Po roku od premiery Horizon: Zero Dawn jest najpopularniejszym tytułem first-party na PS4
Fiu, fiu. A przecież to całkiem nowe IP.
Nie potrzeba analitycznego umysłu, by stwierdzić, że Horizon: Zero Dawn był hitem innego, nowego rozmiaru dla Sony. Przynajmniej pod względem marketingowym. Wiecie, że od jego premiery minął już okrągły rok? Odczuliście to? Mnie się czasem wydaje, że zachwyt właścicieli PlayStation 4 tym tytułem jest nadal tak świeży, jak w marcu 2017 roku. Całkiem słusznie - to była bardzo dobra pozycja. Nie dziwię, że Paweł wystawił jej taką notę, jaką wystawił. A pisał w recenzji między innymi tak:
Dzisiaj Guerrilla Games ma podwójny powód do świętowania. Ich nowe IP stało się również najpopularniejszą grą first-party na PlayStation 4. Sprzedało 7,6 miliona egzemplarzy. Nie przeszkodziła mu nawet uwaga mediów skoncentrowana raczej na... Breath of the Wild. Tak, Aloy musiała "radzić sobie" w cieniu Linka. "Mieliśmy ogromne ambicje w przypadku Horizon, wiedzieliśmy, że ludzie byli podekscytowani, ale sprzedaż na tym poziomie rozsadza nam umysł" - stwierdził szef studia, Herman Hulst. Dla nich cała zagrywka była dość ryzykowna - wszak mogli bezpiecznie dalej odcinać kupony z czerwonych lampek w hełmach Helghastów i zarabiać na tym gigantyczne sumy.
Ale ile pozycji tak naprawdę o ten zaszczytny tytuł - najlepiej sprzedająca się gra first-party - walczyło? Wbrew pozorom, nie tak wiele. Przypomninam, nie mówimy o gierce stworzonej na wyłączność PS4, jak Yakuza czy Persona 5 (choć ta w Japonii wyszła również na PS3), tylko stworzonej w jednym z wewnętrznych studiów Sony. Oznacza to, że największych rywali Horizon: Zero Dawn miało właściwie niewielu. Ale kilku z nich to istne potwory. Guerrilla przeskoczyło Uncharted 4: Kres Złodzieja, swoje własne Killzone Shadow Fall, ziomalskiego Infamousa, Until Dawn oraz The Last Guardian. A także, wiecie... Knacka.
Niemniej prawdziwy wyścig zaczyna się tak naprawdę dopiero w tym roku. Lada moment, bo od 20 kwietnia, o uwagę graczy walczyć będą Kratos z synem. Potem zaatakują pozostałe giganty: Spider-Man, Detroit, Days Gone i co tam jeszcze wierzycie, że zobaczycie na PlayStation 4. Sony ma ogrom ekskluzywnych zapowiedzi. A dat premiery nadal niewiele. W każdym razie God of War, bez względu na to, czy zmiany towarzyszące nowej odsłonie wyjdą serii na dobre, będzie nas atakował nawet z lodówki, więc, posługując się popularnym cytatem, "brace yourself".
Adam Piechota