Project Entropia
Kiedy po trwającej kilkadziesiąt lat podróży sonda gwiezdna klasy Odyseusz dotarła do układu planetarnego, w którym znajdowała się Calypso, wszystko wskazywało, że ludzkość odnalazła kolejną bezpieczną przystań na gwiezdnych szlakach.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:02
Project Entropia
Madmortigan
Kiedy po trwającej kilkadziesiąt lat podróży sonda gwiezdna klasy Odyseusz dotarła do układu planetarnego, w którym znajdowała się Calypso, wszystko wskazywało, że ludzkość odnalazła kolejną bezpieczną przystań na gwiezdnych szlakach.
Calypso leżała co prawda w głębi niezbadanych terytoriów, daleko poza granicami Federacji. Nie był to bynajmniej powód do rezygnacji, a jedynie przyczynek, aby uczynić kolejny krok na drodze podboju wszechświata. Sonda nie wykrywszy żadnych niebezpieczeństw rozpoczęła przystosowywanie tętniącej życiem planety na przybycie ziemskich osadników. Odyseusz nie mógł jednak wykryć największego zagrożenia, gdyż Entropia z samej swojej natury jest niepoznawalna. Zło rosło razem z nowym miastem, aby rozkwitnąć w dniu przybycia kolonistów. Projekt Entropia to kolejny tytuł z ostatnio dynamicznie rozwijającego się gatunku nazwanego MOM (Massively Online Multiplayer). W rozgrywce tego rodzaju mogą współuczestniczyć tysiące graczy z całego świata. Choć nie jest to być może najpopularniejszy w Polsce gatunek gier, jednak warto przyjrzeć się temu trendowi, gdyż prawdopodobnie wyznacza on drogę rozwoju komputerowej rozrywki.
Planeta Śmierci
Mindark AB, jak przystało twórców RPG (a za taką uchodzić ma Projekt Entropia), zadbali, aby nasz bohater nie tylko rozwijał w trakcie gry swoje umiejętności i cechy, ale również wykreowali ciekawy i dający pozór realności świat, którego historia nie jest czystą Space Operą, a raczej wybuchową mieszanką elementów literatury fantastyczno-naukowej opartą na podstawowych zasadach socjologii i psychologii społecznej. Z Projekt Entropia dowiemy się, że w niedalekiej przyszłości, gdy cała już Ziemia zostanie poznana i zasiedlona, gdy nie pozostanie już żaden skrawek lądu ani morza, który można by nazwać dziewiczym, ludzkość spojrzy w stronę gwiazd nie tylko marząc, by ich dosięgnąć, ale z odwieczną potrzebą poznania, ekspansji i zdobywania. W dziejach ludzkości nastanie okres, w którym wszystkie frakcje opowiedzą się za jedyną słuszną drogą rozwoju: przygotowaniami do podboju gwiazd. W niezbadaną przestrzeń zostaną wystrzelone sondy kosmiczne klasy Odyseusz, aby w bezmiarze kosmosu odnaleźć planety do zasiedlenia. Podczas, gdy niezliczone statki kosmiczne będą przemierzać bezdroża kosmosu wioząc zahibernowanych kolonistów, na planety poddane terraformingowi przez wystrzelone wcześniej całkowicie zrobotyzowane ekspedycje, Ziemia przekształci się w Imperium Federacji. Dowiemy się, że sen o podboju kosmosu przemienił się w koszmar, gdy jedna a sond natrafiła na planetę Calypso. Początkowo nic nie zwiastowało zbliżającej się tragedii. Nie pojawiały się omeny ani kasandryczne przepowiednie, standardowo roboty wylądowały pierwsze i rozpoczęły przygotowywanie planety na przybycie jej nowych mieszkańców. Nie wiadomo, dlaczego właśnie na Calypso roboty osiągnęły stan samoświadomości i wypowiedziały posłuszeństwo swoim dotychczasowym panom. Wiadomo jedynie, że w dniu w którym przybyli koloniści maszyny zwróciły się przeciwko nim rozpoczynając wojnę nazwaną później przez historyków Rewoltą Robotów. Walka zebrała krwawe żniwo wśród pierwszej fali osadników. Większość zginęła z bronią w ręku, a reszta, która przeżyła nie miała tyle szczęścia. Zamiast czystej śmierci czekało ich pełne cierpienia życie na radioaktywnym wysypisku, w jakie zamieniły się olbrzymie obszary Calypso. Dziesięciolecia upłynęły zanim nowa fala kolonistów dotarła do Calypso, zastając na niej nie tylko rozwiniętą już cywilizację robotów, ale i zdegradowaną społeczność mutantów: potomków pierwszych osadników. Mutanci nastawieni byli równie wrogo do robotów, jak i ludzi. Przybywszy nie do raju, lecz do piekła, stanąwszy w obliczu potężnej armii robotów, które uczyniły z ufortyfikowanej koloni górniczej swoją bazę, koloniści wezwali na pomoc Armię Federacji. Ta jednak uwikłana w wewnętrzne konflikty pomiędzy frakcjami i różnymi koloniami wprowadzała już wówczas w życie najnowszy plan taktyczny dowództwa o kryptonimie Entropia, którego założenia, pomijając wojskowy żargon, w skrócie można scharakteryzować jako Radźcie Sobie Sami.
Samo życie
Nasza przygoda rozpocznie się w New Haven, stolicy kolonii Calypso, jedynym miejscu, w którym można posmakować rozkoszy „cywilizacji” na tej zapomnianej przez Federację planecie. Oazie względnego spokoju w świecie nieustających zagrożeń, w którym wszelako wszyscy, gotowi podjąć ryzyko i rzucić na szalę losu swoje życie i majątek, mogą zdobyć fortunę. New Haven, nasz nowy dom, jak i cały świat w Projekt Entropia, zostały powołane do życia w trójwymiarowym środowisku. Miasto nie jest bynajmniej zamkniętą enklawą dookoła której roztacza się wirtualna pustka, dalej, po za nim rozciąga się nieznane a więc niebezpieczne. Dane nam będzie wyruszyć na badania pięciu niezwykle odmiennych regionów: Neo Ithaca, Arcadia Minor, Elysium Prime, Erebus oraz Heliade. Przemierzając bezdroża Calypso niejednokrotnie zmierzymy się z przedstawicielami rodzimej fauny, zmutowanymi ludźmi oraz robotami, których jedynym i nadrzędnym celem jest wyplenienie rodzaju ludzkiego nie tylko z Calypso, ale z całego Wszechświata. Projekt Entropia nie będzie jednak wbrew pozorom zwyczajną strzelaniną, lecz rasowym RPG. Dzięki złożonym interakcjom z olbrzymią ilością graczy i sztucznym otoczeniem pozwoli nam naprawdę poczuć się mieszkańcami Imperium Federacji końca XXV wieku. Smaczku dodaje niespotykany w większości gier MOM moduł handlowy pozwalający na rozkręcenie własnego interesu czy założenie spółki z innymi graczami.
Okrutna prawda
Prawdą jest, że Projekt Entropia w dużej mierze istnieje dopiero w planach jego twórców, które nie tylko nie są do końca nam znane, ale również ulegają ciągłym metamorfozom. Pomimo wszystkich zalet i naprawdę znikomej ilości wad, raczej nie spędzę długich godzin nad Projektem Entropia. Niezależnie bowiem, jak wielu graczy w Polsce byłoby zainteresowanych grą, w naszym kraju nie znajdzie się żaden serwer Projektu Entropia, a że granie na serwerach zagranicznych jest udręka pozbawioną ekstazy, wiedzą wszyscy wielbiciele Ultimy Online. Szkoda. Tym bardziej, że autorzy postanowili nie pobierać za grę żadnych dodatkowych opłat za wyjątkiem kosztu zakupu samej gry. Na niewiele zda się pocieszenie, że grom on-line jeszcze wiele brakuje do standardu gier stacjonarnych, gdyż prawdziwego gracza przyciąga do gry jej klimat i oryginalność a nie oprawa audiowizualna. Dowodem są rzesze graczy spędzających długie godziny na MUD-ach, takich jak Arkadia.