Przez lata sprzedawał podróbki. Zarobił blisko 500 000 złotych
Kolekcjoner gier retro jest oskarżany o celowe sprzedawanie podróbek rzadkich gier, a te, jak powszechnie wiadomo, mogą być warte krocie. Przez kilka lat miał zarobić na nich około 500 000 złotych.
Wszędzie tam, gdzie "niezła kasa", tam też pojawiają się oszuści. Wszelkiej maści kolekcjonerzy mają tego świadomość. Niektórzy są skłonni zapłacić wiele, by stać się posiadaczem, na przykład, wyjątkowej karty Pokemon. Nic dziwnego, że oszuści są aktywni. Podobnie sprawy wyglądają, jeśli chodzi o unikalne egzemplarze gier retro.
Enrico Ricciardi to główny bohater najnowszej afery, związanej z grami retro. Kolekcjonerzy doskonale go znają. Przez lata współtworzył społeczność grupy Big Box PC Game Collectors i uchodził za cenionego moderatora tejże. Dał się również poznać jako aktywny sprzedawca. Wszystko się diametralnie zmieniło, gdy na jaw wyszły wstrząsające doniesienia.
Enrico Ricciardi został wyrzucony z grupy, ponieważ kilkoro członków udowodniło mu sprzedaż podróbek. Społeczność postanowiła zebrać dowody i opublikować je. Spora część nośników okazała się... pusta! Może wydawać się to dziwne, że kolekcjonerzy dopiero teraz "połapali się", jednak ma to swoje uzasadnienie. Jeden szczegół sprawił, że Ricciardi mógł oszukiwać przez kilka lat.
Niektóre z rzadkich egzemplarzy mogą mieć nawet 40 lat. Kolekcjonerzy starają się unikać sprawdzania zawartości takich "zabytków", bowiem niezwykle łatwo jest je zniszczyć, lub trwale uszkodzić. Tym sposobem Enrico Ricciardi sprzedawał falsyfikaty od 2015 roku i zarobił na tym, według szacunków, 107 tysięcy dolarów. Aktualnie nie wiemy, czy poszkodowani planują złożyć pozew zbiorowy.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii