Piotr Rubik miał napisać muzykę do Sadness
Niedawno wertując stare magazyny o grach (co od czasu do czasu mi się zdarza), natknąłem się w Gamblerze na artykuł, o świeżej wówczas inicjatywie, jaką był Multimedialny Odlot. Jeśli nie gracie od wczoraj, to na pewno wiecie, że był to program o grach emitowany na Polsacie, a prowadzony przez Monikę Bral oraz Piotra Rubika. Postanowiłem sprawdzić, jak słynny dziś kompozytor wspomina tą przygodę z grami i co go w grach pociąga. Z wywiadu będziecie też się mogli dowiedzieć, którą konsolą wybrałby Rubik, gdyby musiał zdecydować się na jedną i co kompozytor miał wspólnego z Sadness.
Kiedy spotkał się pan z grami po raz pierwszy? Jaka była to gra?
Mój pierwszy kontakt z grami miałem dzięki ZX Spectrum. Pamiętam, że byłem zafascynowany i każdą wolną chwilę spędzałem na graniu. Nie zrażałem się długim czasem ładowania gier z kaset magnetofonowych. Moją ulubioną grą w owym czasie była przygodówka „Three weeks in paradise”. Ma pan jakąś ulubioną grę? Ulubioną platformę do grania, którą lubi pan szczególnie?
Nie mam jednej ulubionej gry czy platformy. Jestem miłośnikiem gadżetów i właściwie kupuję wszystko co służy do grania. Ale gdybym musiał wybrać tylko jedną konsolę to byłaby to PS3.
A ulubiony gatunek? Często powtarza pan, że gdyby nie był kompozytorem to zostałby agentem wywiadu. Idzie za tym fascynacja grami o tematyce szpiegowskiej?
Bardzo lubię gry z ciekawą fabułą. Dobra gra musi mnie wciągnąć jak dobra książka, motywować do odkrycia następnego elementu historii. Lubię więc bardzo gry typu „action-adventure”, ale również rpg czy strategie. Jest bardzo wiele świetnych gier i nie mogę wymienić tej jednej ulubionej. Natomiast nie przepadam za wyścigami samochodowymi.
Ostatnio w poranku TVN powiedział pan, że uczy się języka japońskiego aby grać w gry stamtąd, również w jednym z wywiadów wspomniał, że marzy się panu napisać muzykę do japońskiego RPG - skąd ta fascynacja japońskimi grami? Czy są lepsze od zachodnich? Co w nich tak pociąga? Z którymi z nich warto się zapoznać?
Tak zaczęła się moja przygoda z japońskim. Na początku XXI wieku rzeczywiście japońskie gry były u nas trudno dostępne. Teraz jest trochę inaczej, niemniej fascynacja językiem japońskim została. Nauka tego języka przypomina mi trochę zmagania z dobrą grą logiczną, odkrywanie znaczenia kolejnych znaków kanji jest dla mnie jak poznawanie tajnego szyfru. W japońskich RPG pociąga mnie niesamowita atmosfera, której nie znajdzie się w produkcjach europejskich czy amerykańskich. Nie każdemu przypada do gustu, ale ja czasem mam właśnie taki nastrój, aby wyłączyć się z otaczającego świata i przenieść do jakiejś niesamowitej krainy.
Nadal chce pan napisać muzykę do gry? Dalej byłby to japoński RPG?
Oczywiście, że chcę. Nie musi być to koniecznie japoński RPG, ważne, aby była to gra gdzie jest miejsce dla rozbudowanej warstwy muzycznej - orkiestra i chóry pasują do wielu ciekawych gier.
Czy jacyś polscy producenci gier zwrócili się kiedyś z propozycją współpracy?
Miałem kiedyś propozycję napisania muzyki do polskiej gry Sadness. Nie wiem czy ta gra w końcu powstała, ale do współpracy nie doszło. [Sadness niestety nigdy nie powstało - przyp. M.L.]
Może jest jakaś ulubiona gra pod względem muzyki? Zwraca pan na ten element dużą uwagę grając?
Zwracam uwagę na muzykę w grach. Rzadko mnie coś pozytywnie zaskakuje, ale czasem pojawiają się perełki jak np. muzyka Harry'ego Gregsona-Williamsa do Metal Gear Solid 2.
Udaje się panu znaleźć czas na granie?
Z tym mam największy problem. Rzadko mam taki dzień kiedy mogę usiąść do gry i spokojnie pograć. Ostatnio sporo gram na konsolach przenośnych, bo można pograć w najmniej oczekiwanych momentach, np. w samolocie, dzięki nim można znaleźć więcej czasu na granie.
Moi redakcyjni koledzy mieli okazje dyskutować z panem na grupie dyskusyjnej poświęconej grom. Nadal śledzi pan doniesienia na temat gier? A może czyta Polygamię?
Cały czas staram się być na bieżąco z informacjami ze świata gier. Czytam regularnie Games Master, NEO, PSX Extreme, ign.com. Przyznam, że nie wiedziałem wcześniej o portalu Polygamia, ale cieszę się, że dzięki temu wywiadowi odkryłem nowe źródło informacji.
Jak powstał Multimedialny Odlot?
W owym czasie mój znajomy, Jacek Wajs, zgłosił się z propozycją zrobienia nowego programu dla Polsatu. Ponieważ gry były moją wielką pasję zaproponowaliśmy taką tematykę i szefowie stacji zdecydowali się zaryzykować.
Multimedialny Odlot odc. 8 part 1
Bardzo się cieszę, że Magazyn MO miał swoich wiernych widzów. To najcenniejsza nagroda dla twórców. Program nie wytrzymał starcia z rzeczywistością finansową. W tamtych czasach rynek elektronicznej rozrywki był zupełnie inny. Szalało piractwo, większość zagranicznych firm nie inwestowało w Polsce, bo im się to nie opłacało - nie tak jak teraz gdzie mamy mocne uderzenie Sony i Microsoftu. Było tylko kilka naszych rodzimych firm, które walczyły o przetrwanie i nie było ich stać na sponsorowanie programu, a w prywatnej telewizji program musiał się utrzymywać tylko ze sponsorów. Pewnie teraz byłoby inaczej...
Znakiem firmowym Multimedialnego Odlotu były odgrywane przez pana i Monikę Bral scenki wprowadzające w temat danej gry. Kto je wymyślał i czy nie mieliście uczucia, że nie były tak śmieszne jak w założeniu miały być, jak pan je ocenia po latach?
No cóż, staraliśmy się aby program był jak najbardziej atrakcyjny. Poza nami program tworzył mój kolega Tomasz Koziatek oraz montażysta Grzegorz Hynek. Robiliśmy to z wielkiej miłości do gier, spędzając wiele godzin na produkcji odcinka, czasem nagrywając 10 godzin w nieklimatyzowanym studiu! Nic dziwnego, że po takim wysiłku niektóre scenki nie były śmieszne. Ale wiedzieliśmy, że przecieramy nowe drogi dla e-rozrywki w Polsce i tak naprawdę najważniejsze były gry więc jeśli zdarzało się coś głupiego to zostawialiśmy to jeśli dobrze się bawiliśmy.
Czy obecny Piotr Rubik, gwiazda znana z okładek kolorowych magazynów, nie wstydzi się tamtego Piotra Rubika, młodego człowieka w rozciągniętej bluzie opowiadającego o grach, zjawiska do dziś nie traktowanego w Polsce do końca poważnie?
Może kiedyś gry nie były traktowane poważnie, ale dziś to potężny biznes, nawet większy niż kino. Absolutnie się tego nie wstydzę, bo jeśli coś się robi z pasji to zawsze będzie to szczere.
Oglądał pan inne polskie programy o grach? Jeśli tak to jak pan je ocenia?
Oglądałem oczywiście, ale mam taką zasadę, którą stosuję również w muzyce - nie oceniam innych, bo wiem, że każdy wkłada wiele wysiłku aby coś stworzyć. Niech oceniają widzowie, ja staram się zawsze szanować konkurencję.
Dziękujemy za udzielenie wywiadu.
Wywiad przeprowadził Marcin Lewandowski.