Portal 2 - gra, która nic nie musi
Czy wiecie, że za (mniej więcej) półtora tygodnia wychodzi Portal 2? Tak, to już teraz. Kontynuacja jednej z najważniejszych gier ostatnich lat. Nie macie wrażenia, że w przypadku tak ważnej premiery powinno być o niej trochę głośniej? Że twórcy powinni się bardziej spinać? Bardziej się starać? Może i tak - ale nie w przypadku Valve.
13.04.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Firma napędzana parą Valve, twórca Portala, to dziwna firma. Gier stworzyła w swojej historii relatywnie mało. Wydaje je rzadko. Robi niespiesznie. Trochę jak Blizzard, problem w tym, że twórcy StarCrafta mają za plecami dwie instytucje, które im na to pozwalają: World of Warcraft i Activision. A Valve?
Valve ma Steam - platformę cyfrowej dystrybucji gier na PC, która od momentu premiery w 2003 roku zdążyła się "odrobinę" rozrosnąć. Ma 30 milionów użytkowników. Z czego dziennie loguje się średnio 6 milionów. Ponad 1200 gier w sklepie. Nie znamy dokładnych danych dotyczących finansów, ale według statystyk Forbesa, Steam kontroluje w tym momencie od 50 do 70 procent tego segmentu rynku. Dużo? Jak cholera, bo obroty na nim wynoszą około 4 miliardów dolarów. W takim razie w najgorszym wypadku platforma Valve ma obroty rzędu, bagatela, miliardów dwóch.
Owszem, nie należy przesadzać, choć ma ponad połowę rynku, to Valve nie jest monopolistą i jakieś inne platformy dystrybucji - choćby polski GoG - go skutecznie podgryzają, ale... No właśnie, "podgryzają" to dobre słowo. Atakują ufortyfikowaną twierdzę. Piechocińcami uzbrojonymi w bagnety. "Ktokolwiek twierdzi, że może konkurować ze Steamem, kłamie" powiedział kiedyś w naszym wywiadzie Guillaume Rambourg z Good Old Games i to idealna puenta do tej sytuacji.
Zbieranie znaczków, rzeźbienie w mydle, robienie gier... Nie wyobrażam sobie bardziej komfortowej sytuacji, niż ta, w której jest Valve. W przypadku swoich gier może sobie pozwolić naprawdę na wszystko. Może nie atakować nas ultra-agresywną promocją tuż przed premierą Portala 2 - bo po co. Może zamiast tego zorganizować dziwną zabawę-zagadkę tylko dla wąskiej grupy zainteresowanych, która nie wypromuje gry wśród milionów osób, ale jest po prostu super fajne. Może zapowiedzieć Dota 2 - grę o tytule, który nikomu, poza wąską grupą zainteresowanych, nie mówi nic, a tak w ogóle to jest sequelem moda do produkcji innej firmy. Może przez lata nie tworzyć kolejnej odsłony Half-Life. Ba, może nawet w ogóle nie robić gier. Robi, bo to takie, wiecie, hobby.
A pieniądze są gdzie indziej - gotują się na parze.
Od graczy dla graczy Portal 2 jest jednym z najważniejszych tytułów w tym roku. To kontynuacja produkcji, która została stworzona trochę przypadkiem, ale okazała się największym od wielu lat powiewem świeżości w strzelankach i, szerzej, grach w ogóle. Nadal jest niezwykłym doznaniem artystycznym. Sztuką przez duże esz, którą analizuje się na poważnych uczelniach humanistycznych. "Dwójka" nie może być słabsza. To byłby największy zawód ostatnich lat.
Na szczęście, dzięki temu, co opisałem wyżej, jestem spokojny o poziom Portala 2. Ta gra nie musi się nie wiadomo jak znakomicie sprzedać. Przegra z wydawanym w tym samym czasie Mortal Kombat? Z mającymi premierę całkiem niedawno Crysisem 2 czy Homefrontem? I co z tego? Dla Valve to nie ma żadnego znaczenia.
I dzięki temu twórcy nie muszą iść na żadne kompromisy. Umówmy się, że to nie będzie łatwa, lekka i przyjemna gra, bo to mimo wszystko nie jest strzelanina, ale łamigłówka - tylko z pierwszoosobowym widokiem. Do "mas" raczej nie trafi, ale najpiękniejsze jest właśnie to, że nie musi.
Portal jest trochę taką "grą dla wtajemniczonych". Doznaniem jedynym w swoim rodzaju i artystycznym przeżyciem, które doceni każdy, ale żeby się o nim dowiedzieć, trzeba już trochę w elektronicznej rozrywce siedzieć. Jest "nasz", jest "wewnętrzną tajemnicą", jest niezależnym zespołem, który nigdy nie wydał płyty w dużej wytwórni, ale my przecież wiemy o jego geniuszu. Nie przyjedzie na Open'era, ale Rojek zaprosi go na Off Festival, gdzie wystąpi przed kilkoma setkami zachwyconych fanów.
Niech w takim razie przyjeżdża. Będę skakał w pierwszym rzędzie i obłąkańczo głośno wywrzaskiwał teksty wszystkich piosenek.
Tomasz Kutera