Sorry, Niko - nigdy nie będziesz tak cool jak Święci
Przyznaję, spóźniłem się na imprezę. Choć Saints Row: The Third intrygowała mnie od dawna, to kupiłem ją dopiero przy okazji akcji Humble THQ Bundle (która niestety już się skończyła). I po kilku godzinach widzę, że ta gra ma coś, czego brakowało GTA IV. I nie chodzi mi o przedmiot z powyższego screenshota.
Nie jestem chyba jedyny - odbiłem się od czwartego Grand Theft Auto. Zaczynając przypominałem sobie willę Tommiego Vercetti z helikopterem na dachu w Vice City, czy CJ'a - szefa gangu, który rządził całym Los Santos. GTA IV postawiło przede mną postać Niko Bellica. Biednego imigranta na dole drabiny społecznej. Suuuper.
Fura i komóra. Wow... (fot. GTA Wiki)
Po kilku fascynujących misjach dla firmy taksówkarskiej stwierdziłem, że mam dość. Znów mam powtarzać schemat od pucybuta do milionera? Jeździć taryfą dla przygłupiego kuzyna, Romana, który obiecywał dziwki i koks, a zastałem brud, smród i ubóstwo? Nie ma mowy. Chcę być gangsterem. Teraz.
Saints Row: The Third wychodzi naprzeciw moim potrzebom. Oto gra, w której może nie jestem na szczycie, bo wylądowałem w obcym mieście. ale coś mam. Jestem częścią gangu. Mafii. Rodziny. Mam swoich ludzi. Ziomów. Broes. Homies.
I w związku z tym, mam konkretne profity.
Pimp my Ride (fot.P.K.)
Po pierwsze: komóra Komórka nie służy do umawiania się z koleżkami na kręgle. Ma bardziej praktyczne zastosowania - w każdej chwili można zadzwonić i wezwać na pomoc kogoś z gangu. Ok, zdarza się, że nie odbierają. Ale są i ich lista stopniowo się powiększa (o czym niżej). Można też zorganizować transport. Kojarzycie na pewno ten moment, kiedy uciekacie piechotą, a silnik gry postanowił akurat nie wygenerować w pobliżu żadnego sensownego samochodu. W Saints Row łapię za komórkę i za chwilę jeden ze Świętych podjeżdża bryką w naszych barwach. A przy ziom okazji pomaga odstrzelić ewentualny ogon, który się za mną pałętał.
No i żeby dowiedzieć się, kto aktualnie podpadł Świętym nie muszę jeździć i pytać - w komórce jest lista zleceń na kolesi.
Saints are coming to town (fot. Binary Claus/Steam)
Po drugie: obstawa Nie zaszedłem jeszcze w SR:TT za daleko, ale podoba mi się, że jak na razie większość misji wykonuję z kimś. Shaundi czy Pierce przerzucają się głupawymi tekstami i dowcipami, jakbyśmy wychodzili na piwo, a nie wystrzelać pół dzielnicy członków wrogiego gangu. A wyobraźcie sobie moją radość, gdy po kilku misjach do mojej ekipy zwerbowałem jeszcze kilka oryginałów: rosyjskiego siłacza, wrestlera, hakerkę z FBI i fioletową wersję Scatman Johna.
Po trzecie: siedziba i garaż W Saints Row: The Third wszystko jest z rozmachem. Podstawowa siedziba świętych to wielki biurowiec, z basenem na dachu. I garażem w piwnicy. Jeśli pamiętacie - garaż w GTA: Vice City/San Andreas był do bólu realistyczny. Jeśli wstawiałem tam samochód (czasem nawet mieściły się dwa) to był to jeden egzemplarz. Jeśli go zabrałem na misję i zniszczyłem - przepadał. Gdzie w tym zabawa? W Saints Row wstawiam jeden i na każdą misję mogę wyciągnąć nowy egzemplarz jak spod igły. Co lepsze, mogę go stuningować, by był jedyny w swoim rodzaju - tak, by każdy w mieście wiedział, kto nim jedzie. Jestem w stanie zawiesić niewiarę na rzecz tego, że nawet po nowe ciuchy mogę podskoczyć firmowym wózkiem Świętych. Oczywiście pierwsze co zrobiłem, to zgarnąłem z ulicy motocykl i całą kasę wydałem na tuning osiągów i wyglądu. Teraz wożę się jak prawdziwy syn anarchii.
To jeden, a mam też choppera. (fot. P.K.)
W kwaterze jest jeszcze lądowisko, ale póki co nie mam czym na nim wylądować.
Po czwarte: to mój gang Mała rzecz, a cieszy. Święci nie muszą być anonimową bandą ziomów w kurtkach pękawkach* (hej, San Sndreas). Można zmienić ich wygląd, sprawiając, że ulice Steelport będą patrolować punkowcy, motocykliści albo miłośnicy ekstremalnych doznań seksualnych. Można im też dobrać samochody, a przez system ulepszeń z komórki zakupić skuteczniejszą broń. Od razu czuję się bardziej związany z takimi gangsterami. To moi ludzie.
Po piąte: i moje miasto Jeszcze mniejsza rzecz: ponieważ Święci to znana organizacja przestępcza, to mogę od razu rozpocząć przejmowanie miasta. Podoba mi się salon tatuażu na rogu? Nie ma problemu, od dziś jego właściciel pracuje dla mnie. Nie dość, że dostaję procent od zarobków, to jeszcze zniżkę na dziary. Podobnie z warsztatami samochodowymi (które działają jak kopie mojego garażu w różnych częściach miasta) i sklepami z ciuchami. A najlepsze - informacje o przelewach bankowych z moich licznych interesów dostaję na komórkę. Czuję, że zarządzam organizacją, że jestem szefem.
fot. Steam
I dlatego Saints Row: The Third podoba mi się dużo bardziej od przerabianego kilka razy schematu od zera do gangstera, który przejadł mi się w w GTA. Liczę, że Grand Theft Auto V coś z tym zrobi, w końcu postacie, które się tam pojawią to starzy wyjadacze.
Ale, plusem spóźnienia się na imprezę jest sklep pełen smakowitych i nie tak drogich DLC.
O, mają kostiumy z horrorów!
Paweł Kamiński
* taki tam hermetyczny blokerski żarcik