Star Wars: Galactic Battlegrounds
Uniwersum Gwiezdnych Wojen, tak dobrze znane z filmów i obudowującej je bogatej literatury, nie miało dotąd szczęścia do gier komputerowych. Zwłaszcza gry strategiczne nawiązujące do tego świata miały nie najlepszą passę. „Star Wars: Galactic Battlegrounds” ma szansę to zmienić.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Star Wars: Galactic Battlegrounds
Uniwersum Gwiezdnych Wojen, tak dobrze znane z filmów i obudowującej je bogatej literatury, nie miało dotąd szczęścia do gier komputerowych. Zwłaszcza gry strategiczne nawiązujące do tego świata miały nie najlepszą passę. „Star Wars: Galactic Battlegrounds” ma szansę to zmienić.
Założona przez George'a Lucasa firma LucasArts firmująca gry komputerowe oparte na motywach zaczerpniętych z najpopularniejszej kinowej sagi science fiction słynie ostatnio z tego, że wypuszcza wiele bubli. Tym razem ktoś oprzytomniał i postanowił poprosić o pomoc fachowców. Zafascynowani sukcesami gier z cyklu „Age of Empires” decydenci LA wynajęli ich twórców do prac nad „Star Wars: Galactic Battlegrounds”. Do jej tworzenia użyto tych samych, lekko tylko zmodyfikowanych narzędzi programistycznych, jakimi posłużono się przy tworzeniu „AoE”. Gra ma więc w sobie „coś znajomego”.
Jest to dość typowa w założeniach strategia rozgrywana w trybie czasu rzeczywistego, z klasycznym już, izometrycznym widokiem na teatr działań. Zwykle trzeba więc, mając na początku zaledwie garść podwładnych i nikłą infrastrukturę, budować swą potęgę, by w rezultacie pokonać wroga - bynajmniej nie drogą dyplomacji. Zbieramy więc niezbędne surowce, np. pożywienie (owoce z drzew, plony farm, ryby), węgiel, rudę czy kryształy nova. Rozbudowujemy bazę, tworząc coraz to bardziej zaawansowane budowle danego typu, inwestujemy w postęp techniczny, produkujemy machiny bojowe i szkolimy żołnierzy.
Nie byłyby to Gwiezdne Wojny, gdyby nie można było korzystać z potęgi Mocy. Dostępna jest dzięki rycerzom Jedi, a także Sithom. Aby zdobyć sposobność zaproszenia owych dżentelmenów do pomocy, niezbędne będzie jednak wybudowanie stosownej świątyni.
Gra udostępnia sześć kampanii. W pierwszej kontrolujemy Chewbaccę podczas kolonizowania przez rasę Wookie planety Alaris Prime. Nie wszystko pójdzie gładko, bo swoje trzy grosze będzie chciała wtrącić Federacja Handlowa.
Według zapowiedzi producenta druga kampania pozwoli nam kontrolować postać (?) generała OOM-9 i jego armię droidów podczas blokady planety Naboo. Każdy, kto widział „Mroczne widmo”, wie, że droidy to roboty na usługach Federacji Handlowej.
Kampania trzecia stawia przed nami zadanie doprowadzenia do końca krwawej wojny domowej wśród Gungan (Gunganem był nieszczęsny Jar-Jar Binks). Rzecz dzieje się 3 tys. lat przed blokadą Naboo przez siły Federacji Handlowej.
Kampania czwarta to wyprawa Dartha Vadera do Yavin, gdzie ma stłumić rebelię.
W kampanii piątej pojawia się księżniczka Leia Organa. W drodze na spotkanie ze szpiegiem, który ma przekazać jej ważne informacje, trafia na szturmowców Imperium. Oj, będzie gorąco.
Kampania szósta to wreszcie pełny duet Chewbacca - Han Solo. Zaraz po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci wracają do rodzinnego układu gwiezdnego rasy Wookie. Trzeba stamtąd przegonić agentów Imperium.
Oprócz kampanii czeka na gracza wiele pojedynczych misji. Można też samodzielnie opracowywać scenariusze albo... zagrać z kolegami w sieci. Jak widać, zapowiada się dużo zabawy.
ol