Sapkowski: "Byłem na tyle głupi, aby sprzedać im prawa do całości"
Andrzej Sapkowski słynie ze szczerości na temat innych. Rzadko bywa jednak tak szczery w opowiadaniu o swojej przeszłości i popełnianych błędach. Np. w podpisywaniu umowy z CD Projektem.
Pół roku temu pisałem, że Andrzej Sapkowski nadal nie rozumie ile zawdzięcza CD Projekt RED. Tamten tekst w ogóle się nie zdezaktualizował. W między czasie AS zabłysnął też stwierdzeniem, że gra narobiła mu mnóstwo smrodu i gówna. Kolejna, prostująca ten smród wypowiedź tłumaczyła, co autor konkretnie miał na myśli. Głównie fakt, że na świecie można spotkać się z opiniami, że książki Sapkowskiego ulokowane są w uniwersum gry. Są wtórne w stosunku do wymyślonego przez CD Projekt RED świata. Co jest oczywiście ogromnym nieporozumieniem. W tej niechęci do wirtualnego Wiedźmina nie chodzi jednak tylko o urażoną dumę, ale też po prostu pieniądze. We wczorajszym wywiadzie dla brytyjskiego Eurogamera Andrzej Sapkowski z rozbrajającą szczerością przyznał:
O jakiej kwocie mowa? Tego nie wiemy, ale skoro prawa do ekranizacji książki to w Polsce kilkadziesiąt tysięcy złotych, to podobnie mogło być z grą. Trzeba pamiętać, że wtedy CD Projekt nie był notowaną na GPW spółką z rozpoznawalnym na świecie produktem. Firma stawiała dopiero pierwsze kroki z gamedevie, a Sapkowski w licencjonowaniu swojej twórczości - w 2002 pojawił się przecież serial produkcji TVP o Wiedźminie. Po jego obejrzeniu Sapkowski miał prawo nie spodziewać się niczego dobrego po grze wideo. Zwłaszcza że sam nie gra, gier nie rozumie i ich nie lubi.
Andrzej Sapkowski nie jest mistrzem dyplomacji, nie wydaje się też najmilszym człowiekiem na świecie. Jak tylko otwiera usta, to przeważnie kogoś obraża (w powyższym wywiadzie np. jurorów polskich pism fantasy). Rozgoryczenie Sapkowskiego jest jednak jak najbardziej zrozumiałe. Gdyby przed laty wykazał się większą przenikliwością, to dziś mógłby być równie majętnym i rozpoznawalnym na świecie pisarzem co George R. R. Martin. Z którym to, tak na marginesie, Sapkowski ponoć doskonale się zna i jak sam mówi, wypił "niewiarygodne ilości piwa". Patrząc na powyższą wypowiedź i wcześniejsze żale Sapkowskiego, upijał się najprawomocniej "na smutno".
Paweł Olszewski