Race Pro - recenzja

Race Pro - recenzja

Race Pro - recenzja
marcindmjqtx
16.03.2009 13:40, aktualizacja: 30.12.2015 14:13

Nie przepadam za grami, w których wielu rzeczy trzeba się domyślać. Nie chodzi jednak o to, że myślenie mnie przerasta, ale nie lubię sytuacji, w których autorzy zakładają, że coś jest oczywiste i nie trzeba tego tłumaczyć. Z reguły bowiem, oczywiste owo coś wcale nie jest. Race Pro jest pełen takich rzeczy. Mówiąc językiem branży komputerowej - ta gra nie jest przyjazna dla użytkownika. Z drugiej strony, między innymi dzięki temu gracze lubiący wyzwania powinni ją pokochać.

Mam wrażenie, że to o czym wspomniałem na wstępie nie wynikało z lenistwa autorów, a raczej z braku czasu. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że mamy tu od groma wskazówek dotyczących pokonywania zakrętów czy techniki jazdy, a nie wyjaśnia się zupełnie zasad panujących w grze?

Szok kulturowy Pierwszy raz zderzyłem się z tym, gdy włączyłem tryb dla wielu graczy przez Xbox Live (gra umożliwia też System Link, aż do 12 graczy!). Okazuje się, że w meczu rankingowym jeździ się też kwalifikacje, często jednak, dołączamy do gry w takim momencie, że te się już kończą. Wówczas gracz zostaje sam na sam z menu, gdzie opcja „race” jest nieaktywna, a najbardziej w oczy rzuca się „quit”. Nikt nie wyjaśnia nam, że należy poczekać, czasem dłuższą chwilę. Takie rzeczy sprawiają, że gra jest „niewygodna”. Innym przykładem jest fakt, że nie da się obejrzeć powtórki po wyścigu, trzeba ją najpierw zapisać i wejść do specjalnego trybu. Niezbyt to logiczne.

Takich rzeczy jest zresztą więcej. Pomimo spędzenia z grą kilku ładnych godzin dalej nie rozumiem zasad rządzących trybem kariery, czy raczej nie potrafię na nie przystać. Na przykład dlaczego mój samochód się niszczy, a reszty kierowców nie bardzo, a przynajmniej nie tak szybko? Niezbyt wyważony jest w tym trybie także poziom trudności. W „Semi-pro” zbyt łatwo wyprzedza się konsolowych oponentów, a na „Professional” bardziej niż o ściganiu myśli się o opanowaniu samochodu. Na ostatnim poziomie trudności mamy przymusowo powyłączane wszelkie „wspomagacze” tj. ABS, kontrolę trakcji i stabilizację. Nie jest to zbyt sensowne, zważywszy na fakt, że wiele samochodów wyścigowych z tych dobrodziejstw korzysta. Jazda bez nich to naprawdę wyzwanie i walka głównie z maszyną o pozostanie na trasie. Wkurza mnie, że by zmierzyć się z wymagającymi kierowcami musiałem powyłączać wszystkie udogodnienia, a na średnim poziomie trudności nie miałem z kim tak naprawdę walczyć. Co gorsza, na tym drugim w trybie kariery powyłączane są też uszkodzenia, co jest jakąś kpiną. Słowem - nie mogłem znaleźć poziomu trudności, który by mi do końca odpowiadał. Na szczęście jedynie w trybie kariery, bo poza nią to już hulaj dusza i grę można ustawić wg własnego widzimisię.

Sztuka wyboru Tryb kariery nie przypadł mi do gustu, ale cała reszta to już dla fana wyścigów czysta przyjemność. Także dlatego, że możemy ustalić niemal wszystko. Liczbę oponentów (do 15 - zależy od klasy wyścigu), poziom zniszczeń, pogodę, ilość okrążeń, a nawet to, czy opony i paliwo będą się w miarę wyścigu wyczerpywać. Nie ma jednak informacji o ich zużyciu, co jest kolejnym małym kamyczkiem do ogródka autorów, z których niestety można usypać niewielki kurhan. Ustawić można także poziom inteligencji konsolowych oponentów i to jedna z głównych zalet gry. Na najwyższym wirtualni kierowcy robią co tylko mogą, by odnieść sukces. Potrafią zajechać drogę, umiejętnie wprawić nasz pojazd w poślizg, zaatakować na zakręcie. Lekko nie jest, ale dodaje to wyścigom emocji. Co ważne, poza trybem kariery możemy rozegrać nie tylko pojedynczy wyścig, ale stworzyć sobie własny sezon mistrzostw.

Samych wyścigów jest kilka rodzajów lecz gra skupia się głównie na licencji WTCC czyli samochodach turystycznych. Poza nimi mamy jeszcze kilka ciekawostek jak wyścigi Mini, Formuły BMW, Formuły 3000 i kilka zawodów z egzotycznymi samochodami sportowymi w roli głównej. Nie liczcie tu jednak na takie bogactwo pojazdów, jak w Forzie czy Gran Turismo. Samych tras też nie ma tu od zatrzęsienia, bo odwzorowano jedynie 13 prawdziwych torów wyścigowych, co jest przyzwoitym wynikiem, ale po jakimś czasie może się znudzić.

Zagryźcie zęby Model jazdy zasługuje na uznanie, choć znacząco różni się od tego na jakim poziomie gramy. Jak wspomniałem, na najwyższym z nich wyzywaniem jest samo zapanowanie nad maszyną, nie mówiąc już o ściganiu się. Z włączonymi „wspomagaczami” nie jest już tak trudno, ale nadal trzeba przestrzegać podstawowych prawideł wyścigowego rzemiosła. W połączeniu z wymagającymi konsolowymi oponentami daje to grę, w której ani na moment nie możemy stracić koncentracji, co ze względu na tematykę jest zresztą zrozumiałe. Zapomnijcie jednak, że włączycie Race Pro dla relaksu po ciężkim dniu. Ta gra stawia wyzwania i nie wybacza błędów, więc trzeba do niej podchodzić w pełni sił. To zresztą jest jedna z jej zalet, choć większość graczy spragniona przyjemnej i bezstresowej rozgrywki może się naciąć. Tutaj trzeba zaciskać zęby. Za to wygranie wyścigu na najwyższym poziomie trudności to spora satysfakcja i gdyby gra była mniej niszowa, możliwe, że także zdobycie szacunku na osiedlu. Tak trzeba się zadowolić połechtaniem własnego ego. Choć Race Pro stara się być symulatorem pełną gębą, to jednak jest parę wpadek, które powodują, że nim nie jest. Sytuacja, w której jeden z bolidów Formuły 3000 najeżdża na koło drugiego i oba beztrosko jadą dalej jak gdyby nigdy nic, nie jest specjalnie realistyczna.

Brak widoków Poszukiwacze pięknej grafiki i pieszczącej uszy muzyki nie mają tu czego szukać. Gra jest spartańska niczym wnętrze samochodu wyścigowego. Muzykę zastępuje ryk silników, a jedyny utwór (choć słowo to jest nieco na wyrost) jaki przyjdzie nam usłyszeć to muzyka w tle menu. Nie mam jednak pretensji, bo tak właśnie to powinno brzmieć. Niestety gra nie wygląda tak jak powinna wyglądać. Gran Turismo przyzwyczaiło mnie do rewelacyjnej grafiki w wyścigach, a Race Pro wygląda po prostu słabo. Modele samochodów nie są zbyt szczegółowe, otoczenie, jak na tor wyścigowy przystało, jest pustawe. Inne gry tę niedogodność nadrabiają oświetleniem lub innymi efektami, tutaj tego brakuje. Co prawda na widok gry nikt nie powinien się specjalnie krzywić, ale nie jest to też coś, czym można by się chwalić, próbując pokazać komuś, co potrafią współczesne konsole.

Race Pro to tytuł mocno niszowy, który doceni jedynie grupa zapaleńców lubujących się w ustawianiu spojlerów czy ciśnienia w oponach po to, by uzyskać o sekundę lepszy czas. Mimo wszystkich wad, o których wspomniałem oni będą tu wniebowzięci. Pozostali fani prędkości powinni spróbować, bo wyścigi Atari to sporo emocji,  stawiają one jednak przed graczem na tyle duże wymagania, że niektórych mogą zrazić. Mimo to warto przekonać się samemu.

Marcin Lewandowski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)