Po 11 latach zgasną silniki w Burnout Paradise

Po 11 latach zgasną silniki w Burnout Paradise

Po 11 latach zgasną silniki w Burnout Paradise
Adam Piechota
19.04.2019 11:00

EA wyłącza oryginalne serwery, my wspominamy.

Spokojnie, chodzi wyłącznie o sieciowe tryby w ostatnim Burnoucie dla PS3, Xboksa 360 oraz pecetów. Platform, które w 2008 roku otworzyły przed nami nową wizję gier wyścigowych. Podejrzewam, że niewiele osób w tę wersję jeszcze gra, ale dla najbardziej zdeterminowanych archeologów pozostaje jeszcze spory singiel (to nie Driveclub). Zaś zdecydowana większość weteranów i nowicjuszy od ponad roku rozbija się w Paradise City w „uwspółcześnionej” wersji Remastered. Zresztą nawet jeśli nie, nawet jeśli tolerujecie tylko szukanie chętnych do zabawy na swoich kilkunastoletnim PlayStation 3, macie czas do 1 sierpnia. Dopiero wtedy serwery pomachają nam na do widzenia.

Kilka razy, a szczególnie w „dialogu z recenzją” napisanym z okazji remastera, wspominałem, że „mój” Burnout to trzy wcześniejsze odsłony, od Takedowna do Dominatora. Nie jest jednak tak, iż Paradise mnie w pewnym momencie czasu nie zachwycił. Króciutką wersję demonstracyjną ogrywałem dziesiątki razy na kupionej za pieniądze z pracy sezonowej (zrywać jabłka i mieć silną akrofobię? Nie polecam) konsoli Sony. Pełna produkcja była, jeśli pamięć nie zawodzi, pierwszą, którą udało mi się splatynować. Poświęciłem jej 80 godzin. Kochałem cały czas. Ale widzicie - po latach myślę o niej ze sporym niesmakiem.

Burnout Paradise - Guns N' Roses Trailer

Z kilku odmiennych powodów. 1. Burnout Paradise stał się symbolem końca marki oraz jej autorów. Na przekór większości uwielbiam Need for Speed: Hot Pursuit od Criterion, lecz oni POWINNI wtedy móc kontynuować swoją serię. 2. Burnout dla mnie zawsze był połączeniem arcade’owej poezji zniszczenia z najpiękniejszymi trasami swoich czasów. Tras jako takich Paradise nie posiadało i po latach ten brak czuć coraz mocniej. 3. Ewolucja Burnouta oznaczała przemianę całego gatunku. Dziś ze świecą szukać udanych przedstawicieli „tamtych” czasów - lista wyzwań w menu i jazda, bez sandboksowej waty.

Dlatego w celu uczczenia pamięci tej legendy, zamiast porozbijać się drużynowo przez sieć w Paradise, po raz choler-wie-który wymaksuję najważniejszego dla mnie Takedowna. Taki ze mnie retrohipster. Ale Waszych wspomnień z chęcią posłucham. Wpisujcie miasta.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)