole i nie zapowiada się by miało to ulec zmianie. Drewniane pionki prezentują dosyć wysoką jakość i po kilkunastu potyczkach wciąż wyglądają jakby były świeżo wyjęte z pudełka.

Świat Dysku: Ankh-Morpork to tytuł zabawny, czerpiący pełnymi garściami z twórczości angielskiego pisarza, a mimo to nie wymagający znajomości oryginału by świetnie się bawić przez przynajmniej godzinę. Mówi się, że Pratchetta albo się lubi albo nie zna - recenzowana gra może przyczynić się do jeszcze większego spopularyzowania cyklu, który tak celnie opisuje nasz realny świat w krzywym zwierciadle. I choć czasami dokucza nadmierna losowość to jeszcze nie zdarzyło się by spotkanie przy ów pozycji zakończyło się po jednej partii, a sama walka o wpływy w mieście nierzadko dostarcza masy pozytywnych emocji.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)