Samoloty? Są. Czołgi? Są. Statki? Robią się. To pora na piechotę od Gaijin Entertainment - oto Enlisted
Nie zapędzajmy się jednak w naszych fantazjach. Enlisted z War Thunder łączy tylko silnik i realia. Przynajmniej na razie.
13.12.2016 17:02
W piątkowym Rozchodniaczku pojawił się tajemniczy zwiastun Enlisted, nowej gry od Gaijin Entertainment i łotewskiego studia Darkflow Software. Każdy, kto choć trochę kojarzy War Thunder, bez problemu mógł się domyślić, o czym nowy tytuł będzie traktował i faktycznie - to sieciowa strzelanka w realiach II Wojny Światowej.
enlisted.net
Tym razem jednak nie siądziemy za sterami samolotu, czołgu czy jakiegokolwiek innego pojazdu, a trafimy w kamasze mięsa armatniego. Jak przystało na piechotę, na polu bitwy będzie bardzo tłoczno, bo walki odbędą się z udziałem nawet 100 graczy na jednej mapie. Te z kolei skupią się na terenach Normandii i okolicach Moskwy, bo dwie dostępne na start kampanie to Operacja „Tajfun”, czyli Bitwa o Moskwę, i „Overlord”, zatem właśnie Normandia.
Enlisted: In-game teaser
Na razie nie zdradzono szczegółów odnośnie dostępnych trybów rozgrywki, klas żołnierzy czy ewentualnej możliwości prowadzenia pojazdów, choć w tym ostatnim przypadku twórcy tego nie wykluczają – w końcu Enlisted ma działać na tym samym silniku co War Thunder. Nie liczyłbym jednak na szybkie, o ile w ogóle, połączenie obu tych tytułów. Gra ma skupiać się przede wszystkim na starciach piechoty.
Ciekawy jest też model rozwoju gry przyjęty przez Darkflow i Gaijin Entertainment. Pierwsze trzy kampanie zostały z góry narzucone, ale w kwestii kolejnych twórcy obiecują bliską współpracę z graczami. Jak mówi Alexander Nagorny, producent w Darkflow Software:
Jak będzie to wyglądać w praktyce? Od wczoraj można kupować pakiety broni, kampanie i dostęp do mających wystartować w drugiej połowie przyszłego roku, zamkniętych beta testów. Firmy obiecują, że wszystkie pozyskane w ten sposób środki zostaną przeznaczone na rozwój gry i tak po przekroczeniu progu 250 tysięcy dolarów rozpoczną się prace nad kampanią w Afryce Północnej. Jeśli uda się zebrać milion dolców, gra trafi na konsole.
A w międzyczasie ustalane będą dodatkowe progi, gdzie już sami gracze, w ankietach, zadecydują o dodatkowej zawartości mającej trafić do gry. W sumie trochę przypomina to Kickstartera z tą różnicą, że przynajmniej mamy jakąś bazę i możemy ocenić, czy jest sens wspierania twórców.
Pamiętam, jak jeszcze niedawno wszyscy narzekaliśmy, że w sieciowych strzelankach tylko ta przyszłość i ewentualnie teraźniejszość. Tymczasem nie tylko dostaliśmy w tym roku naprawdę świetnego Battlefielda 1, traktującego co prawda o I Wojnie Światowej, ale w 2017 szykuje nam się starcie dwóch, drugowojennych, produkcji.
Przypominam bowiem, że poza Enlisted w okolicach maja pojawić ma się Battalion 1944 – również sieciowy FPS, tym razem na silniku Unity 4, który ma przypomnieć nam czasy, kiedy w Call of Duty nie biegało się po ścianach.
Bartosz Stodolny