Razer StarCraft - test

Rzadko zdarza się, żeby jakaś gra zasłużyła na własny zestaw peryferiów. Oczywiście, bywa że jakieś słuchawki czy myszka zostaną oznaczona konkretną marką, ale żeby stworzyć komplet akcesoriów specjalnie pod jedną, jedyną grę?

marcindmjqtx

16.12.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:46

Na takie akcje może sobie pozwolić chyba tylko Blizzard. Moloch z Irvine to obecnie jedna z najbardziej miażdżących konkurencję firm - na rynku MMO od pięciu lat liczy się tylko World of Warcraft, na rynku e-sportowych RTS-ów od dziesięciu gra się tylko w Stracrafta. SCII był jedną z największych premier tego roku i nawet jeśli ja osobiście uważam, że to świetny, ale odgrzewany kotlet, to miliony graczy na całym świecie są grą w 100% zachwycone.

Z myślą o nich firma Razer, we współpracy z Blizzardem, wypuściła zestaw peryferiów Razer Starcraft II, w którego skład wchodzą słuchawki Banshee, myszka Spectre i klawiatura Marauder. Dla każdego fana gry nazwy są oczywiste - pochodzą od jednostek terrańskich, odpowiednio niewidzialnego gyrokoptera, zaawansowanej wersji snajpera-zwiadowcy oraz ciężkiego piechociarza wyposażonego w wyrzutnię granatów. Dane techniczne są dostępne tu, więc nie widzę powodów, aby skupiać się na DPI myszki (max 5600) czy szerokości pasma głośników w słuchawkach (20 Hz-20kHz), zwłaszcza że większości z Was i tak to nic nie powie. Ważne jest to, czy sprzęt jest dobry, czy działa i czy warto go kupić.

Nie lubię cię, Logi Już na starcie zaliczyłem awarię - po zainstalowaniu oprogramowania ze strony Razera  program nie chciał się uruchomić, uparcie wywalając błąd. Metodą prób i błędów doszedłem w końcu do sedna sprawy - okazuje się, że Razer Banshee, czyli słuchawki, nie lubią się z Logitech G35, czyli słuchawkami. I jedno, i drugie urządzenie działa na USB, i jedno, i drugie funkcjonuje jako zewnętrzna karta dźwiękowa. Jeśli chcecie więc włączyć profiler, trzeba odłączyć słuchawki, albo ogniem i mieczem wyrzezać wszelkie sterowniki Logitecha z komputera. Dopiero wtedy można zacząć bawić się ustawieniami APM, zmienianiem kolorów wszechobecnych LED-ów czy przypisywaniem alarmów związanych z sytuacją w grze. Oczywiście, jeśli nie macie żadnego sprzętu Logitecha, to powyższy akapit prawdopodobnie Was nie dotyczy, ale gdyby były jakieś problemy, to mogą leżeć właśnie w niezgodności sterowników.

Jest piękny, it's beautiful Pierwsze co rzuca się w oczy, to, rzecz jasna, wygląd. Pod tym względem cały zestaw prezentuje się świetnie. Wszystkie trzy urządzenia utrzymane są w podobnej konwencji, wykonane z podobnego plastiku w kolorze grafitu i ozdobione takimi samymi karbowaniami. W przypadku Maraudera karbowania umieszczone są dość niezręcznie (patrz: zdjęcie) i po dłuższej grze poduszki na dłoniach mogą zostać podrażnione - ktoś tu ewidentnie nie pomyślał. Tak czy inaczej podłączony sprzęt wygląda nad wyraz okazale i cieszy duszę każdego prawdziwego nerda. Zaraz po podłączeniu rozświetla się charakterystycznym terrańskim niebieskim - diod jest zatrzęsienie, a w ciemnym pokoju słuchawki mogą robić za (słabą) latarkę.

Przy pomocy programu profilującego, kolor większości diod można zmienić, zamieniając całość w istną dyskotekę. Opcja tyleż przyjemna, co raczej nieprzydatna i przeznaczona głównie dla estetów. Ja zdecydowałem się na jasny niebieski.

Razer Spectre Na pierwszy rzut przyjrzyjmy się moim zdaniem najsłabszemu elementowi całego zestawu, czyli myszy. Razer Spectre, mimo że jest myszą symetryczną, przeznaczona jest raczej dla praworęcznych - dwa przyciski pod kciuk znajdują się bowiem z lewej strony urządzenia.

W przypadku myszy jest tak, że nie ma jednego, najlepszego wzorca. Gracze trzymają ją na najprzeróżniejsze sposoby i choć można wyróżnić kilka podstawowych chwytów (claw grip, palm grip, fingertip grip), to tak naprawdę każdy z nas, mając inne dłonie, potrzebuje nieco innego urządzenia. Spectre przeznaczone jest raczej do fingertip albo claw gripa - jej niewielkie rozmiary uniemożliwiają skuteczny palming, a do tego w odróżnieniu od większości myszek, ta zwęża się ku tyłowi, a nie ku przodowi. Urządzenie jest bardzo lekkie i nie posiada żadnej możliwości dociążania. To niestety kolejna wada. Do tego wszystkiego przyciski pod kciuk rozmieszczone są tak, że bardzo łatwo je wcisnąć przypadkowo. Mi zdarzało się to notorycznie, doprowadzając do białej gorączki.

Od strony technicznej Spectre wypada bardzo dobrze. Jest dokładna, podkładki pod spodem zapewniają idealny ślizg, a przy pomocy profilera można ją skonfigurować wedle wymagań. 5600 dpi powinno wystarczyć każdemu. Kupna nie odradzam, ale też i nie polecam - zanim się na tę mysz zdecydujecie, najpierw sprawdźcie, czy Wam dobrze leży w dłoniach. No i pamiętajcie, że jak na sprzęt AD 2010 (właściwie to już AD 2011) jest dość uboga w przyciski. Ma ich zaledwie pięć, licząc kółko (które nie wychyla się na boki).

Razer Banshee Słuchawki znacznie bardziej przypadły mi do gustu, choć i w nich znalazłem parę elementów, do których można się przyczepić - umieszczone z tyłu obu nauszników przyciski potencjometru i wyciszania są dość niewielkie i trudno wyczuć który właśnie wciskamy. Brakuje też pokrętła, które pozwoliłoby szybko i płynnie operować natężeniem dźwięku. Pod tym względem w moim sercu zdecydowanie wygrało G35.

Odłączany mikrofon wciska się w gniazdo minijack zamontowane na lewej słuchawce. Pałąk jest elastyczny i doskonale zbiera dźwięk. Tu słowo ostrzeżenia - po pewnym czasie gniazdo się wyrabia i mikrofon zaczyna się majtać, nie dając się ustawić w pożądanej pozycji. Ostatnia wada to brak przestrzennego dźwięku. Producenci uznali, że do gry takiej jak Starcraft nie jest on niezbędny. Problem w tym, że kiedy kupuje się słuchawki za prawie pół kafla, to chciałoby się ich poużywać także do innych gier, w których ta funkcja jest już zdecydowania potrzebna. W tym przedziale cenowym bez problemu można znaleźć słuchawki, które mają Dolby 7.1.

Teraz zalety - Banshee są dobre i wygodne. Nauszniki wyłożone są przyjemnym w dotyku, miękkim materiałem i doskonale kryją całe małżowiny. Nawet po kilku godzinach grania uszy mi się nie męczyły, czego nie można powiedzieć o przytaczanym już tu modelu słuchawek Logitecha. Dźwięk jest czysty i choć czasem słychać lekki hissing (zwłaszcza pomiędzy przełączeniem się z jednej gry do drugiej), to w trakcie gier tego problemu nie miałem. Banshee używałem więc z radością, choć nie jestem przekonany czy za ponad 400 złotych chciałbym je sobie kupić. Wraca ten sam problem - rynek wypełniony jest sprzętem o porównywalnej albo wyższej jakości, mieszczącym się w tym samym przedziale cenowym. Za taką kasę można już nabyć urządzenia prawie (podkreślam - PRAWIE) audiofilskie. Podświetlenie to zbędny gadżet, bo siedząc i tak nie widzimy koloru diod.

Razer Marauder Starcraftowa klawiatura to mój zdecydowany faworyt i to z kilku powodów. Przede wszystkim - bo jest kompaktowa, zachowując pełną funkcjonalność normalnej klawiatury. Klawiatura numeryczna została zintegrowana z klawiszami funkcyjnymi (ins, del, home itp.) i kursorami, i choć na początku musiałem się do tego rozwiązania przyzwyczajać, to po kilku minutach nie miałem już problemu. Dzięki takiemu trikowi zaoszczędziłem kilka centymetrów na moim bardzo zatłoczonym biurku - klawiatura Razera jest ustawna i wygodna. Do grania na co dzień korzystam ze Steelseries 7G, którą bez żalu odłączyłem i przesiadłem się na Maraudera. Nie jest może to sprzęt najcichszy, ale w porównaniu z urządzeniem Steelseries to prawdziwy ninja.

Wykonane z przyjemnego, lekko gumowanego plastiku klawisze mają dość wysoki skok i podobno KOREAŃSCY MISTRZOWIE STARCRAFTA poświęcili specjalną uwagę temu, aby były od siebie w odpowiednich odległościach. Rzeczywiście są odrobinę szerzej rozstawione niż w klasycznych klawiaturach, ale ta cecha zupełnie nie przeszkadza. A w szybkim i dokładnym mikrowaniu może nawet pomóc.

Podsumowując - mimo zaporowej ceny (Marauder kosztuje tyle co Banshee, czyli ponad 400 złotych), na ten gadżet byłbym w stanie wysupłać ciężko zarobione złocisze. Bo warto - to świetna klawiatura i do grania, i do pisania, a jej jedyną wadą jest to debilne karbowanie znajdujące się centralnie pod lewą dłonią.

Ejpiemy bejbe Na koniec warto poświęcić kilka słów najbardziej charakterystycznej i wyjątkowej cesze całego urządzenia, czyli zintegrowaniu jej ze StarCraftem II. Moi znajomi e-sportowi pr0si całe to rozwiązanie obśmiali. Grają w tę grę już tyle czasu, że zupełnie nie jest im do szczęścia potrzebne podświetlenie zmieniające się w zależności od APM (akcje na minutę - podstawowy wskaźnik szybkości klikania, czyli mikrowania w RTSach). Nie potrzebują też migotania, gdy ich baza zostanie zaatakowana, bo z pewnością nie będą wtedy patrzeć na klawiaturę czy myszkę. Od tego jest minimapa i ostrzeżenia dźwiękowe. Z punktu widzenia profesjonalnego grania w StarCrafta całe to zamieszanie z diodami zmieniającymi kolor przydaje się tylko widzom, którzy patrząc z boku mogą od razu rozpoznać prędkość z jaką klikają mistrzowie. Oczywiście pod warunkiem, że mistrzowie nie bawili się wcześniej profilerem, całkowicie zmieniając przypisania kolorów do określonych APM-ów.

Jeśli nie dla pr0sów, to więc może dla graczy okazjonalnych? Tu napotykamy dwa problemy - pierwszy jest właściwie taki sam, jak w przypadku profesjonalistów - grając w grę trzeba się patrzeć na ekran, a nie na klawiaturę, mysz, czy słuchawki. Nie ma na to ani czasu, ani możliwości. Marauderowi trzeba oddać, że łuna roztaczana przez LED-y widzialna jest kątem oka. No ale jak mówiłem - wszystkie informacje, prócz prędkości klikania, które może zaoferować nam sprzęt Razera, dostępne są też od razu na ekranie. Szybciej i pewniej. To trochę jak z kinektowym sterowaniem głosem. Oczywiście fajnie jest powiedzieć do Xboxa, żeby otworzył tackę na płytkę, tylko znacznie szybciej i wygodniej jest zrobić to, naciskając guzik.

Drugi problem dla graczy okazjonalnych jest dość przyziemny - to cena. Cały zestaw kosztuje ponad 1000 złotych. To bardzo, bardzo dużo jak na mysz, klawiaturę i słuchawki. Zwłaszcza że konkurencja jest silna i nierzadko tańsza. W przypadku gry, za którą Blizzard zażyczył sobie dwie paczki, wielkiego wyboru nie ma. W przypadku peryferiów jest. No, chyba że kolorowe podświetlenie powiązane z APM-ami jest dla kogoś absolutnie niezbędne do szczęścia. Wtedy sprzęt Razera rzeczywiście nie ma sobie równych.

Summa Starcraftarum Jeśli chodzi o jakość techniczną sprzęt Starcraftowy jest świetny. Tu nie ma dyskusji - to urządzenia z najwyższej półki, wykonane z najlepszych materiałów. Jeśli chodzi o ergonomię, sprawa już tak oczywista nie jest. Tu każdy powinien kierować się własnym uznaniem i wypróbować każde z urządzeń wcześniej.

Symbioza urządzeń ze Starcraftem jest i działa jak złoto. APM-y widać na pierwszy rzut oka, zaatakowana baza zamienia klawiaturę w purpurową dyskotekę, a całość jest bardzo ale to bardzo terrańska w wyglądzie. Dla miłośników gry jest to z pewnością bardzo fajny gadżet. Bardzo fajny, ale jednocześnie drogi i niezbyt potrzebny.

Myszka mi nie przypasowała zupełnie, ale to kwestia osobowa - ja zostanę przy moim G9. Cenowo mieści się w normie, przynajmniej w tej klasie sprzętowej.

Słuchawki są wygodne i bardzo dobre, ale też drogie i nie mają funkcjonalności, które ma konkurencja.

Klawiatura jest świetna i choć kosztuje dużo, to zastanawiam się, czy nie sprawić jej sobie na święta.

W moim sercu Marauder jest tu zdecydowanym zwycięzcą. A tekst napisałem stukając w jego lekko gumowate, przyjemne w dotyku klawisze, podświetlone jasnoniebieskimi LED-ami. Aż szkoda, że licznik APM nie działa poza Starcraftem, bo bardzo by mi się przydał w pracy.

Tadeusz Zieliński

Źródło artykułu:Polygamia.pl
publicystykastarcraft 2razer
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.