Pierwsze wrażenia: The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena
Riddicka mogliście poznać przy okazji premiery filmowego sequela Pitch Black, jeszcze za czasów pierwszego Xboxa. To właśnie wtedy wydany został na tę konsolę The Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay. Jeśli nie zdążyliście zagrać w ten tytuł, to teraz będziecie mogli nadrobić zaległości. Nadchodzi The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena - gra "2 w 1”, która zawiera, oprócz zupełnie nowej kampanii, właśnie pierwszą część sagi.
29.03.2009 | aktual.: 15.01.2016 15:51
I to, trzeba zaznaczyć, całkiem wiernie przeniesioną ze starego Xboxa. Tak naprawdę zmianie uległa głównie grafika, poddana lekkiemu liftingowi. Podbito nieco rozdzielczość (ale aliasing bije po oczach), reszta elementów pozostała bez zmian. Jak na dzisiejsze standardy modele postaci nie powalają skomplikowaniem, to samo niestety można powiedzieć o ich otoczeniu. Nie to jednak jest najważniejsze w tej grze. Mimo upływu czasu, pierwszy Riddick zachował swój rewelacyjny klimat, który całkowicie nadrabia pozostałe braki. W tę część po prostu wypada zagrać.
W przypadku Assault on Dark Athena mamy już do czynienia z odpowiednio zmodyfikowanym silnikiem gry. Poprawiło się właściwie wszystko. Na mnie największe wrażenie zrobiła woda oraz animacja twarzy, a w szczególności ruch ust. Jest on po prostu idealnie zsynchronizowany z wypowiadanymi przez postacie słowami. Świetnie też postacie oddają emocje (oczy!). Ogólnie jest naprawdę nieźle, aczkolwiek do czołówki jednak trochę tej grze jeszcze brakuje.
Obie części The Chronicles of Riddick skupiają się praktycznie wokół tego samego - chodzenia po ciemnych korytarzach (czy to na statku kosmicznym, czy to na jakiejś planecie) i wybijaniu przeciwników. Niby banalne zajęcie, ale jest coś, co wyróżnia tę serię - chodzi o sposób prowadzenia fabuły. Twórcom udało się połączyć elementy przygodówki, RPG-a, strzelaniny i gry skradankowej, w jedną, spójną całość. I mimo że tak naprawdę w Riddicku robi się ciągle to samo, gra kompletnie nie nudzi.
Duża zasługa w tym Vina Diesla. Kto widział z nim jakikolwiek film, wie, o co chodzi. Diesel ma boski głos, który przyprawia o gęsią skórkę. No i przy okazji niezły z niego twardziel. A Riddick to po prostu rola, która została stworzona pod tego aktora. Poza tym twórcy dali możliwość zabijania w dwojaki sposób. Można używać metody siłowej, z bronią palną w ręku. Ale można też, niczym Sam Fisher, wykorzystując zakamarki i ukrywając się w ciemnościach, efektownie i bezszelestnie wykańczać przeciwników. Nie muszę chyba tłumaczyć, który sposób daje większą satysfakcje?
Nie można jednak zapomnieć, że The Chronicles of Riddick: Assault on Dark Athena to w połowie tzw. odgrzewany kotlet. Gra sprzedawana będzie po pełnej cenie, więc tak naprawdę na jej ocenę końcową zaważy jakość dodatkowej kampanii. Ta na pierwszy rzut oka prezentuje się solidnie. Nowością jest możliwość przejmowania, dzięki specjalnym terminalom, kontroli nad innymi postaciami, tj. dronami. Również i sama fabuła skupia się wokół nich. W przypadku Assault on Dark Athena mam wrażenie, że częściej da się wykorzystać metodę zabijania 'na cichacza' aniżeli w Escape from Butcher Bay. W nowej kampanii nie ma też (przynajmniej tyle mogę powiedzieć po przejściu kilku poziomów) żadnych elementów mistycznych, co akurat mi bardzo pasuje. I wreszcie, w Assault on Dark Athena pojawi się tryb dla wielu graczy, który pewnie nikogo nie będzie obchodzić.
Aleksander Lemlich