ReRickRoll, czyli krótka historia gry opłaconej przez graczy
Zdradzając przedwcześnie morał - w czasach crowdfundingu trzeba być ostrożnym.
20.06.2016 20:33
Pamiętacie jeszcze ReRoll? Był to dość ambitny pomysł studia Pixyul, w którym pracowali byli fachowcy z Ubisoft Montreal, Julien Cuny i Louis-Pierre Pharand. Gra miała być straszliwie ciążącym na życiu MMO (postaci zawsze pozostawałyby aktywne, nawet jeśli nie jesteśmy przy komputerze - wtedy dbalibyśmy o nie na przykład z poziomu naszego telefonu) oraz próbowała zmieścić w sobie całą Ziemię. Yhm, to nie pomyłka. Nasza planeta miała być skanowana przez drony kilometr kwadratowy po kilometrze kwadratowym i zostać przeniesiona w skali 1:1. Imponujące.
Ale najważniejsze - fundusze zbierała z crowdfundingu, czyli po naszemu: ściepy od wszystkich zainteresowanych.
Jak wiedzą wszyscy facebookowi, Polygamia lubi bawić i uczyć. A dzisiejsza lekcja ma raczej gorzki posmak. Idąc tropem Polygonu: twórcy projektu drogą mailową poinformowali graczy podczas ostatniego weekendu, że proces developingu ReRolla się skończył. Na zasadzie, że dali sobie spokój z całą zabawą. Międzynarodowa ściepa, jak się dowiadujemy, nie wystarczyła, by rozruszać projekt. Po kilkunastu nieudanych próbach podbicia umowy z kimś z przemysłu, a zatem bez żadnego chętnego wydawcy, są zmuszeni zamknąć całe przedsięwzięcie.
W mailu pisali:
Ciszę na temat prac argumentowali "współpracą z potencjalnymi partnerami, którym zależało na ciszy wokół projektu".
Większość stron związanych z ReRoll oraz konto gry na Twitterze przestały istnieć. Podobnie jak facebookowy profil studia Pixyul. Co z graczami, którzy dorzucili się do tytułu? - zapytacie. Nic. Null. Składki nie zostaną zwrócone. A warto dodać, że bundle z postaciami, za które wtedy płacono, wahały się od 20 dolarów do... 275. W ramach rekompensaty wszyscy dostali tylko kopię strzelanki BIOS w Early Access, które od jakiegoś czasu można sobie wykupić w Steamie za 15 zielonych. Według danych SteamSpy grę posiada obecnie mniej niż 3 tysiące graczy na świecie. Unikat wręcz.
Jednym słowem: wow.
Zostawiam ten artykulik tutaj, bo może przyda się jako część poniedziałkowych przemyśleń.
Adam Piechota