Sudden Strike
Taktyka pola walki
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Sudden Strike
Taktyka pola walki
Sudden Strike
Taktyka pola walki
Gatunek: strategia militarna, tryb czasu rzeczywistego. Teatr działań: II wojna światowa. Takich gier było już wiele. „Sudden Strike” ma jednak spore szanse zdobyć uznanie nawet najbardziej doświadczonych wirtualnych generałów - i to mimo ewidentnych niedociągnięć, których w tej grze nie brakuje.
O „Sudden Strike'u” było głośno na długo przed premierą. Gra biła rekordy popularności w przedsprzedaży w Niemczech, co media komentowały z półuśmiechem, podszytym jednak nie tylko żartobliwą ironią, ale i wyraźnym niepokojem. Chodziło o to, że w grze mamy możliwość prowadzenia do zwycięskich bitew wojska hitlerowskie (można też grać po stronie aliantów lub Sowietów). Oczywiście taką sposobność dawało już wcześniej wiele tytułów, np. popularne cykle „Close Combat” i „Panzer General”. Nigdy dotąd jednak nie miało to takiego przełożenia na popularność rynkową akurat w Niemczech, co w kontekście rosnącej siły ruchów prawicowo-nacjonalistycznych, zwłaszcza wśród młodzieży, dało niektórym komentatorom do myślenia.
Należy jednak pamiętać, że możliwość wyboru strony barykady jest w grach komputerowych standardem. To od lat wymóg rynkowy. Tak czy owak to, że dziś tak wiele osób chętnie dokopałoby czterem pancernym i Szarikowi, może przyprawiać o dreszcze. Przecież jeszcze dekadę, dwie temu taki relatywizm był nie do pomyślenia nawet w zabawie i krainie fikcji. To jednak temat na habilitację dla socjologa, a nie próba pokazania „Sudden Strike'u” jako efektu działań zakamuflowanych wrażych sił. Ta gra jest tylko przejawem pewnego zjawiska, a nie jego siłą sprawczą. Na szczęście można grać po stronie „naszych”, co zresztą i tak nie daje tej grze przepustki do pokazywania dzieciom. Dla dzieci są Różowe Pantery i prosiaczki Kwiki.
Pochwała różnorodności
Gra robi wrażenie od razu - dzięki oprawie graficznej. Pod tym względem może konkurować nawet z bardzo ładnie zaprojektowanym cyklem „Commandos”. W rozdzielczości 1024 x 768 widać wyraźnie nawet sylwetki żołnierzy, choć - pierwsze zastrzeżenie - można było lepiej je zróżnicować. Snajper np. wyróżnia się dzięki intensywnej zieleni munduru, jednak już cekaemiści i zwykli żołnierze uzbrojeni w karabiny lub pistolety maszynowe to na pierwszy rzut oka jedna masa. Widać jasno, kto zacz, dopiero po zaznaczeniu kursorem. Przy czołgach, wozach bojowych, działach itp. już nie ma tego problemu.
Dobrze wypada animacja ruchu, graficzne zróżnicowanie przedstawianych obiektów, a także interakcja z otoczeniem. Salwami armatnimi można nie tylko burzyć mosty i zabudowania, ale i karczować lasy drzewo po drzewie, jeśli podejrzewamy, że może się wśród nich czaić nieprzyjaciel. Różnorodność dostępnych jednostek bojowych pozwala na stosowanie rozmaitych rozwiązań taktycznych. To zresztą wymóg gry, która - to kluczowy atut „Sudden Strike'u” - nie toleruje prostackich rozwiązań siłowych.
Szanuj armię - posiłków nie będzie
Klasyczne w wielu podobnych grach rozwiązanie: szturm wielu czołgów na umocnienia wroga, rzadko kiedy ma sens. Po pierwsze, zanim dojadą, najprawdopodobniej rozniosą je działa, moździerze lub zamaskowana piechota z bazookami, nie wspominając o tym, że teren może być zaminowany (zdolność minowania i rozminowywania ma prosta piechota). Po drugie, nawet jeśli wojska zdobędą pozycję, może nam zabraknąć sił na przełamanie dalszych linii obrony.
„Sudden Strike” bywa pod tym względem bardzo zwodniczy i wymagający. Odczułem to podczas D-Day, gdy już zdobyłem przyczółek na plaży w Normandii. Na początku, gdy posuwałem się w głąb lądu, opór był stosunkowo słaby, więc beztrosko rozwiązywałem problemy techniką frontalnego szturmu skomasowanych sił, nie licząc strat. Dostałem przecież pod dowództwo olbrzymią armię. Potem czekała mnie jednak walka z ugrupowaniem dywizji pancernej Niemców. „Tygrysy” bez trudu przerabiały moje lekkie czołgi na metaloplastykę, zanim jeszcze podjeżdżałem na odległość skutecznego strzału. Wykrwawiony, musiałem bić się twardo o każde wzniesienie, o każdy dom.
Udało się właściwie cudem, głównie dzięki temu, że przeprowadziłem kilka skomplikowanych taktycznie operacji i właściwie wykorzystałem jedną z najciekawszych opcji tej gry - szansę przejmowania broni przeciwnika.
Zdobyć działo czy zniszczyć działo?
Co zrobić, gdy przeprawę przez most uniemożliwia ostrzał z dział na drugim brzegu? W dodatku działa stoją na wzniesieniach, mają więc duży zasięg i trudno przedrzeć się przez pole ostrzału? Można oczywiście wysłać do szturmu ciężkie czołgi, ale straty będą olbrzymie. Lepiej jednak kazać załodze wozu zaopatrzeniowego zbudować most pontonowy w nie pilnowanym dole rzeki i wysłać oddział komandosów lub snajperów, by podkradli się od tyłu i wystrzelali obsługę dział. Jeśli ich zaskoczą - a obrót działa o 180 stopni troszkę trwa - jest nawet szansa, że obejdziemy się bez strat. Najważniejsze jednak jest to, że po obsadzeniu dział własną załogą (i ewentualnym przetransportowaniu ciężarówkami w inne miejsce) możemy sami z nich korzystać. Dotyczy to również m.in. gniazd cekaemów, moździerzy, a nawet pojazdów wroga.
Weterani mogą więcej
W „Sudden Strike'u” każda ciężka broń, każdy pojazd ma własną załogę. Zarówno sprzęt, jak i ludzie opisywani są wskaźnikami żywotności, doświadczenia i zapasów amunicji. Przy małych obrażeniach nasze jednostki powoli wracają do formy, choć można ten proces znacznie przyspieszyć, wysyłając żołnierzy do ambulansów, a maszynom aplikując pomoc pojazdu zaopatrzeniowo-remontowego. Przy ciężkich obrażeniach stan ulega dalszemu pogorszeniu i szybka pomoc jest wtedy niezbędna. Poważnie uszkodzony czołg może co prawda prowadzić ostrzał, ale jest unieruchomiony. Po pewnym czasie eksploduje, zaraz po opuszczeniu przez załogę.
Jednostki doświadczone w boju są najcenniejsze: bardziej żywotne, skuteczne w walce i szybsze. Jednak i one na nic się zdadzą, gdy zabraknie amunicji, a o to nietrudno. Dlatego każdemu ugrupowaniu powinna towarzyszyć ciężarówka dostawcza - najważniejsza jednostka bojowa w tej grze...
Można było lepiej
„Sudden Strike” jest grą bardzo trudną. Dzięki temu, że wymaga rozwiązywania skomplikowanych taktycznych łamigłówek, potrafi wciągnąć. I to mimo tego, że gra aż się prosi o wiele poprawek.
Piechota nie potrafi się okopywać i budować umocnień, co tylko nieznacznie nadrabia opcja wyszukiwania osłony. Nie można kazać żołnierzom się czołgać, przez co, kosztem szybkości ruchu, trudniej byłoby ich wykryć i trafić. Nie można nawet grupować żołnierzy w formacje. Na szczęście mogą kryć się w domach, bunkrach i innych budowlach. Mimo tego, że w Polsce „SS” został wydany już w „załatanej” wersji 1.2, po salwie z haubic może z ziemi wytrysnąć fontanna wody, a dowódca amerykańskiego czołgu melduje się: „Jawohl, Herr Oberleutnant!” czy jakoś tak... Zdarzało się, że byłem ostrzeliwany przez własne jednostki. A może to celowe zobrazowanie częstych na wojnie pomyłek, klasyczny „friendly fire”?
Przy kampanii alianckiej znienacka może rozbrzmieć rosyjska pieśń. Notabene chyba nie jest tradycyjnym marszem armii radzieckiej, skoro w tle słyszę odpustowe dźwięki najtańszych syntezatorów Casio. Oprawa muzyczna to niestety ten punkt projektu, na który ewidentnie nie udało się znaleźć rezerw budżetowych. Brakiem pieniędzy trudno jednak usprawiedliwić niepodanie podstawowych parametrów jednostek: przedstawionej w punktach siły ognia działa z np. „Tygrysa”, w porównaniu do czołgów amerykańskich - przecież muszą się różnić - odporności pancerza, zasięgu skutecznego ostrzału itp. Widać już, jak wiele będzie można ulepszyć w „Sudden Strike 2”, bo że druga część będzie, jest już pewne.
W Polsce gra ukazała się z opóźnieniem, ale warto było poczekać. Nie tyle dla polskiego tłumaczenia - to już przecież standard - ile dla dołączonego do podstawowej gry dysku z dodatkowymi misjami.
Olaf Szewczyk (kat. E)
Olaf Szewczyk
Sudden Strike
Produkcja: CDV, Fireglow
Dystrybutor: IM Group
Minimalne wymagania: PC Pentium 233 MHz, 32 MB RAM, CD-ROM x8
Cena: 99 zł