Reakcje: Domodiedowo a Modern Warfare 2
Wszyscy wiemy, że miał miejsce zamach na moskiewskim lotnisku Domodiedowo. Wiemy również wszyscy, że w pewnej grze uczestniczyliśmy własnoręcznie (chociaż undercover) w zamachu na moskiewskie lotnisko. Paru moskiewskich dziennikarzy dodało jeden do jednego i już świat obiega informacja, że rosyjscy pieniacze zwalają winę na gry komputerowe, a to przecież tylko zlepek pikseli i ci dziennikarze to w ogóle debile.
26.01.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:46
en wpis jest moim wyrazem dezaprobaty dla takiego stanowiska. Pośród nawoływań o to, żeby znormalnieć i żeby przestać przyklejać grom mordę piorących mózgotrzepów pojawiają się liczne śmiechy, że gry nie mają żadnego wpływu na zachowanie i rozwój człowieka. Otóż pozwalam się z tym kompletnie nie zgodzić. Człowiek jest bowiem zwierzęciem stadnym (oczywiście są wyjątki), a więc naszą kulturę, wiedzę i przyzwyczajenia czerpiemy głównie z grupowych doświadczeń, obserwacji oraz tego, czego nauczą nas rodzice. Mnie nauczyli, że w niektóre gry grać nie mogę, bo muszę być większy, żeby zrozumieć, co się w nich wydarzyło; i tego samego uczę swoje dzieci.
Oczywiście przełożenie "obejrzeli zamach -> zrobili zamach" jest szalenie naciągane, ale nie wiem czy któryś z piejących teraz z oburzenia nad głupotą Rosjan newsmanów położyłby głowę, a nawet rękę za to, czy faktycznie tak nie było. Zakładamy bowiem dość odważnie, że wszyscy jesteśmy tacy sami i że nikomu nie przeskoczy w głowie bezpiecznik z jakiegoś powodu. Zuckerberg zrobił Facebooka przez to, że rozstał się z dziewczyną, jakiś świr w USA rozwalił 20 osób, bo widział coś podobnego w filmie: ani mi, ani Wam nie przyszłoby do głowy powiązanie faktu zagrania w jakąś grę i zrobienia czegoś bezbrzeżnie głupiego, ale należy pamiętać o tym, że ludzie są od siebie wyraźnie inni i zareagują na bodźce zupełnie inaczej. A świat jest pełen wariatów.
I tu dochodzę do clou mojego wywodu, czyli w zasadzie podpisania się pod tym, cokiedyś napisałem na Polygamii(okej, parę razy tam przegiąłem w swym świętym gniewie). W grach takiego kalibru i o takim zasięgu jak Modern Warfare 2 nie powinno być miejsca na coś, co może komuś przestawić jakąś śrubkę w głowie; zresztą gry w ogóle mają aktualnie dość spory problem z epatowaniem okrucieństwem i cierpieniem nawet w produkcjach z topowych miejsc list przebojów. Jakoś na Oscarach nikt nie mówi o Pile i innych zdrowo chorych horrorach, a tymczasem gracze w blockbusterach takich jak Dead Space 2 otrzymują dość podobny poziom okrucieństwa.
Samo Domodiedowo wysadził w powietrze zapewne jakiś sfrustrowany człowiek z wiecznie gniecionego gąsienicami czołgów Zakaukazu, który nigdy nie miał swojego komputera i nie wie co to YouTube. Istnieje zatem spora szansa, że nie wie również, co to jest Modern Warfare 2. Ale daleki byłbym od wyzywania rosyjskich dziennikarzy od hien, debili i szukających sensacji głupków, bo problem leży w tym, co MW2 pokazało światu, a nie samobójcy z trotylem i paczką gwoździ.
Jest jeszcze drugi wątek tej sprawy, polityczny. Wyobraźmy sobie, że Rosjanie robią kapitalną, wielką grę, w której własnoręcznie kierujemy masakrą w jakiejś amerykańskiej szkole (niech będzie, że nas zmuszają do tego okoliczności fabuły). A tydzień/miesiąc/rok później jest masakra w jakiejś amerykańskiej szkole. Wyobrażacie sobie tę zadymę, te zmartwione, smutne twarze w TVN-ie, tę wspaniałą czołówkę w slow-motion wraz z Adagio for Strings jako tłem muzycznym? Tych polityków bredzących coś o PEGI i ograniczeniu dostępu do gier?
Bardzo relatywny stał się nasz świat.
Cubituss
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu Zagraceni.pl. Republikacja za zgodą autora.