Jak możecie zobaczyć na załączonych obrazkach, akcja toczy się w baśniowym, cel-shadingowanym świecie wzorowanym na Japonii. Jest w nim Zły Samurai (w skrócie ZS), który, jak to źli samuraje mają w zwyczaju, chce go podbić. Jest i dobry Mistrz Ninja, robiący co w jego mocy, by ZS powstrzymać.
Oczywiście, zgodnie z kodeksem każdego złego bohatera nasz ZS nie może tak po prostu sobie wziąć i podbić, w plan musi być zaangażowana zła magia Kuju, za pomocą której dobre i niewinne zwierzątka zostają zamienione w bezlitosnych siepaczy i sługusów systemu. Jak łatwo przewidzieć zaburza to mistyczną równowagę, co w konsekwencji ma doprowadzić do zniszczenia świata. Pojawiają się tornada, burze śnieżne i trzęsienia ziemi. I tylko jedna osoba - Mistrz Ninja (MN) z Wioski Ninja zaczyna podejrzewać, że coś jest nie tak. Wysyła on więc swoich najlepszych uczniów, by sprawdzili co i jak. Żaden z nich jednak nie wraca, zaś w wiosce zostaje już tylko dwóch najmłodszych ninja - Hiro i Huso. Jak łatwo się domyślić to właśnie w nich wcieli się gracz.
Zacznijmy od największej moim zdaniem wpadki. W grze nie ma trybu kooperacji. Kiedy na prezentacji słuchałem o historii świata i bohaterach od razu oczami wyobraźni widziałem wspólnie grające dzieciaki. Tak jednak niestety nie będzie. W trakcie gry możemy zmieniać postacie "w locie”. Podczas pokazu widzieliśmy w sumie 3 z nich. Wspomnianych już Hiro i Huso, oraz jakąś młodą żeńską ninję.
Każda z postaci ma swoją specjalną umiejętność i inaczej się nią gra, choć głównie będziemy poruszać się jako Hiro. W końcu to on, jako pierwszy od 300 lat posiadł umiejętność rzucania czarów, od prostych ognistych pocisków (fireball) aż do zrzucania na głowy przeciwników deszczu meteorytów. Zgodnie z zapowiedziami twórców mamy przejść nim drogę jak Luke Skywalker od zera do bohatera.