Praga w szponach korporacji - Deus Ex: Rozłam Ludzkości

Praga w szponach korporacji - Deus Ex: Rozłam Ludzkości

Praga w szponach korporacji - Deus Ex: Rozłam Ludzkości
archigame
18.10.2016 08:18, aktualizacja: 19.10.2016 12:39

Deus Ex to świetna seria. Poprzednia część miała niesamowity design. Ówczesna moda na przedstawianie wszystkiego w wielobokach i szata graficzna z efektem nałożonego złotego ziarna była super! Czy nadal jest tak dobrze jak było? Przed wami, moje spostrzeżenia dotyczące architektury i designu nowego Deus Ex'a.  Problem z jednoznaczną oceną Podczas grania, gdy w mojej głowie tworzyły się pierwsze fragmenty tekstu, pojawiły się również pierwsze dylematy. Bo z jednej strony, gra, jako gra, mi się nie podoba tak bardzo, jak cześć poprzednia. Mało tego, były momenty, gdy musiałem się nawet nieco zmuszać, żeby iść dalej. I w sumie, nawet nie wiem czy to jest wina samej gry czy po prostu chandry jaka mnie ostatnio dopadła.  Ale z drugiej strony, Deus Ex ma świetny design. Mówię zupełnie serio. Praga jest niesamowita, Utulek ma swoje 5 sekund chwały (wrócimy do tego), a pozostałe elementy: stroje, broń, wszczepy czy muzyka, są ekstra. Więc na razie odłóżmy moje żale i zajmijmy się tym, co zrobiło na mnie największe wrażenie! Praga - byłem, widziałem W którymś z wywiadów z twórcami, usłyszałem, że lokacje są większe niż w poprzedniej części. Ani trochę tego nie poczułem. Nadal wydawały mi się klaustrofobiczne. Za to każda uliczka była wypełniona czymś ciekawym! I to już była różnica. W Detroit nie doświadczałem jakiś architektonicznych fajerwerków, tutaj jest inaczej.

Praga przypomina siebie. Zabudowania są raczej niskie, do czterech-pięciu kondygnacji. Budynki pełne są detali charakteryzujące różne style, które na przestrzeni wieków zderzały się ze sobą w tej stolicy husytyzmu.

Jensen porusza się po Pradze jedynie na własnych nogach. Ewentualnie metrem, ale można spotkać i systemy wynajmu rowerów.
 
A tak, ten sam budynek prezentuje się z poziomu chodnika. W prawym dolnym rogu widać kawałek drugiego budynku, który tworzy "palce" łapiące metaforycznie Pragę za gardło.
 
Wyobraźcie sobie, że ten element sufitu położony w centrum, porusza się niczym fala na morzu. Bardzo fajna instalacja artystyczna.
 
Prawie jak ryneczek LIDL'a;)
 
Bardzo stylowe wejście do nocnego klubu (czyt. burdelu). I pojawiający się znowu element geometryczny.
 
Klub nosi nazwę "Red Queen". I całość wnętrza nawiązuje do tej nazwy. Dobra robota!
 
Podobne wnętrza możemy już znaleźć w wielkich miastach. Jak dla mnie, trochę tu jednak za dużo światła.
 
Lampa przywodzi na myśl najnowsze kolekcje speców od hipsterskich wnętrz. Widać, pomysły autorzy brali z Pinteresta.

Zapraszam na mojego bloga :)

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)