Premiera nowej Zeldy została opóźniona. Nintendo chciało dopracować grę
Nintendo intencjonalnie opóźniło premierę The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, by mieć gwarancję, że gra jest w 100 proc. dopracowana. Tym samym nowa Zelda trafiła na rynek nieco później, a wyniki sprzedażowe pokazują, że warto było "dopieścić" ten tytuł.
Chyba wszyscy gracze – niezależnie od "przynależności" platformowej – zgodzą się, że absolutnym priorytetem i standardem powinna być umiejętna finalizacja projektu przez deweloperów. Z tym bywa różnie, gdyż istnieją takie gry, które w dniu premiery pozostawiają niedosyt.
Jeśli spojrzymy na wyniki sprzedażowe The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, to nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z potężną produkcją.
- Nowa Zelda sprzedała się na całym świecie w ponad 10 milionach egzemplarzy w ciągu pierwszych trzech dni od premiery
- Tym samym jest najszybciej sprzedającą się grą z serii The Legend of Zelda.
- Jednocześnie jest najszybciej sprzedającą się grą na Nintendo Switch w Europie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opóźnienie premiery było kluczem do sukcesu?
Okazuje się, że nowa Zelda była "gotowa" w 2022 r., jednak Nintendo postanowiło opóźnić premierę, by skupić się na ostatnich szlifach. Eiji Aonuma – producent serii The Legend of Zelda – wyjaśnia na łamach "The Washington Post", dlatego tak postąpiono.
Nowa Zelda miała wyjść w marcu 2022 r.
Wstępnie premiera nowej Zeldy miała nastąpić w marcu 2022 r., jednakże producent ogłosił, że w trosce o standardy trzeba poświęcić grze jeszcze więcej czasu. Wszystko wskazuje na to, że to był strzał w dziesiątkę, zwłaszcza że w tej produkcji mamy do czynienia z dość złożoną fizyką i nie jest tajemnicą, że konsola Nintendo Switch też ma swoje ograniczenia.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii