StarCraft 2 po sieci okiem graczy z trzeciej ligi
Czy StarCraft II jest przyjazny nowym graczom? Czy weterani jedynki mają czego tu szukać po latach "abstynencji" od tytułu Blizzarda?
02.08.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:47
Nasze wrażenia z kampanii dla pojedynczego gracza przeczytacie tutaj
StarCraft II już w dniu premiery ściągnął rzeszy graczy do sklepów. Wielu z nich jednak interesuje jedynie kampania. A co z trybem sieciowym? Warto się nim zainteresować, nawet jeśli się nigdy nie było wymiataczem w jedynce? Postanowiliśmy to sprawdzić. Z jednej strony ja, Paweł Płaza, który nigdy w StarCrafta nie grał namiętnie, a z drugiej Konrad Hildebrand, weteran kampanii StarCrafta I i II, który jednak po sieci grał dawno. Ciekawe, jak takie dwie lamy sobie poradzą w bezpośrednim starciu.
Mecz 0: Menu
PP: Wyjaśnienie i zachwyt na początek. Wyjaśnienie: gram na koncie Sławka. Niestety, można założyć tylko jeden profil i jest on na zawsze, więc zmienić nicka nie mogę. Trochę nieswojo się czuję grając pod cudzym, ale cóż, przynajmniej moje porażki nie splamiły mego konta. A było ich trochę - pierwsze pięć meczy na Battle.net, to mecze "pozycjonujące", więc przeciwnicy nie muszą być dostosowani do naszego poziomu.
A teraz zachwyt: Battle.net 2 jest cudownym dziełkiem, jeśli idzie o interfejs sieciowy. Wszystko jest przejrzyste, a każdy element, w tym nawet okienko wyszukiwania graczy, odpowiednio dopasowany do reszty. No i, wyłączając jeden raz, nie natknąłem się na problemy z połączeniem. Moje oczarowanie jest tym większe, że w pamięci mam niedawne mordowanie się z trybem sieciowym gier z serii Total War i od Paradoksu.
Mecz 1: Spam Marines
PP: Mecze z Konradem są walką bratobójczą - człowiek przeciw człowiekowi. Mój wybór Terran jest oczywisty - to chyba najprostsza rasa dla początkującego. Ale Ty Konrad? Nie lubisz Protossów lub Zergów?
KH: W jedynkę najwięcej grałem Zergami, tutaj wybrałem Terran, bo ich dzięki kampanii najlepiej znam i mniej więcej wiem, która jednostka do czego służy. Kierowanie inną rasą byłoby jeszcze większą porażką w moim wykonaniu.
PP: Nie przesadzasz? Konrad! Przecież rasy ponoć nie różnią się jakoś znacząco od jedynki.
KH: I tak, i nie - po prostu jeszcze nie miałem czasu aby ogarnąć, do czego właściwie można wykorzystać Królową i pozostałe nowe jednostki. Już mi wystarczy, że nie wiem właściwie do czego służą Marauderzy. Traktować je jak dużych Marines czy małe czołgi?
PP: Jak zbędny wydatek, przynajmniej wg mnie. Nie mogę znaleźć odpowiedniego zastosowania dla nich. Czytając parę porad zaskoczyło mnie, że Marines stawiano w pewnych sytuacjach wyżej od np. fabryki pojazdów. Z tego powodu postanowiłem nimi zaspamować. I chyba Marauderzy ci nie pomogli w ich odparciu.
KH: Trochę pomogli, ale w sytuacji gdy było ich 6 przeciwko 30, to co mogli poradzić.
PP: Coś chyba masz wewnętrzny opór przed spamowaniem, bo coś z oporem ci szło produkowanie na masę tych Marauderów. Z drugiej strony, mogłeś mnie zaskoczyć wtedy zróżnicowaną armią. Spam czy zróżnicowanie?
KH: Myślę, że na naszym poziomie umiejętności zdecydowanie spam. Im większa wiedza, tym można sobie pozwolić na większe wyrafinowanie taktyk i zróżnicowanie jednostek. Dobry gracz z łatwością skontrowałby Twoją masę Marines, ja po prostu rozłożyłem ręce.
PP: I tym razem zdecydowanie wygrał spam. W drugim meczu było już trochę inaczej.
Mecz 2: Bitwa o Skałę
KH: Po pierwszym meczu wiedziałem, że lubisz produkować masy Marines. Oczywistą kontrą są dla nich Helliony, tyle że znowu - za mało ich wyprodukowałem. Po spaleniu pierwszych kilkunastu jednostek i tak się wywróciłem na kolejnych 30.
PP: Tyle że i tak to był poboczny epizod, bo w tym meczu postanowiłem zaspamować w powietrzu. Pech chciał, że przez chwilę, zupełnie niespodziewanie, Ty zacząłeś mnie nękać lotniczą jednostką.
KH: Za każdym razem, jak widzę z jaką łatwością Banshee szatkują robotników, nie mogę wyjść ze zdumienia. Tylko że znowu - zamiast do końca zbombardować twoje pola minerałów, zająłem się wykańczaniem z ukrycia twoich Marines. Jednocześnie dowiedziałem się, że zacząłeś produkować Battlecruisery i tylko jęknąłem w duchu, że gra wchodzi w najgorszy dla mnie etap. Jednakże zamiast się łamać, postanowiłem zacząć masową produkcję Vikingów.
PP: Gdybym tylko głupi wiedział, że za pomocą jednego ulepszenia bazy można odsłonić dany fragment mapy z zakamuflowanymi jednostkami, to byś posmakował rakiet... Dobrze, że te Banshee nie mogą atakować powietrze - powietrze, bo to byłoby już przegięciem.
KH: Ale po chwili i tak miałeś już Ravena, dzięki któremu je wykryłeś i przepędziłeś. Teraz zaczął się jednak kolejny wyścig z czasem - co zrobić, abyś nie zdołał zgromadzić zbyt wielu krążowników? Gdy tylko zebrałem wystarczającą ilość Vikingów, namierzyłem twoje statki i wyruszyłem. Być albo nie być. Krążowniki szybko spadły, nadleciałem nad świeżo otwartą bazę i siup, Vikingi lądują, zaczynają ostrzał i bazy nie ma. Wielki sukces strategiczny, którego nie byłem w stanie, po raz kolejny, wykorzystać.
PP: A tam wykorzystać, po prostu kolejne Battlecruisery nasłałem na Ciebie. Stary dobry spam. A że jeszcze Vikingi nie mogły atakować będąc na ziemi! Cudo!
KH: Ano, to największy brak w nowej terrańskiej armii. Są niby Thory, ale one średnio sprawdzają się przeciwko dużym jednostkom latającym.
StarCraft 2 - bitwa powietrzna
KH: Tutaj duch po raz kolejny we mnie podupadł - obrony przeciwlotniczej zero, wystarczyło mnie dobić kolejnymi statkami. Znowu, lepszy gracz jakoś by zrównoważył krążowniki Ghostami czy czymkolwiek innym.
PP: I Ghost pupa, gdy krążowników kupa W kolejnej grze już wróciliśmy, częściowo, na ziemię.
Mecz 3: Deus Ex Machina
KH: Byłem pod wielkim wrażeniem ogromu zniszczeń jakiego można dokonać przy użyciu kilku Banshee, a także faktu, ze nie korzystałeś z żadnych detektorów ani nie postawiłeś żadnej wieżyczki. Postanowiłem więc zagrać va banque i jak najszybciej wybudować kilka bombowców i prawie by mi się udało, gdybym nie zaniedbał obrony.
PP: Ja tym razem urozmaiciłem spam Marines dodatkowym spamem Reaperów. Całkiem niezłe jednostki tak swoją drogą. I przydały się do szybkiego ataku. Kiedy bowiem postanowiłeś zagrać Banshee, to ja postanowiłem, że pociągnę Ciebie w nicość ze sobą. Wysłałem więc całą swoją armię na twoją opustoszałą bazę. W efekcie żaden z nas nie ugrał nic, bo obydwaj, po stratach, poradziliśmy sobie z atakami. Byliśmy w punkcie wyjścia.
KH: Ja byłem ciut do przodu, bo miałem druga bazę przy złotych minerałach, ale i tak nie potrafiłem wykorzystać tej przewagi. Tym bardziej, ze postanowiłem powrócić do taktyki, która już dwa razy wcześniej nie dała mi żadnego sukcesu: Marines i Marauderzy!
PP: To było bardzo miłe z twojej strony. Spam Marines i Reaperami dał efekty przy drugim ataku i odrzuciłem Ciebie z okolic mojej bazy, gnając hen pod owe złote minerały. A tam dopisało ci szczęście... Deus Ex Machina. Straciłem połączenie.
KH: Tak, tym sposobem Bogowie Internetu uratowali mnie przed trzecią porażką z rzędu. Tylko nie wiem co to za zwycięstwo.
PP: To remis! Po tych trzech meczach postanowiliśmy solidarnie, jak GC z Poly, zawalczyć 2 na 2. Coś nie byłeś optymistycznie nastawiony do tej potyczki.
Mecz 4: Jednak trza mierzyć zamiary podług sił KH: Skoro prawie trzy razy przegrałem, to trudno liczyć na zwycięstwo drużyny dwóch świeżaków. Rzeczywistość jednakże przerosła moje oczekiwania!
PP: Tak, to był krótki mecz, ale jakże zaskakujący. Najpierw Bogowie Internetu ponownie pomogli Konradowi, i tym samym mi, rozłączając jednego przeciwnika. Ale koniec końców to chyba nam na dobre nie wyszło...
KH: Zdecydowanie dać się rozjechać jednemu graczowi w ciągu 10 minut, to nie jest coś, czym powinniśmy byli się chwalić.
PP: Dlatego się nie chwalimy. Wręcz przeciwnie, nawet o tym nie napiszemy. Ani nie wrzucimy screenów. Ani nawet filmiku!
Filmik macie poniżej.
StarCraft 2 - masakra
PP: Jestem trochę bardziej optymistycznie nastawiony od Konrada. Kto wie, może zdecyduję się parę miesięcy pograć. Przegrywając i wygrywając w StarCrafcie 2 czułem się, jakbym znowu grał w WarCrafta III. Owszem, gry to odmienne, ale to nadal Blizzard i doświadczenie rywalizacji podobne. A że to trudna dla początkującego gra? Cóż, miejmy nadzieję, że takich lam, jak my, jest na tyle dużo, aby mogły wspólnie grać, zostawiając maniaków im samym sobie.
A na koniec, nasze APM:
Trochę nam brakuje do tego poziomu: