RETROspekcja: Mission Impossible

marcindmjqtx

08.01.2011 08:30, aktual.: 15.01.2016 15:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tam, tam, tadam, tam tam, tadam, tam, tam, tadam, tam, tam, tadam, tududuuuu, tududuuu, tu, tu-du-du - ten momentalnie rozpoznawalny motyw muzyczny towarzyszy miłośnikom fikcji szpiegowskiej już od czterdziestu pięciu lat. Gracze mieli okazję wysłuchać go sześć razy - tyle bowiem gier spod szyldu "Mission: Impossible" ukazało się do tej pory... jeśli zliczając je ograniczymy się do oficjalnych adaptacji.

O tak, "Mission: Impossible" to marka, z której chętnie zrzynali twórcy gier na miliony platform, jakie znajdowały się w obiegu w okolicy lat osiemdziesiątych. Weźmy, dla przykładu, tekstową przygodówkę "Mission Impossible Adventure", która z jakichś powodów (zgadnijcie z jakich) musiała zostać przemianowana na "Secret Mission". Gra pojawiła się w dziesięciu odmianach, choć wcale nie była zbyt dobra. Jakość nie miała jednak znaczenia - sam tytuł napędzał sprzedaż. Takich przypadków było więcej. Być może niektórzy z was pamiętają "Impossible Mission", czyli całkiem klawą platformówkę, w którą zagrywali się posiadacze m.in. C64, Atari i Spectrum, a kilka lat temu także właściciele Wii, PS2 czy DS. Choć gierka nie zawodzi, nie będziemy teraz o niej pisać; powiedzmy tylko, że jej tytuł wybrano nieprzypadkowo. Zresztą nie tylko z serialu brała swoje "inspiracje".

Ano właśnie - serial. Możecie nie być tego świadomi, ale to nie film z Tomem Cruisem zapoczątkował szał na tę melodyjkę:

MISSION: IMPOSSIBLE - Theme (1996)

Gier wykorzystujących markę M:I było stosunkowo niewiele, przy czym warte uwagi są zaledwie dwie: wersja na NES-a i na pierwsze Playstation (oraz na Nintendo 64, do czego jeszcze wrócimy). Z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy o pozostałych tytułach. Pierwszy to przeciętna przygodówka na PC z roku 1991. Drugi - słabiutka zręcznościówka na Game Boy Color, którą popełniło nasze kochane Rebellion. Trzeci - niewarta uwagi adaptacja ostatniego filmu z serii, w którą możecie pograć na telefonach. Czwarty - rozbudowana, a jednak niepowiązana bliżej z filmami "Operation Surma" na Xboxa, PS2, Gamecube i Game Boy Advance. Gra pojawiła się i zniknęła niezauważona, prezentując się raczej biednie w porównaniu do świętującego wówczas sukcesy Splinter Cella. Uf, skoro surówkę mamy za sobą, przejdźmy do mięcha.

"Mission: Impossible" w wersji na NES to gra, która wyprzedziła swoje czasy. Rozbudowana zręcznościówka ze zróżnicowanymi celami misji, zmuszająca do korzystania z odmiennych umiejętności trzech bohaterów, pozwalająca używać różnorodnego ekwipunku - to było coś niespotykanego w roku 1990. Jedynie "Metal Gear" mógł równać się z M:I stopniem skomplikowania i gęstością szpiegowskiego klimatu. Nie ma się co dziwić - obie gry wyszły spod ręki speców z Konami. Niestety, "Misja" miała feler: była piekielnie trudna. Zdarzało się jej ubić gracza z zaskoczenia, np. rzucając na niego strumień przeciwników, którego nie można uniknąć - chyba że wiedząc z wyprzedzeniem, skąd nadejdzie atak. Żeby grę przejść, należało nauczyć się każdego kroku na pamięć. Mimo tego z perspektywy czasu widać przede wszystkim jej zalety, czyli przemyślaną strukturę poziomów, rzadko spotykany wówczas realizm, a także zróżnicowanie gameplayu m.in. sekcjami pływanymi czy jeżdżonymi. NES-owa "Mission: Impossible" była prawdziwym zwiastunem rewolucji w projektowaniu leveli.

W roku 1997 na N64 pojawiła się adaptacja pierwszego z serii pełnometrażowych filmów. Była to zaskakująco rozbudowana zręcznościówka TPP, która swe skrzydła rozwinęła dopiero w konwersji na PSX z roku 1999. Dlaczego? Z prostego powodu. Dzięki pojemnemu krążkowi CD niemrawe melodyjki z Nintendo zastąpiono muzyką, która na dzień dobry kopała po twarzy i zabierała ci kieszonkowe:

Oczywiście nie jest to gra bez wad. Wręcz przeciwnie - boryka się z całą masą usterek. Z technicznego punktu widzenia wersja na PSX to porażka. Grafika miejscami jest obrzydliwa (choć w innych miejscach trudno jej cokolwiek zarzucić). Detekcja kolizji szwankuje. Etapy zręcznościowe są niedopracowane. Czasami jakiś błąd uniemożliwi dalszą rozgrywkę. Ale mimo tego, powróciwszy do gry kilka tygodni temu, przechodziłem ją z wypiekami na twarzy. Ona ma duszę i jest najzwyczajniej w świecie fajna. Jeśli lubicie szpiegowskie klimaty i potraficie przymknąć oko na niedostatki techniczne, będziecie się przy niej świetnie bawić.

No dobra, ale co dalej? Czy "Mission: Impossible" wróci na komputery lub konsole? Z jednej strony ostatnia odsłona była finansową porażką, a z drugiej coraz więcej słychać o kolejnym filmowym sequelu, więc są szanse na adaptację. Jeśli miałaby być tak dobra, jak ta z końcówki lat dziewięćdziesiątych - poproszę. Nawet dwie.

Michał Puczyński

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także