„Polanie II": Dowcip lekko zwietrzały
Autorzy gry „Polanie II” chcieli zrobić grę łączącą cechy różnych gatunków - strategii czasu rzeczywistego i role-playing. Wyszło, niestety, coś zupełnie nijakiego. Grze nie pomaga także specyficzne poczucie humoru
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 13:01
Autorzy gry „Polanie II” chcieli zrobić grę łączącą cechy różnych gatunków - strategii czasu rzeczywistego i role-playing. Wyszło, niestety, coś zupełnie nijakiego. Grze nie pomaga także specyficzne poczucie humoru
Dowcip lekko zwietrzały
Autorzy gry „Polanie II” chcieli zrobić grę łączącą cechy różnych gatunków - strategii czasu rzeczywistego i role-playing. Wyszło, niestety, coś zupełnie nijakiego. Grze nie pomaga także specyficzne poczucie humoru
Lepiej być śmiertelnie poważnym nudziarzem, niż opowiadać mało śmieszne dowcipy. Skąd to wiem? Z bolesnego doświadczenia. Grałem w „Polan II”.
„Polanie II” powstali w polskim studiu, które może pochwalić się już znakomitymi osiągnięciami - m.in. popularną grą strategiczną „Ziemia 2150”. Także ten projekt na papierze musiał wyglądać obiecująco. W teorii bowiem „Polanie II” to dwie gry w jednym: strategia czasu rzeczywistego oraz zbudowana w oparciu o ten sam graficzny „silnik” i osadzona w tym samym świecie gra role-playing, okraszona wzorowanym na „Monty Pythonie” poczuciem humoru. Pierwszą z nich można byłoby porównać do „Warcrafta III”, drugą do „Dungeon Siege” - gdyby nie były nieskończenie słabsze od swoich pierwowzorów.
Gra opowiada historię księcia o imieniu Mirko, który przez swoją dobroduszność i łatwowierność utracił księstwo. Zły czarnoksiężnik Kościej porwał księcia i uwięził. Pomyliły mu się jednak zaklęcia i zamiast zamienić więźnia w coś paskudnego, pozbywając się go tym samym na zawsze, użył czaru teleportacji i wysłał go gdzieś. W jakimś tajemniczym zakątku czasoprzestrzeni Mirko spędził sporo czasu, a kiedy wrócił, zastał swoje księstwo rządzone przez złego maga i opanowane przez różne magiczne stwory, bezlitośnie uciskające - a czasami też zjadające - lud. Naszym zadaniem jest odzyskanie tronu i usunięcie Kościeja.
W części strategicznej „Polan II” możemy budować bazę i wystawiać do akcji oddziały. W odróżnieniu jednak od innych tego typu gier, nasza gospodarka wojenna potrzebuje tylko jednego surowca - mleka (to motyw zaczerpnięty z oryginalnych „Polan”, powstałej dobre kilka lat temu gry wzorowanej na pierwszym „Warcrafcie”). Budujemy obory i hodujemy krowy, noszące przy tym swojskie imiona: Krasule i Łaciate - w grze wystepują one licznie . Za mleko stawiamy palisady i wieże strażnicze, wystawiamy wojsko - wojów, łuczników, magów i kapłanów - a także kupujemy dla nich wyposażenie. Kampania role-playing wygląda nieco inaczej - tutaj mamy dostęp do wyposażenia bohaterów, które w części strategicznej zarządzane jest automatycznie oraz dowodzimy ograniczoną liczbą jednostek. Możemy także kupować i sprzedawać części wyposażenia oraz najmować ludzi do naszej kompanii.
Brzmi to zachęcająco, zwłaszcza jeśli dodać, że cały świat „Polan II” ma specyficznie swojski słowiański urok, zaczynając od imion bohaterów, a kończąc na utrzymanych w stylu „Starej Baśni” dialogach - mam na myśli książkę, nie film, oczywiście. W dodatku „Polanie II” mogą się pochwalić świetną trójwymiarową grafiką, utrzymaną w oryginalnym, bajkowym stylu, z efektami specjalnymi - takimi jak np. płomienie czy odbicia terenu w wodzie - na światowym poziomie. Widać dokładnie, jak Mirko i jego woje zmieniają wyposażenie i jak się pasą krowy
Niestety każdej z tych ważnych zalet odpowiada przynajmniej jedna równie poważna wada. Po pierwsze, scenariusz - bardzo ważny dla każdej tego typu gry - jest żenująco słaby, intryga przewidywalna na każdym kroku i pełna sztucznych, nudnych dialogów, które niczego nie wnoszą do akcji. Większość misji sprowadza się do roli posłańca - na samym początku gry biedny książę musi np. pozbierać wszystkie części książęcej zbroi, żeby przekonać pewnego małego chłopczyka do otwarcia bramy I tak dalej, i tak dalej. Poziomy gry często przypominają labirynty, które trzeba przemierzać w poszukiwaniu kolejnego magicznego kryształu czy innego gadżetu, którego ktoś chce od bohatera. Chociaż gra ułatwia nam znajdowanie różnych przedmiotów - których położenie jest zwykle zaznaczone na podręcznej mapie - zamiana bohatera w gońca odbiera grze bardzo dużo uroku. No i jeszcze to poczucie humoru
Najlepszym dowcipem w grze jest zatrudnienie teściowej (nie ma teścia; jest tylko teściowa, a właściwie teściowe) z wałkiem jako jednostki bojowej. Pozostałe są tylko słabsze; to chyba najlepszy opis komicznego wdzięku scenariusza. Na Zachodzie „Polanie II”, sprzedawani pod tytułem „Once Upon a Knight”, reklamowani są jako gra z poczuciem humoru godnym „Monty Pythona”. He he. To dopiero dobry dowcip. Ha ha ha!
„Polanie II"
Producent: Reality Pump
Dystrybutor: Topware
Minimalne wymagania: PC Pentium III 450 MHz, akcelerator grafiki trójwymiarowej z 16MB RAM
Cena: 79 zł