Sony robi wysokobudżetowe Her Story? Erica z miejsca zdobyła moją uwagę
A przy okazji przypomniała o aplikacji PlayLink i grze Hidden Agenda od twórców Until Dawn.
Wczorajsza konferencja Sony w Paryżu to nie tylko nowe trailery dawno zapowiedzianych gier AAA czy pierwsze zajawki Onrush i Ghost of Tsushima, ale też sporo mniejszych gier. Zarówno indie, jak i eksperymentalnych pozycji od Sony. Jedną z nich jest Erica. Oto jej krótki trailer:
Erica (PlayLink) PS4 Reveal Trailer | PlayStation 4 | Paris Games Week 2017
Nie tyle gra, co interaktywny film. Niby znany od lat, coraz śmielej wkradający się do branży gier, ale jednak... właśnie eksperymentalny. Wciąż nie ma bowiem jakiejś uniwersalnej receptury na tego typu pozycję, jak na cRPG-a czy FPS-a. Telltale od lat podąża torem komiksowej stylizacji i pseudoprzygodowych mechanik, które coraz bardziej w tych grach męczą. The Bunker postawiło na filmowość, która może i na początku robi wrażenie, ale też szybko nudzi - Patryk narzekał na to w swojej recenzji. Jeszcze do niedawna zdawało się, że na te "filmowe gry" w Sony monopol ma David Cage, tymczasem pod nosem rośnie mu coraz większa konkurencja.
O ile Cage idzie w fotorealizm grafiki komputerowej, tak Erica to po prostu realizm. Prawdziwe sceny odgrywane przez prawdziwych aktorów ułożone w taki sposób, aby gracz miał wrażenie kontrolowania sytuacji na ekranie. Podejmuje kluczowe sytuacje, wykonuje błahe czynności. Na trailerze widać przecieranie zaparowanego lustra czy wycieranie łzy z policzka głównej bohaterki. Szczegół, ale to właśnie tego typu rzezy mogą budować wrażenia uczestnictwa w tych filmowych opowieściach.
Ta o Erice to historia skrzywdzonego przed lat dziecka, do którego przeszłość wraca już w dorosłym życiu. Mniej metaforycznie wraca też dawny przyjaciel rodziny uważający, że w umyśle naszej bohaterki jest klucz do odnalezienia mordercy. Pojawia się też morderca, równie tajemniczy jak nasz pozorny "przyjaciel". Od gracza będzie zależało, jak się zachowa, komu zaufa. To interaktywny film, ale nie będzie czasu na rozsiadanie się na kanapie z popcornem - mamy być angażowani co 15 - 20 sekund.
Erica Interview | A Look Inside the New Interactive Experience | PS4
Specyficzna atmosfera pierwszego trailera gry skojarzyła mi się z Her Story Sama Barlowa. Niezależna i o wiele bardziej kameralna opowieść nie pozwalała wcielić się w główną bohaterkę - trzeba było ją "jedynie" odgadnąć. Tu jest bardziej typowa narracja (z nietypowym jak na konsolowe gry kontrolerem), ale jednak ma w sobie coś podobnego. Ma też tytuł gry Barlowa zaszyty na trailerze w jednym ze sloganów. Zamierzona rzecz czy zbieg okoliczności? Nie wiem, ale mnie zaintrygowało, jak sama gra londyńskiego oddziału Sony.
Jeszcze w tym, 22 listopada, zagramy w Hidden Agendę (polski tytuł to Ukryty Plan). Stoi za nią podobna historia – nowość od Supermassive Games jest czymś, co można by nazwać "Until Dawn z wbudowanym elementem towarzyskim". Developerzy byli zdziwieni tym, jak ta stawiająca na wybory i samotnego gracza produkcja grozy z 2015 roku dobrze spisywała się w trakcie streamów, gdzie ludzie przekrzykiwali się w komentarzach kogo zabić, a kogo oszczędzić. Można więc powiedzieć, że Hidden Agenda odpowiada na to zapotrzebowanie współuczestnictwa i wspólnego kreowania fabuły. Jak czytamy w sklepie PlayStation:
Ukryty Plan | PlayLink | PlayStation 4
Grę pokazano na E3, ale tak z ręką na sercu, zupełnie jej nie kojarzę i doklikałem się do niej dopiero teraz, szperając za Eriką. Moja wina? Trochę tak, a trochę... Sony.
Obie gry działają z PlayLinkiem, czyli wspominanym wcześniej systemem pozwalającym sterować w grze swoim smartfonem. Ciekawa rzecz, która dotychczas była wykorzystywana w zupełnie nieciekawych z mojej perspektywy grach towarzyskich. Do smartfona można było śpiewać (Singstar), albo sterować w "przezabawnych" grach towarzyskich (To jesteś ty, 22 listopada pojawi się Wiedza to Potęga). Omijałem te tytuły i PlayLinka szerokim łukiem. Aż do teraz.
Hidden Agendę wyceniono na 79 zł. Zgaduję, że Erica będzie kosztować tyle samo. Cena zbliżona do dwóch kinowych biletów z obowiązkowym popcornem, nie jest więc chyba źle.
Paweł Olszewski