Rozważania NaGórze: Nie wyrzucajcie Waszych PSP

Rozważania NaGórze: Nie wyrzucajcie Waszych PSP
Bartłomiej Nagórski

26.03.2016 08:00, aktual.: 19.04.2016 13:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czyli kilka powodów dla których po latach nadal warto posiadać poczciwe PlayStation Portable.

Przestarzała konsolka sprzed ponad dekady, drugi Dreamcast, wielki przegrany z Nintendo DS, mobilna porażka Sony - wszyscy słyszeliśmy te opinie. Ba, niektórzy wciąż je powtarzają, z uporem godnym lepszej sprawy. Pozwólcie zatem że dla odmiany powiem kilka ciepłych słów o mojej najulubieńszej jak dotąd konsoli przenośnej.

Rzecz jasna, zapewne nie jestem tu stuprocentowo obiektywny. Nie bez znaczenia jeśli idzie o moją sympatię wobec PSP mogą być okoliczności jej zakupu. Pracowałem wtedy w Japonii, kupiłem ją zimą tuż przed świątecznym wyjazdem do kolegi i po raz pierwszy grałem w Lumines w shinkansenie śmigającym pośród zaśnieżonych pól pomiędzy Tokio i Kioto. Nic dziwnego, że gra i towarzyszące jej doznania wdrukowały mi bardzo pozytywne konotacje wobec PSP.

Niemniej jednak ponad dekadę po premierze nadal warto mieć pod ręką PlayStation Portable, bo...

...bo w niektóre tytuły nie zagracie nigdzie indziej.

Z przyczyn formalno-prawnych lub niekiedy obojętności wydawców część tytułów z PSP dostępna jest tylko i wyłącznie na płytkach UMD, natomiast nie istnieje ich wersja cyfrowa. Jedynym legalnym sposobem by zapoznać się z dwoma pierwszymi częściami Lumines jest kupić oryginał na fizycznym nośniku. To samo dotyczy Final Fantasy: Crisis Core, niepozbawionego wad, acz interesującego prequela siódmej części cyklu. Podobnie sprawa ma się z jRPG-ami Brave Story: New Traveller i Valkyrie Profile: Lenneth, życzliwie przyjętym przez fanów serii Kingdom Hearts: Birth by Sleep, PSP-ową wersją darmowego hitu sieci N+, wciągającym Diablo-klonem Dungeon Siege: Throne of Agony czy logiczno-zręcznościowymi Every Extend Extra i Gunpey. By zagrać w nie legalnie, potrzebne są oryginały, których nie uruchomicie nigdzie indziej jak tylko na PSP z napędem UMD (co skreśla pozbawione go PSP Go, chyba że zaczniemy kombinować z nieco szemranymi trikami, o czym dalej).

Obraz

...bo PSP to raj dla retro-maniaków.

Na PSP zagracie w gry z pierwszego PlayStation, co jest fantastycznym sposobem na odkrycie ich na nowo - stosunkowo prosta grafika mniej razi na niedużym ekranie. Do tego dochodzą dedykowane PSP remake’i: Tactics Ogre, Lunar Silver Star, Final Fantasy Tactics, Mega Man, Ghosts’n’Goblins. Tak, wiem, we wszystkie te tytuły zagrać można również na Vicie. Ale jeśli dodamy tytuły z NeoGeo, z których część jest nie do kupienia w cyfrowej dystrybucji, a także dostępne tylko na UMD antologie Samurai Shodown, Metal Slug i King of Fighter - to już robi się spora pula doskonałych klasyków. Dołóżmy do tego kompilacje gier Taito, Atari, Activision, Namco, Midway czy EA, rzecz jasna wyłącznie w wydaniach pudełkowych, a otrzymamy masę krytyczną która dla każdego retro-fana stanowić będzie wystarczający pretekst by zaopatrzyć się w PlayStation Portable.

...bo na PSP dostępne są użytki homebrew.

Homebrew, czyli gry i programy chałupniczej proweniencji, niemożliwe do uruchomienia na oryginalnych firmware’ach Sony, to argument zawsze podnoszony jako uzasadnienie przez osoby korzystające ze złamanych firmware’ów. Co prawda nader często są one li-tylko listkiem figowym wątpliwej jakości, ale oddajmy sprawiedliwość nielicznym uczciwym użytkownikom PSP - część z nich jest faktycznie przydatnym uzupełnieniem funkcjonalności konsoli. Dwa programy z których korzystałem najczęściej to Bookr, czyli prosty czytnik e-booków (serio, to że na PSP i Vicie nie da się czytać e-książek to jedna z ich największych wad), oraz PSPKanji, służące mi do powtarzania japońskich ideogramów. Oczywiście, teraz znacznie lepsze aplikacje znajdziemy na dowolnej komórce - ale pamiętajcie, że dekadę temu nie było tylu alternatyw. Pierwsza wersja Androida ukazała się w 2008 roku, a pierwsze iPhone’y były wtedy zaporowo wręcz drogie (tutaj akurat niewiele się zmieniło). Inne ciekawe programy z których korzystałem na konsoli Sony to PSP-Disp (pozwalająca użyć PSP jako dodatkowego ekranu PC), Universal Remote i IR Shell (dzięki którym można było zmienić PSP-1000 w uniwersalnego pilota do telewizora) oraz PSPSeq i PSPRhythm (czyli proste sekwencery do tworzenia muzyki). Dziś to raczej pieśń przeszłości - ale w 2006 roku homebrew naprawdę znacznie rozszerzało możliwości konsoli.

Obraz

...i gry homebrew.

Co prawda wiele z nich to mniej lub bardziej wierne kopie popularnych tytułów, z których większość jest wątpliwa z legalnego punktu widzenia, ale znajdziemy też parę ciekawych gier. Do kategorii ksero-podróbek należą między innymi rozmaite klony Geometry Wars i R-gear, bliźniaczo podobne do R-type. Do “mocno inspirowanych” zakwalifikowałbym logiczno-zręcznościowe Pollo Pollo (wariacja w temacie Puyo Puyo) i Go Go Goo! (pomysł i poziomy odgapione ze starutkiego Troddlers). Kolejne piętro to porty, takie jak zgrabnie omijające kwestię legalności Reminiscence (do działania wymaga plików Flashbacka, ale skąd gracz je weźmie jest jego sprawą) i przeniesione z PC darmowe Blobby Volleyball i Cave Story. Najciekawsze oryginalne tytuły, dostępne tylko na PSP to HexAxis, skrzyżowanie Tetris, Lumines i gry w kości, SnakeSP, czyli bekający (sic!) wąż w wektorowej oprawie graficznej à la Flow, pierwsze misje No Gravity (wersja demo gry, która w ostatecznej postaci wyglądała zupełnie inaczej), logiczne Droplets, dziwaczne Panic Paradyz i kojące Ukke.

Obraz

...i jeszcze emulatory homebrew.

Szczerze, tak z ręką na sercu, to jest mój powód numer jeden jeśli idzie o PSP, do tego stopnia, że zasługuje na oddzielny punkt. Dla dzieciaka wychowanego w latach osiemdziesiątych móc nosić w kieszeni ośmiobitowe mikrokomputery z tamtej epoki (ZX Spectrum, Amstrad CPC, Commodore, Atari, czy mniej znane, jak BBC Micro czy Thomson) to spełnienie marzeń. Dla nastolatka grającego w latach dziewięćdziesiątych na Amidze i Atari ST możliwość sięgnięcia po ich największe hity to po prostu mokry sen. A jeśli jeszcze dołożymy do tej mieszanki konsole i automaty, czyli wszystkie Gameboye (Advance, Color, classic), NES i SNES, NeoGeo, automaty CPS-1 i CPS-2 - otrzymamy ni mniej ni więcej, tylko fantastyczną zabawkę dla nostalgicznego geeka po trzydziestce. To właśnie na PSP odświeżam sobie czasem amstradowe Fruity Frank i Ghosts’n’Goblins, to na PSP raz na ruski rok zapuszczam Ninja Masters z NeoGeo, to na PSP katowałem Final Fantasy VI, kiedy padły mi save’y w pecetowym emulatorze, to na PSP powracam do gier z Game Boya (zarówno klasyka, jak i Advance’a) gdy mam ochotę je sobie przypomnieć.

Obraz

...bo iso na PSP to niekoniecznie piraty.

Na zakończenie argument nieco ambiwalentny. Nie zrozumcie mnie źle - nie namawiam nikgoo do piracenia. Jednak w czasach gdy zamknięto już front PlayStation Store dla PSP, a część gier dostępna jest tylko na UMD i ciężko je zdobyć (małe nakłady, brak wznowień, wydania tylko w jednym z regionów), jest to jakaś alternatywa. Jeśli o mnie idzie, to mam na karcie pamięci pliki iso z grami, ale tylko takie, których oryginał posiadam - pudełka z płytkami stoją na półce, a moje PSP jest całkowicie cyfrowe. Podobnie jak Vita, tyle tylko że parę lat wcześniej i - w przypadku niektórych tytułów - sam musiałem nadrobić brak wersji cyfrowej. Skądinąd znam posiadaczy PSP Go którzy z powodu braku napędu UMD robili dokładnie to samo - kupowali oryginały, po to tylko by móc z czystym sumieniem korzystać z obrazów iso.

Do tego korzystanie z przerobionego firmware’u w PSP pozwala konwertować gry z pierwszego PlayStation na format odczytywalny przez wbudowany weń emulator. Tym samym możliwe jest granie w tytuły z z szaraka które z przyczyn prawnych lub technicznych nie trafiły nigdy do PSN Store (patrz punkt pierwszy). W ten oto sposób na moim PSP mogłem bawić się Heart of Darkness Erica Chahi i Lode Runnerem Douglasa Smitha, dwiema świetnymi grami, które inaczej nie byłyby na nim dostępne.

...więc lubta PSP!

Sony popełniło wiele błędów w trakcie życia PSP, ale i tak udało im się wykroić dla siebie znaczny kawał rynku konsol przenośnych. Niestety, rewolucja smartfonowa zapędziła cały ten rynek w niszę ekologiczną, gdzieś na krawędzi gier mobilnych i “dużych” konsol. Vita jest już pogrobowcem tej epoki, ale PSP wstrzeliło się w swój czas i, jak widać z pieczołowicie wyliczonych powyżej powodów, dekadę później nadal można z niego wycisnąć całkiem sporo. Podobnie jak Dreamcast, do którego bywa porównywane, PSP może przegrało walkę z konkurencją, ale podbiło serca fanów retro, emulacji i japońskich RPG-ów. Ja w każdym razie ruszając w podróż służbową pilnuję by PSP mieć pod ręką, bo są to moje drzwi do wirtualnych światów z przestrzeni ostatnich dekad.

Bartłomiej Nagórski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościpolecamysony
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (24)
Zobacz także