Sony robi małe "beep". Oto DualSense - kontroler do PS5 w pełnej krasie
Futurystyczny design z białej polewie.
Patrząc po internetowych nastrojach, można odnieść wrażenie, że wojnę na prężenie muskułów i fajność wśród next-genów wygrywa zdecydowanie Microsoft ze swoim Xbox Series X (no, może poza tą nazwą). Tymczasem o PlayStation 5 - przypomnijmy, następcy najpopularniejszego current-gena - jest jakoś podejrzanie cicho.
(Ciszę przerwała ostatnia konferencja poświęcona architekturze sprzętu, ale chyba lepiej o niej nie wspominać).
Tymczasem, z zaskoczenia, wjeżdża nowy pad do PS5, czyli DualSense. Wjeżdża, nie straćmy okazji do tego żartu, cały na biało. No, prawie cały. Ale swoją sterylnością zdecydowanie zrywa ze stereotypem "gadżetu dla gracza", jakby chciał trafić w bardziej wysublimowane gusta.
DualSense zdecydowanie przypomina swojego świetnego poprzednika, czyli DualShock 4, ale sprawia wrażenie bardziej masywnego i pełnego w kształtach. Pod tym względem bardziej kojarzy mi z padem do Xboxa One niż z wersją od PS4.
Ale, jak już wiadomo od wielu miesięcy, design ma być tylko wisienką na torcie. Najbardziej liczą się możliwości i technologia w środku. Na razie głównym atutem pozostaje ten tajemniczy "system haptyczny", który ma pozwolić na lepsze doznania przy kontakcie z różnymi powierzchniami.
Kolejny punkt to "adaptacyjne triggery". To również szykuje się fajnie - czynności, które wymagają od bohatera w grze wielkiego wysiłku, będą wymagały też od nas większego zmagania się z dociśnięciem spustu L2/R2. Tu słynny już przykład z naciąganiem cięciwy do łuku.
Całość zmieniła się trochę od czasu ujawnienia szkiców. I zdecydowanie na plus. Sony, jesteśmy gotowi na odsłonięcie wyglądu konsoli!