Richard Garriot uważa, że "większość projektantów gier jest do kitu" - bo to wyjątkowo trudna sztuka do opanowania

Richard Garriot uważa, że "większość projektantów gier jest do kitu" - bo to wyjątkowo trudna sztuka do opanowania

Richard Garriot uważa, że "większość projektantów gier jest do kitu" - bo to wyjątkowo trudna sztuka do opanowania
marcindmjqtx
21.03.2013 16:22, aktualizacja: 05.01.2016 16:17

A i tak delikatnie przetłumaczyłem jego słowa. Z których próbował się potem wytłumaczyć.

Twórca serii Ultima wrócił ostatnio na serio do branży gier. Właściwie to nigdy na dobre z niej nie odszedł, po prostu znaczenie jego projektów zmalało - w 2007 roku zrobił słabe MMO - Tabula Rasa - które podziałało 2 lata, potem poleciał w kosmos i opuścił NCSoft zostawiając ich z tonącą grą. W 2009 roku założył studio Portalarium, które dotychczas robiło gierki na Facebooka.

Shroud of the Avatar: Forsaken Virtues

W związku z tym twórca znany jako Lord British poczuł się pewnie. Oświadczył wszem i wobec:

I've met virtually no one in our industry who I think is close to as good a game designer as I am. I'm not saying that because I think I'm so brilliant. What I'm saying is, I think most game designers really just suck. - Nie spotkałem nikogo w tej branży, kto moim zdaniem zbliżały się do mojego poziomu w tworzeniu gier. Nie mówię tego, bo jestem jakiś wybitny. Ale zaznaczam, że większość projektantów jest po prostu do kitu. Lub jak wolicie: "do dupy". Czy też "obsysa". "Suck" to na tyle dosadne określenie, że można je przetłumaczyć na wiele kreatywnych sposobów.

Dodał jeszcze, że jeśli miałby kogoś wyróżnić, to Chrisa Robertsa (Wing Commander), Willa Wrighta (SimCity i pochodne, Spore), Petera Molyneux (Black&White, seria Fable). A poza tym? Poziom branży jest zdecydowanie za niski, ludziom brakuje umiejętności i talentu, a tworzenie gier jest trudną do opanowania sztuką.

Przeczytałem taki nagłówek i szczerze mówiąc poczułem lekkie zażenowanie. Byłem gotów potępić Garriotta za jego przesadnie wysokie mniemanie o sobie. Owszem, zrobił kilka gier genialnych, ale ostatnio raczej rzeczy średnie albo wtopy.

Ale na tym wypowiedź Lorda Britisha się nie kończy, choć wiele mediów zacytowało tylko powyższą jej część. W dalszej, właściwej części artykułu zaznaczył też, że jego zdaniem łatwiej jest zostać np. artystą - grafikiem, czy muzykiem albo programistą. Oni mogą się wykształcić i łatwo sprawdzać oraz prezentować, co potrafią. Że rozumieją sztukę czy technologię. Natomiast jeśli ktoś nie potrafi poradzić sobie w żadnej z tych dziedzin, zostaje projektantem. Zostaje projektantem, bo nic innego nie umie, a nie, bo chce nim być. Więc robi to jak umie, bo przecież nie może iść do szkoły, by się tego nauczyć.

Dodatkowo, sam Richard Garriott pojawił się pod artykułem na Gamasutrze i w komentarzu wyjaśnił, o co mu chodziło. Docenił tych, którzy przeczytali całość, ale miał żal do redaktorów serwisu, że zrobili z jego wypowiedzi sensację.

Gamasutra, Thanks (NOT!) for the sensational headline! While I appreciate those of you who read the whole thing, to see better the whole context, even still, this article is skewed to make a sensationalist slant. My point was, that game design is the hardest, but also the most valuable skill to build in the industry. That every company lives and dies based on the talent of its game design team, and that as an industry we are not doing so well creating the talent we need in this industry, because educational systems have not caught up in this area as well as programming and art. I was not trying to toot my own horn, rather state that game design is hard. Ah well. :) Spokojnie wyjaśnił, że projektowanie jest najtrudniejszą, ale i najcenniejszą z umiejętności w tej branży. I że system edukacyjny nie nadąża za zapotrzebowaniem - stąd brak ludzi o odpowiednim poziomie umiejętności. Nie chciał obrażać branży, a raczej pokreślić jej kiepski stan.

Tylko chyba trochę źle dobrał słowa...

Paweł Kamiński

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)