Spider-Man. The Movie
Gdybym jak pająk miał osiem kończyn (do obsługi klawiatury), czułbym się w tej grze jako człowiek-pająk o niebo bardziej komfortowo.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Spider-Man. The Movie
Gdybym jak pająk miał osiem kończyn (do obsługi klawiatury), czułbym się w tej grze jako człowiek-pająk o niebo bardziej komfortowo.
To system sterowania jest tu bowiem naszym najgroźniejszym przeciwnikiem. Grę ewidentnie pisano z myślą o konsolach, posiadaczy pecetów traktując per noga.
Co można napisać o grze skazanej na sukces? Bo to, że sprzeda się świetnie, jest pewne. Gra „Harry Potter” również miała nie najlepszy system sterowania i kilka niemałych błędów, ale synergia z innymi mediami wyniosła ją na szczyty list przebojów. Tytuł oficjalnej gry (premiera zsynchronizowana z premierą kinową) najlepiej sprzedającego się filmu tego sezonu to na szczęście nie jedyny walor „Spider-Man. The Movie”, choć kilka niedoróbek potrafi momentami doprowadzić człowieka do szału.
Najpierw atuty
Zacznijmy od atutów. Grafika jest generalnie niezła, choć tekstury to raczej poziom średni, z lekką zaledwie tendencją na plus. Zgranie fabuły gry z fabułą filmu to również niemała zaleta - kto by nie chciał zagrać w filmie. Gra zapewnia zresztą znacznie więcej przygód niż kino. Już na początku musimy zmierzyć się z całym gangiem, czego w filmie Raimiego widz nie uświadczy.
Spider-Man dysponuje w grze także większymi możliwościami - potrafi np. wystrzeliwać pociski z sieci lub oplątywać liną ofiary, a nawet chronić się przed ciosami pod naprędce utkaną kopułą. Potrafi rzucać czym popadnie - wieżą stereo, oponami, choć trafia z trudem (o tym dalej). Z czasem Spider-Man będzie też uczył się nowych skomplikowanych ciosów, tzw. kombosów, do których zyskuje się dostęp przez odpowiednie kombinacje klawiszy. Miłośnicy takich gier-bijatyk jak „Tekken”, „Virtua Fighter” czy nieświętej pamięci „Mortal Kombat” poczują się w świecie „Spider-Mana” jak w domu. To zresztą głównie dla nich jest ta gra. „Spider-Man. The Movie” jest bowiem przede wszystkim zręcznościową grą akcji opartą na nieustannej bijatyce. Kto nie ma refleksu kobry i zwinności szympansa, może mieć problemy.
Plusem „Spider-Mana. The Movie” jest odświeżenie gatunku gier-bijatyk przez wprowadzenie nowych możliwości taktycznych gwarantowanych przez specyficzne możliwości człowieka-pająka. W każdej chwili Peter może na przykład uciec do góry po wystrzelonej sieci - i to nie tylko wtedy, gdy jest nad nim sufit.
Umieszczenie gry we w pełni trójwymiarowym świecie - Petera Parkera obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby - i wprowadzenie wyrazistej fabuły (gry-bijatyki zwyczajowo takim detalem głowy graczowi nie zawracały) to także zaleta.
Znakomitym rozwiązaniem jest bardzo rozbudowany trening pozwalający jeszcze przed rozpoczęciem gry przećwiczyć poruszanie się i walkę. Warto poświęcić nań cały wieczór, bo bez tej szkółki może być z nami naprawdę krucho.
A teraz minusy
Sterowanie grą z klawiatury peceta to czysty koszmar, zwłaszcza przy korzystaniu z kombinacji klawiszy zaproponowanej przez producenta. Pewnym ułatwieniem jest wykorzystanie myszki do obrotu kamerą, ale wtedy brakuje nam w gryzoniu kilku klawiszy niezbędnych do uaktywniania bardzo ważnych funkcji. Byłoby dobrze, gdyby mysz miała ok. dziesięciu klawiszy - czyli, mówiąc wprost, gdyby była konsolowym padem. No tak, grę tworzono z myślą o konsoli...
Jeśli sterowanie pracy kamery beztrosko pozostawimy komputerowi, będziemy zazwyczaj zagubieni jak dziecko we mgle, nie widząc zbliżających się przeciwników. Praca kamery jest po prostu skandaliczna. Biorąc pod uwagę, że „Spider-Man. The Movie” to gra zręcznościowa, jest to spore utrudnienie. Technika ślepej furii może się sprawdzić w walce wręcz, ale już na bandziorów z flintami odpowiedzią nie jest.
Jak to już z grami pisanymi na konsole bywa, nie można zapisywać stanu gry w trakcie misji. Jeśli więc pod koniec trudnej misji powinie się nam noga, trzeba zaczynać od początku. Wrrrr!...
Trudnością dla wielu, jak sądzę, nie do strawienia jest brak tłumaczenia na nasz język ojczysty (po polsku jest tylko papierowa instrukcja). Cele misji referuje nam miłym głosem narrator na początku. Głosowi nie towarzyszą jednak napisy, nie możemy też - co zapewnia większość gier - wyświetlić w trakcie gry streszczenia odprawy, by pomóc zawodnej pamięci. Grę stworzono z myślą głównie o nastolatkach, a ilu 14-latków tak biegle włada angielskim? Podejrzewam, że dystrybutor zobligowany terminem premiery filmowej po prostu się z tłumaczeniem nie wyrobił. Jednak waga problemu nie jest z tego powodu mniejsza.
Kolejna niedogodność wiąże się z tym, że tabela kombinacji klawiszy przyporządkowanych wspomnianym kombosom jest stworzona z myślą o konsolach, a nie pecetach. Trzeba więc na własną rękę dociec, co może na klawiaturze odpowiadać np. konsolowym klawiszom „P-P-K”.
A czy gra się fajnie? Amadeusz, lat naście, twierdzi, że tak. Woła mnie jednak, gdy nie rozumie, czego się od niego wymaga w danej misji. I mimo ponadnormalnych zdolności manualnych (zawsze mnie ogrywa w grach zręcznościowych) narzeka na kłopoty ze sterowaniem. Brnie jednak do przodu z wypiekami na twarzy.
Olaf Szewczyk
„Spider-Man. The Movie”,
Activision, dystr. LEM,
cena 169 zł.
Wymagania: Pentium III 500 MHz, 128 MB RAM, akcelerator 3D