Sacrifice

Jest to najbardziej nowatorska gra w swym gatunku od czasu „Dune II”. Ma też bardzo efektowną oprawę graficzną. Nie jest co prawda pozbawiona istotnych słabości, ale już powyższe atuty sprawiają, że warto po nią sięgnąć.

marcindmjqtx

18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01

Sacrifice

Jest to najbardziej nowatorska gra w swym gatunku od czasu „Dune II”. Ma też bardzo efektowną oprawę graficzną. Nie jest co prawda pozbawiona istotnych słabości, ale już powyższe atuty sprawiają, że warto po nią sięgnąć.

Sacrifice PL

Z bogiem! Ale którym?

Do mocno zatęchłej już wylęgarni gier strategicznych w trybie czasu rzeczywistego (RTS) wdarł się świeży zefirek odmiany. „Sacrifice”, gra tocząca się w krainie skłóconych bogów, ma zalety, które zdecydowanie wynoszą ją ponad średnią.

Kraina skłóconych bogów

W grze wcielamy się w maga-wędrowca, który, wygnany (czy naprawdę? - z czasem się to wyjaśni) ze swej ziemi, trafił do świata rządzonego przez pięcioro bogów. Skłóceni, zawierający tymczasowe sojusze i toczący ze sobą wciąż nowe wojny, a w gruncie rzeczy - tak jak sąsiedzi z tej samej klatki - tworzący jedną klikę, której wspólnym mianownikiem jest olbrzymie zadufanie w sobie i instrumentalne traktowanie wyznawców. My, jako przybysz obdarzony niemałą potęgą, jesteśmy mile widzianym sojusznikiem (czytaj - potencjalnie przydatnym narzędziem), dzięki któremu można uzyskać doraźną przewagę.

Zabiegają o nasze wsparcie: Persefona (bogini Natury, dążąca do harmonii, ale czasem trzeba przecież komuś zdrowo przyłożyć w imię wyższych racji ), Stratos (bóg powietrza, z głową jak balonik na sznurku), Pyro (bóg ognia i postępu technicznego), James (bóg ziemi - wielka dżdżownica w ogrodniczkach) oraz Charnel (plutoniczny bóg wojny, zaskakująco podobny do Hadesa z disnejowskiego „Herkulesa”). Każda misja rozpoczyna się przed świątyniami całej piątki i tylko od nas zależy, komu teraz oddamy się na usługi. Gra ma więc nieliniowy charakter i za każdym razem można przez nią przechodzić nieco inaczej.

Moc tworzenia, moc niszczenia

Wiara czyni cuda. Takie cuda, jakie są w gestii boga, którego wiarę zdecydowaliśmy się - z rozsądku lub ciekawości - w danym momencie wyznawać. Każdy bóg może nas bowiem obdarzyć umiejętnością rzucania właściwych mu zaklęć. Każdy też daje nam zdolność powoływania do życia stworzeń, które stoją na straży jego kultu. Pragmatyczną, choć cyniczną decyzją jest więc częsta zmiana wyznania, by nauczyć się jak najwięcej.

Misję rozpoczynamy zawsze przy ołtarzu boga, z którym zawarliśmy sojusz, decydując się na przyjęcie jego zlecenia. Ołtarz jest źródłem many, magicznej energii, która pozwala rzucać zaklęcia. Podczas eksploracji terenu odkryjemy liczne źródła many, które pozwolą nam na regenerację sił. Aby gejzer mocy nie mógł służyć wrogom, budujemy nad nim - rzecz jasna, mocą odpowiedniego zaklęcia - manahir. Mówiąc po ludzku, jest to przykrywka na kipiącym garnku.

Gdy jednak dochodzi do walki, podczas której wspieramy swą armię czarami ofensywnymi i defensywnymi, zapasy many znikają błyskawicznie. Pomagają je nam odnowić manality - stworzenia, które potrafią zasysać dla nas manę z jej odległych źródeł. Kilku takich pędraków zawsze powinno się wokół nas kręcić, inaczej będzie krucho.

Skąd brać manality i inne przedziwne stworzenia, które będą nam służyć? Część z nich już tworzy naszą świtę, gdy rozpoczynamy misję. Część spotkamy w trakcie rozgrywki. Przede wszystkim biorą się za sprawą naszej, hmm mocy tworzenia. Po prostu. Wystarczy rzucić zaklęcie - jeśli tylko dysponujemy odpowiednią liczbą dusz.

Egzorcyści w akcji

Kolekcjonowanie duszyczek to jedna z najciekawszych innowacji „Sacrifice”. Każda z istot, które możemy powołać do życia, wymaga przeznaczenia na to pewnej ilości many oraz dusz - istoty najsłabsze, jak np. druidzi, zwiadowcy lub latające krzykacze, potrzebują jednej duszy. Im potężniejsza istota, tym wymaga ich więcej. Skąd je brać? Duszyczki pojawiają się nad swymi poległymi materialnymi powłokami. Dusze „wiernych” po prostu zbieramy z pola bitwy, jednak nad duszami „pogan” - czyli wrogów - trzeba najpierw odprawić egzorcyzmy. Rzucamy czar, pojawia się szaman, nadziewa duszyczkę na szpikulec i wlecze do naszego ołtarza. Tam poddaje ją reedukacji i już nasza armia może liczyć na posiłki.

Trudno o większy cynizm i kpinę w delikatnej materii wędrówki dusz, ale ponieważ ekipa Shiny puszcza oko z dużym wdziękiem, nie powinniśmy czuć się zgorszeni tym bluźnierstwem. Idea traktowania duszy jako jednostki metrycznej, przy wypraniu jej z cech indywidualnych, to czystej wody materializm duchowy - czy może raczej duszowy - ale w grze sprawdza się nieźle. Grunt, żeby nie mylić tego makabrycznego procederu z ideą reinkarnacji (częste w opiniach o „Sacrifice”), bo to się ma do siebie nijak.

Nigdy nie czuj się pewnie

Zwycięstwo lub klęska w tej grze zależy od zbezczeszczenia ołtarza. Poległy w bitwie mag ma bowiem możność odrodzenia się w materialnej postaci - tak długo, dopóki istnieje ołtarz jego boga. Gdy ołtarz zostanie sprofanowany mocą odpowiedniego rytuału, gra się kończy. Dlatego warto zostawiać jakieś siły na straży ołtarza. Niespodziewany atak z flanki, gdy zbyt daleko zapuścimy się w głąb terenu wroga, może sprawić, że stracimy ołtarz, zanim zdążymy doń wrócić.

„Sacrifice” rozgrywa się na poziomie strategii, nie taktyki. Podczas walki nie mamy bowiem szans na precyzyjną koordynację działań naszych wojsk. Uniemożliwia to wycinkowy - bo zza pleców naszego maga - obraz pola bitwy i brak możliwości zatrzymania gry na czas wydawania rozkazów. Dobrze chociaż, jeśli zdążymy uaktywnić zdolności specjalne naszych bestii - jeżeli je mają.

Po opanowaniu podstawowych zasad po pewnym czasie możemy poczuć się znużeni schematyzmem rozgrywki, urozmaicanej, wraz ze wzrostem doświadczenia maga, zdobywaniem nowych zaklęć i zdolności wzywania na swe usługi coraz to potężniejszych istot. Na szczęście co pewien czas gra potrafi nas mocno czymś zaskoczyć, i znów stajemy przed arcyciekawym wyzwaniem.

Jest ładnie

Olbrzymią zaletą „Sacrifice” jest oprawa graficzna. Shiny jak zwykle nie przesadza z troską o detale, skupiając się na kompozycji oraz barwach - i efekt jest olśniewający. Świat „Sacrifice” to wyspy zawieszone wysoko w powietrzu, pod monumentalnym sklepieniem nieba z wędrującymi obłokami. Poczucie swobody na rozległym otwartym terenie jest nieporównywalne z jakimkolwiek innym doświadczeniem ze świata gier. Wspaniale wypada gra świateł, efekty specjalne przy rzucaniu zaklęć, oryginalnie prezentują się najróżniejsze spotykane tu stwory. Na „Sacrifice” po prostu miło jest popatrzeć.

Warto wspomnieć, że spolszczenie „Sacrifice” zostało przygotowane starannie. Jedna z trzech płyt zawiera film-poradnik do edytora Scapex, pozwalającego na łatwe tworzenie własnych przygód w świecie gry.

Olaf Szewczyk

Olaf Szewczyk

Shiny Entertainment Wydawca: Interplay Dystrybucja: CD-Projekt Minimalne wymagania: PC Pentium II 300, 64 MB RAM, akcelerator 3D

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.