Populacja 1321 osób i ciągle rośnie, czyli jak prawie wygrałem koszulkę SimCity
Gamescom 2012. Z lekkimi obawami idę na prezentację SimCity. Widziałem już ten tytuł na targach E3 i trochę martwię się, że może znów będzie prezentowane to samo. Wchodzę na pokaz i... Tak! Jest coś nowego - i tym razem można już nie tylko patrzeć, jak robią to inni, ale także samemu położyć łapska na grze.
18.08.2012 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Najpierw jednak czeka mnie kilka słów wyjaśnienia od jednego z twórców. Dzień wcześniej na konferencji Electronic Arts ogłoszono rozbudowane opcje sieciowe, które będą obecne w SimCity. System nazwany "Citylog" został stworzony na podobieństwo "Autologa" z serii Need for Speed czy "Battleloga" z Battlefield 3. To, w skrócie mówiąc, serwis społecznościowy w grze. Można obserwować poczynania znajomych, podejmować się rozmaitych wyzwań na serwerze czy ścigać się z innymi w globalnych i lokalnych listach najlepszych wyników. Niezwykle podoba mi się także pomysł "światowego rynku", który pokazuje, jakie surowce najchętniej produkują gracze. To z kolei wpływa na ich ceny i może pomóc w podjęciu decyzji co do specjalizacji zakładanego czy budowanego już miasta.
Cała krótka przemowa jednego z twórców trwa dosłownie kilka minut. Mogę już samemu zacząć grać. Jeszcze tylko jedna rzecz: obecni na prezentacji dziennikarze w jej czasie będą się ścigać na populacje w swoich miastach. Pod koniec system wszystko automatycznie podsumuje, a, żeby było ciekawiej, dwie najlepsze osoby dostaną koszulki.
Wzruszam ramionami. No przecież nie będę się zabijał o jakiś t-shirt z logo. "T-shirt z logo", phi, jak to brzmi, prawie jak "sweter z gruszką". Spokojnie odpalam samouczek i poznaje małe miasteczko stworzone na jego potrzeby przez twórców.
Uczę się więc budowania dróg i wyznaczania stref mieszkalnych, przemysłowych i komercyjnych. Gra wygląda przepięknie, ma intuicyjny interfejs (tylko to przewijanie ekranu jakoś losowo działa, oby to jeszcze poprawili. Choć to może być też kwestia przyzwyczajenia) i jest bardzo relaksująca.
Kątem oka patrzę na monitor dziennikarza po mojej lewej. Hm, on już jest w jakimś dalszym etapie samouczka. Patrzę na tego po prawej. Kurczę, on też... Naprawdę jestem aż tak wolny? Chyba nie mam nawet cienia szansy na koszulkę. No, ale przecież to tylko t-shirt... "Tylko t-shirt", powtarzam sobie. Głupi gadżet. Zrelaksuj się...
Aaa, do diabła z tym! Życie to wojna! Jak najszybciej przeklikuję się przez samouczek, wykonując wszystkie polecenia, ale nie wczytując się co do słowa w polecenia. Włączam stojącą już elektrownię węglową (odcięli nam dostawy prądu z sąsiedniego miasta), buduję pompę, gaszę pożar szybkim postawieniem w okolicy budynku straży pożarnej i poznaję tajniki sterowania. Kończę samouczek, zerkając na komputery obok. Ha! Ciągle jeszcze walczą z ogniem!
Nooby.
Populacja? Coś koło 1100 osób, to małe miasteczko. Co by tu zrobić, żeby ściągnąć do niego nowych mieszkańców?
Momencik, najpierw mam drobny problem. Nie mamy wysypiska śmieci. Buduję jedno w pobliżu stref przemysłowych, żeby ewentualne zanieczyszczenie nie zrobiło większej różnicy w i tak mało atrakcyjnym pod tym względem terenie. Stawiam też dodatkowy garaż (nowa opcja: rozbudowywanie już istniejących budynków), żeby całość była bardziej efektywna. Następnie wyznaczam kilka nowych stref mieszkalnych w pobliżu istniejących już dróg. Czekam chwilę. Hm, jakoś ta populacja nie rośnie za bardzo... Może nie ma miejsc pracy? Stawiam jeszcze parę fabryk (tj. wyznaczam na nie miejsca). Nadal nic. Rozglądam się nad strefami przemysłowymi. Dzięki nowej opcji w grze widzę, że pracodawcy za pomocą komiksowych chmurek narzekają na brak chętnych do pracy. Więc moja koncepcja ma gdzieś jakąś dziurę, której nie dostrzegam.
Populacja 1147, a gracz po lewej ma już ponad 1150. Nie jest dobrze.
Tak więc pracodawcy narzekają na brak pracowników, a strefy mieszkalne stoją puste. Czego ci ludzie mogą jeszcze chcieć? Rozglądam się po mieście. W oczy rzucają mi się chmurki ze znakiem krzyżyka.
A pewnie, opieki zdrowotnej się zachciało! No nic, stawiam szpital za ciężko zarobione z podatków pieniądze. Chwilę później faktycznie licznik populacji trochę skacze. Dobijam do 1200-1250 osób. Ale gracz po lewej ma już ponad 1300... Jak on to robi?
Co teraz? Zaczynam się gubić. Minęło już trochę czasu, do końca pokazu zostało niewiele. Widzę, że zarówno mieszkańcy, jak i pracodawcy pragną zorganizowanego systemu edukacji. Zbudować szkołę? Niestety, to na razie niemożliwe. Mam co prawda pieniądze, ale nie spełniam niektórych dodatkowych wymogów (to też nowość w SimCity) - między innymi mieszka u mnie zbyt mało ludzi. Ech, błędne koło.
Dobijam do 1300 osób. Już nawet nie patrzę, ile mają inni.
W rozpaczy próbuję wyznaczyć nowe strefy mieszkalne, budując przy okazji pierwszą swoją drogę w kształcie łuku (to też nowość w serii. Drobna, ale cieszy), powiększam trochę obszary przeznaczone na cele komercyjne. Działa to średnio. Mam coś około 1350 osób na liczniku, gdy na miasto spada... deszcz meteorytów. Ach tak, to znak, że pokaz dobiegł końca.
Nawet nie chcę patrzeć na najlepsze wyniki. Skończyłem gdzieś w drugiej dziesiątce. Będę musiał się jeszcze wiele nauczyć o zarządzaniu miastem. Ale... chcę to zrobić. Nowe SimCity interesowało mnie już od dawna. Teraz mój apetyt tylko wzrósł. W poprzednich częściach brakowało mi właśnie takich małych wyzwań i emocji. Nowy system sprawia, że tym razem powinno być ich dość. Budowanie miast może być po prostu relaksujące, ale to wcale nie oznacza, że nie może być też szaloną rywalizacją.
A koszulkę jeszcze jakoś dorwę.
Tomasz Kutera
SimCity (PC)
- Gatunek: strategiczna
- Kategoria wiekowa: od 12 lat