Pokészaleństwo zwalnia
Kończy się pewien jaskrawy etap naszej branży.
Tej wiadomości należało się spodziewać już co najmniej od dwóch tygodni. Spacerując późnym wieczorem ulicami swego miasta przeczuwałem ją podskórnie. Powoli rozchodzą się znajome grupki, a mijane karki nareszcie wyprostowują. Odwilż w fenomenie Pokémon Go (jak w każdym fenomenie) była po prostu nieunikniona. Zatem gdy zaczyna się wydawać, że Niantic Labs nareszcie ogarnęło jakiś plan na poprawienie i rozbudowanie swojej aplikacji, grę odpuściła sobie pierwsza fala domorosłych trenerów. Normalka, standard, prawda? Jednak w przypadku czegoś równie dużego co Pokémon Go, liczby robią wrażenie.
Według grafik Axiom Capital Management, które opublikował Boomberg, 18 sierpnia Pokémony miały o piętnaście milionów (sic!) codziennych graczy mniej niż tego samego dnia poprzedniego miesiąca (co i tak pozostawia około trzydziestu milionów nadal zaabsorbowanych). Spadła również częstotliwość wyszukiwania "rzeczywistości rozszerzonej" w Google, choć hasło to jest wciąż popularniejsze niż było w niepokémonowym świecie sprzed lipca 2016 roku. To jeszcze nie koniec, oczywiście, ale wygląda na to, że szaleństwo chwilowo ustało.
Porzucić troski powinni inwestorzy takich firm, jak Facebook, Twitter czy Snapchat, którzy obawiali się, że nowe doświadczenie odciąga użytkowników od ich aplikacji mobilnych. Według szefa Axiom Capital zupełnie inna kwestia powinna teraz wszystkich martwić. Jeżeli spadek zainteresowania Pokémon Go nie zatrzyma się, będzie to także oznaczało kłopoty dla rynku rzeczywistości rozszerzonej. W którym jeszcze miesiąc temu wszyscy zobaczyli ogromny potencjał.
Ale choć w sklepiku Apple gra Niantic spadła z pierwszego na jedenaste miejsce, nadal zgarnia tytuł najlepiej zarabiającej aplikacji mobilnej. Czy za miesiąc liczba użytkowników i pakowanych przez nich pieniążków spadnie jeszcze mocniej? Nie wątpię, ciśnienie na Pokémony wielokrotnie przekraczało możliwości tej (bądź co bądź) skromnej gierki. Jest dość jasne, że developer w tajemnicy pracuje albo nad dużym rozszerzeniem, albo - marzenia ściętej głowy - drugą generacją kieszonkowych potworów. Bomba tego rozmiaru znowu rozbujałaby ten cyrk na miesiąc lub dwa. Nawet jeśli początkowa szajba będzie już na zawsze niedościgniona.
Adam Piechota