Skojarzenia z ostatnimi częściami Tomb Raider nie są w ekranizacji przypadkowe
Reżyser mocno się nimi inspiruje.
Po drobnych korektach, te słowa Roara Uthauga wyrażałyby myśl, która przyświecała też odważnemu rebootowi serii z 2013 roku. Wtedy autorzy też nie mówili, że z serią było coś nie tak, ale chcieli opowiedzieć nową historię. Wrócić do momentu, gdy Lara nie była jeszcze najlepszą archeolożką na świecie, skrywającą przed światem oblicze psychopatki zamykającej swojego lokaja w chłodni. W grach się udało. Takie jest moje zdanie, bo hejtu na Rhiannę Pratchett nie podzielam. To nigdy nie miało być drugie Uncharted.
Czy uda się w filmie? Cóż, Alicia Vikander chyba pasuje do młodziutkiej Lary. Choć rzecz jasna oceniamy to tylko po kolejnej porcji fotek marketingowych. Ale gdyby spec od photoshopa zajął się na poniższym obrazku twarzą aktorki, bez problemu uznałbym, że to część materiałów promujących grę z 2013 roku.
I to oczywiście nie przypadek. Uthaug kręcąc historię początku kariery Lary, czerpie inspiracje z gier, które wychodziły z tego samego założenia. By zamiast heroiny, pokazać dziewczynę. Reżyser zaznacza jednak, że to zupełnie inna historia, choć gracze mogą liczyć na kilka znajomych elementów z obu gier. I choć przygody oraz akcji rzecz jasna nie zabraknie, efekty specjalne nie będą fundamentem tego filmu.
Ogólne różnice pomiędzy Uncharted, a Tomb Raiderem dobrze oddaje zderzenie tego cytatu ze słowami scenarzysty ekranizacji tej pierwszej gry.
Uncharted jeszcze wróci na konsole, choć już bez Nathana. Będzie też nowy Tomb Raider, choć niekoniecznie prędko, bo Crystal Dynamics pracuje też nad grą o Avengersach. Możliwe więc, że kolejne starcie obu serii odbędzie się w kinach. Ale, póki co, datę premiery ma zna tylko Lara - Alicię Vikander, Dominica Westa, Daniela Wu i Waltona Gogginsa zobaczymy w kinach w marcu 2018 roku.
Maciej Kowalik