Super Smash Bros. Ultimate w złocie
Największe działo Nintendo załadowane.
Masahiro Sakurai, ojciec marki, w typowym dla siebie, przepchanym informacjami stylu, potwierdził tę nowinę japońskiemu magazynowi „Famitsu”. A zatem nic już nie przeszkodzi zaplanowanej dacie premiery i w największą odsłonę serii zagramy 7 grudnia. Taki odrobinkę opóźniony Mikołaj. A zarazem - trzymajmy kciuki - pożegnanie z okresem przejściowym Switcha. Wszakże w niedługim odstępie czasu otrzymamy i Ultimate, i nowe Pokemony. To potencjalne dziesiątki godzin zabawy.
I tak, wpis dla sztuki wpisów. Ale lubimy te momenty, gdy wszystko idzie zgodnie z planem. Tak radośnie przypominają, że czasem się po prostu udaje. A że Sakurai to bodaj jeden z największych pracoholików w Nintendo, pewnie od razu rozpocznie dłubanie nad roczną serią DLC do swojego dzieła.
Super Smash Bros. Ultimate Direct 11.1.2018
Korzystając jednak z okazji, jakiej nie miałem niecałe dwa tygodnie temu, wspomnę o najważniejszych składowych Ultimate, które zobaczyliśmy w niedawnym Nintendo Direct. Bo gdy pojawił się sam materiał, byłem zanurzony po uszy w Red Dead Redemption 2. Po pierwsze - dotychczasowe trofea zastąpi świeżutki tryb Spirits, zmuszający nas do grubych godzin dodatkowej, ale zaryzykuję tutaj „przyjemnej” zabawy w kolekcjonowanie. Po drugie - pełnoprawna kampania, World of Light. Z rozdmuchanym intrem i jednym Kirbim, zmuszonym do uratowania wszystkich 73 postaci. Odlot. Brakowało tego ostatnio w Smashu.
Ależ to będzie niewyobrażalnie gigantyczna produkcja. Nie mogę się doczekać. Szczęśliwie, zdecydowanie mam co robić przez najbliższe trzy tygodnie. Wszak sezon w toku. Ultimate będzie zaś jego oficjalnym zakończeniem.