Recenzja wywołała burzę. Fani Sonic Frontiers niezadowoleni
Oceny gier ponownie są powodem niemałego zamieszania. Wielu z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, ale fani Sonic Frontiers uczestniczą w wojnie na oceny.
W świecie rozrywki elektronicznej doszło do ciekawego zjawiska. Popularny YouTuber o pseudonimie videogamedunkey opublikował swoją recenzję gry Sonic Frontiers. Trzeba zaznaczyć, że jest utrzymana w żartobliwym tonie i delikatnie mówiąc wyśmiewa grę o niebieskim jeżu.
Zapoznałem się z tym materiałem i muszę przyznać, że kilka razy naprawdę mnie rozbawił. Oczywiście większość osób prawdopodobnie nawet nie zwróci uwagi na istnienie tej recenzji, lecz miała ona zaskakująco duży wpływ na zachowanie fanów Sonica.
Jak donosi TheGamer, w internecie zawrzało, a spore grono miłośników szybkiego jeża wzięło udział w wojnie na oceny. Strona Metacritic została wręcz zalana ocenami 10/10 i w niektórych komentarzach można się natknąć na bezpośrednie odniesienia do prześmiewczej recenzji. Czasem da się zauważyć także noty 0/10, które też wspominają o recenzji YouTubera i mają być próbą tzw. review bombingu.
Całe zamieszanie wynika m.in. z tego, że na samym końcu videogamedunkey wyświetlił wysoką ocenę gry Sonic Frontiers, a potem zestawił ją z arcydziełami, jak chociażby Red Dead Redemption 2 czy Elden Ring.
Oczywiście recenzje gier są czymś bardzo indywidualnym, bo ich autorzy zapoznają się z produktem i po prostu dzielą się swoimi doświadczeniami. Niestety oceny gier od zawsze wywoływały zaskakująco dużo emocji i dodam, że zupełnie niepotrzebnie. Przykładowo na niektórych ludzi pokazanie, że Sonic Frontiers ma notę wyższą od RDR2 zadziała jak płachta na byka, tylko czy naprawdę jest się czym przejmować?
Osobiście jestem zdania, że takie sytuacje mogą być co najwyżej zabawne. Przykładowo, tzw. User Score dla Elden Ring to 7.8 (PS5), natomiast Sonic Frontiers ma wynik 8.4 (PS5). Biorąc pod uwagę niedoskonałości i błędy ukazane w recenzji od videogamedunkey, faktycznie można się uśmiechnąć i mieć co do tego pewne wątpliwości.
Na koniec warto przypomnieć o niestosownej sytuacji, jaką były pogróżki skierowane w stronę jednego z recenzentów God of War Ragnarok. O szczegółach pisał Sebastian Barysz.
Marcin Hołowacz, dziennikarz Polygamii