Polskie Call of Duty z nową, hip‑hopową zapowiedzią. Obaw nie brakuje
Garstka zapaleńców postanowiła wskrzesić "Medal of Honor", podlać nieco sosem z "Call of Duty" i po raz kolejny stworzyć strzelankę w realiach II wojny światowej.
Obrazki z pre-alph "Land of War: The Beggining" napawały optymizmem: ciekawa koncepcja, zapał i monstrualna robota historyczno-dokumentalistyczna, którą ekipa MS Studio musiała wykonać. Pisałem o tym w sierpniu 2020 r. Teraz do sieci trafia zwiastun z fragmentami rozgrywki, a więc w końcu jakiś konkret.
Rzucamy okiem na wizualia. Na kolana raczej "Land of War" nie powala, ale po tak małym zespole trudno oczekiwać cudów. Sporo obiecywałem sobie po mechanice strzelania, choć we fragmentach wygląda na nieco toporną. Nieźle wypada scena przy torach czy przechadzka po opustoszałej Warszawie. Podobnie wymiana ognia na wiejskim terenie. Gorzej się robi na plaży. Trzeba napisać to wprost: nie dość, że wygląda to kiepsko, to jeszcze dość leniwie powtarza sceny, których w podobnych tytułach widzieliśmy już wystarczająco liczbę razy.
Dobrze wykombinowany jest sam pomysł na grę, czyli kampanię wrześniową, nieistniejącą do tej pory w tytułach chwytających za temat II wojny światowej. Dodajmy, gra ma stanowić "swoisty prolog do kolejnych gier studia o tematyce II wojny światowej" – tak przynajmniej twierdzą twórcy.
Oczywiście to tylko zwiastun i wszystko będzie jasne, gdy w końcu w "Land of War" zagramy, ale dziś jestem pełen obaw. Nadal trzymam jednak za ekipę MS Studio kciuki.
Na koniec zostawiłem sobie muzykę. Stoi za nią skład THRIC3, a twórcy piszą o utworze, że miał być "dynamiczny i nowoczesny". Mi po uszach daje dość "słowiański angielski". Ale nie będę się pastwił. Oceńcie sami i dajcie znać w komentarzach.
Premiera "Land of War: The Beginning" zaplanowana jest na drugi kwartał 2021 r. Gra najpierw wyjdzie na pecety, a nieco później na Xbox Series X.