Rayman M
Jeżeli masz za dużo energii, refleks godny kierowcy formuły pierwszej, a na dodatek nie przepadasz za widokiem rozbryzgujących się ciał przeciwników, to „Rayman M” jest grą dla ciebie. Najlepiej, żebyś poza wymienionymi cechami posiadał mocny komputer i znajomych podzielających twoje upodobania.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:00
Rayman M
Jeżeli masz za dużo energii, refleks godny kierowcy formuły pierwszej, a na dodatek nie przepadasz za widokiem rozbryzgujących się ciał przeciwników, to „Rayman M” jest grą dla ciebie. Najlepiej, żebyś poza wymienionymi cechami posiadał mocny komputer i znajomych podzielających twoje upodobania.
„Rayman M”
Platformówka zakręcona
Jeżeli masz za dużo energii, refleks godny kierowcy formuły pierwszej, a na dodatek nie przepadasz za widokiem rozbryzgujących się ciał przeciwników, to „Rayman M” jest grą dla ciebie. Najlepiej, żebyś poza wymienionymi cechami posiadał mocny komputer i znajomych podzielających twoje upodobania
Francuska firma Ubi Soft pokazała już, że wie, jak powinna wyglądać platformówka przełomu stuleci. Wydany w 1999 roku „Rayman 2” zdobył opinię jednej z najbardziej zakręconych i popularnych gier ostatnich lat. Tytułowy bohater (wyglądający jak coś pośredniego między Muminkiem a zającem) przemierzał kolejne poziomy, gry dążąc do uwolnienia przyjaciół uwięzionych przez złych, ale przy tym bardzo malowniczych piratów.
Teraz na rynku pojawił się „Rayman M”. Tajemnicza literka „M” oznacza oczywiście „multiplayer”. Ulegając powszechnej modzie na „usieciowienie”, autorzy zdecydowali się na wprowadzenie trybu wieloosobowego. Poza tym zaproponowali graczom nowe postacie - tym razem możemy się wcielić w grubawego Globoxa, robota Pomocnik 800 czy pirata Brzytwobrodego. Miłośnicy poprzedniej części gry rozpoznają wśród nich starych znajomych. Wytrwali gracze mają szansę zobaczyć też trzy dodatkowe, niedostępne na początku stwory.
Świat, w którym przyjdzie nam się poruszać, jest bardzo podobny do tego, który poznaliśmy w „Raymanie 2”. Trójwymiarowa sceneria potrafi oszołomić swoją różnorodnością i przyprawić o lekki oczopląs zwariowanymi kolorami. Od razu widać, że autorzy włożyli mnóstwo wysiłku w zaprojektowanie kolejnych lokacji - aż szkoda, że mijamy je często w szalonym pędzie i nie zdążamy nacieszyć się całością. Ma to oczywiście swoją cenę - minimalne wymagania sprzętowe podane na pudełku raczej nie wystarczą do płynnego wyświetlania obrazu. A w „Raymanie M” jest to niezwykle ważne.
Inaczej niż w poprzedniej części, gdzie pokonywaliśmy kolejne poziomy samotnie, podstawową atrakcją nowej wersji gry jest możliwość zmagania się z żywymi przeciwnikami, którzy sterują innymi postaciami. Mamy możliwość ścigania się na jednej z wielu dostępnych tras, gdzie współzawodniczymy z postaciami kierowanymi przez komputer bądź innych graczy. Jest też tryb bitwy, w którym na ograniczonej przestrzennie arenie zdobywamy kolejne punkty, równocześnie starając się utrudnić to zadanie przeciwnikowi. Problem w tym, że zabawa jest wciągająca dopiero wtedy, gdy mamy z kim zagrać. Komputer nie jest zbyt ciekawym przeciwnikiem - na niskich poziomach gra bardzo słabo, na wyższych brak inteligencji nadrabia szybkością.
Szkoda, że autorzy gry, stawiając na tryb multiplayer, nie zadbali o tych, którzy nie mają możliwości grać w sieci. Samotnemu graczowi szybko znudzą się wirtualni przeciwnicy, a ograniczona ilość lokacji zacznie denerwować. Sieciowy „Rayman” stracił nieco swój konsolowy urok - nie budzi już chęci pędzenia przed siebie, by sprawdzić, co nowego kryje się na następnym poziomie.
Myślę jednak, że mimo tych wad, gra przypadnie do gustu nieco młodszym graczom, a i nieco starsi chętnie pokierują Raymanem. Rodziców spieszę uspokoić, że nawet w trybie bitwy nie pojawia się nigdzie ślad przemocy. Wszystko jest umowne, a świetnie animowane postacie ani razu nie zamieniają się w krwawą miazgę.
Piotr Stanisławski
„RAYMAN M”
wydawca: Ubi Soft
dystrybutor: LEM
minimalne wymagania: PC Pentium II 450 MHz, 64 MB RAM, karta TNT2, DirectX 8.0A
cena: 69 zł