Spare Parts, czyli smutna historia brzydkiego kaczątka

Spare Parts, czyli smutna historia brzydkiego kaczątka

marcindmjqtx
05.11.2010 21:02, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Listopadowa konferencja Electronic Arts. W tej świątyni growej rozpusty, obok ociekających krwią dziesiątek ekranów z Dead Space'ami, Dragon Age'ami czy innymi Darkspore'ami, w sam kącik wciśnięto jeden mały telewizorek z podłączoną do niego konsolą. Wiszący na ścianie obok, stosunkowo niewielki plakat, głosił "Spare Parts".

Przed telewizorem siedział smutno wyglądający mężczyzna w okolicach czterdziestki, siwiejący i łysiejący jednocześnie. Co pewien czas, gdy w korytarzu robiło się bardziej tłoczno, musiał odrobinę się przesuwać, by nie tarasować przejścia. Nie wyglądał na zbyt pewnego siebie - choć jednocześnie było w nim też coś sympatycznego. "Czy chciałbyś, żebym pokazał ci moją grę?", zdawał się pytać. Chciałem.

My, roboty O Spare Parts już pisaliśmy, i to dosyć dawno temu, bo jeszcze przed E3. Sama idea gry generalnie nie jest skomplikowana. Najprościej streścić ją jako tytuł z serii LEGO, tylko że bez LEGO. Mamy dwóch działających wspólnie graczy, którzy wcielając się w kolorowe robociki muszą naprawić swój zniszczony statek kosmiczny i uciec z planety opanowanej przez złego Lorda Krunga. Historia nie gra jednak znaczącej roli, chodzi o zabawę. Skakanie, zabijanie potworków, kombinowanie, zbieranie monetek i tak dalej.

Jak w przypadku każdej tego typu gry - a ostatnio wychodzi ich całkiem sporo, patrz wspomniane LEGO czy ostatnia produkcja z Larą Croft - można grać zarówno samemu, jak i ze znajomym. Ta pierwsza opcja nie wydaje się być jednak specjalnie atrakcyjna. Spare Parts staje się w takim wypadku jedynie średnio interesującym platformerem. Co innego, jeśli znajdziemy chętnego do wspólnej zabawy - czy to przez sieć, czy na fotelu obok. Wtedy zaczyna się robić ciekawie. Bezsens samotnego grania potęgowany jest jeszcze tym, że w ten sposób czas rozgrywki ogranicza się do jedynie ok. 6 godzin. W przypadku kooperacji, jeśli tylko gracze będą szukać sekretnych miejsc i tak dalej (a kto by nie chciał?), wydłużyć się ma nawet do 10-12.

A jak się gra? Sympatycznie. Rolę specjalnych mocy pełnią tytułowe części zamienne. Robocik, którym sterujemy może np. wyposażyć się rakietowe buty czy super silne ramiona (ale nie w oba naraz). Jeśli gra się wspólnie, cała zabawa polega więc na umiejętnym dobieraniu umiejętności i łączeniu ich. Trochę brakowało mi jednak specjalnych ruchów, które można by wykonywać tylko w odpowiedni sposób razem działając. Podczas walki nie ma ich w ogóle - podobno dlatego, że byłoby trudno skoordynować się z drugą osobą przez sieć, ale jakoś nie przyjmuję tego tłumaczenia. Co z tymi, którzy będą się bawić przed jednym telewizorem? Trudno, walka to jednak nie wszystko. Poza nią jest tu sporo takich "akcji dla dwojga". Najfajniejsza z nich to możliwość zagrania w... kamień nożyce papier. Serio. Sprowadza się to co prawda do losowego wyniku, ale za to wygrany zabiera część monet drugiemu. Może to tylko bajer, ale jego bezpretensjonalność urzeka.

Mam pewne obawy czy Spare Parts nie okaże się grą kooperacyjną ze zbyt małą ilością kooperacji. Grałem jednak za mało, by móc rzetelnie to ocenić. Tak czy inaczej, tytuł ten zapowiada się sympatycznie. Idealna rzecz do wspólnej zabawy z dziewczyną, żoną czy kimś, kto nie interesuje się grami. Będzie dostępna już w grudniu na XBLA i PSN za 800 MSP/10 dolarów (ok. 30 złotych).

Brzydkie kaczątko? Z żalem odchodziłem od stoiska Spare Parts. Najchętniej siedziałbym przy nim cały dzień, zupełnie niezobowiązująco skacząc po platformach. Ale czas gonił - wszystkie te napuszone gry na stoiskach obok też były w większości warte uwagi. Jeśli jednak za parę miesięcy wciśnięte w kącik na konferencji EA brzydkie kaczątko Spare Parts okaże się łabędziem, to z nieukrywaną satysfakcją powiem "a nie mówiłem?" Czy tak będzie, czy nie - ciężko na sto procent stwierdzić. Potencjał na fajną, bezpretensjonalną grę kooperacyjną - jest, i to spory.

Tomasz Kutera

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)