Pierwsze wrażenia: Resident Evil 5
Szczerze mówiąc, to nie spodziewałem się, że Resident Evil 5 mi się spodoba. Demo nastawiło mnie nieco negatywnie do tej produkcji, która wówczas wydawała się piękna, ale trochę zbyt staroświecka. Dopiero zagranie w pełną wersję "preview" zmieniło moje zdanie.
28.01.2009 | aktual.: 15.01.2016 14:27
Wszyscy graliście w demo, a jeżeli nie, to zapraszam do przeczytania naszych wrażeń i zobaczenia fragmentów rozgrywki. Dość powiedzieć, że mimo upływu czasu, pojawieniu się takich tytułów jak chociażby Dead Space, nasz Chris, bohater pełną gębą i twardziel jakich mało, który wychodzi z najgorszych sytuacji obronną ręką, nadal nie opanował mistycznej sztuki chodzenia i strzelania na raz. Nie ma na to żadnego wytłumaczenia, oprócz sztucznego utrudniania graczowi życia. Wszelaki argumenty o "większym realizmie" zbywam śmiechem. Mamy 2009 rok i trochę się w sztuce projektowania gier zmieniło.
W ogóle gra wydaje się być czasami mocno archaiczna. Klikanie "X to investigate" by za chwilę przeczytać napis, że w zasadzie w danym miejscu nic ciekawego nie było, czy ekran ekwipunku wyglądający jak przeniesiony żywcem z poprzednich części nieco zniechęcają. Jak możecie też się domyślić, nie możemy podnosić broni po pokonanych przeciwnikach, choć należy też uczciwie przyznać, że czasami zostawią po sobie jakąś amunicję. Capcom i w ogóle japońscy designerzy powinni jednak częściej zerkać na zachód i przenosić niektóre wzorce na swój grunt.
Jeżeli mam jeszcze wymienić wady Resident Evil 5 to będzie to też sterowanie. Biegając Chrisem czułem się trochę jakbym sterował czołgiem. Do tego należy dołożyć dziwne celowanie, możliwość korzystania z osłon tylko w ściśle wyznaczonych miejscach, brak możliwości unikania. Ortodoksyjni fani serii będą zachwyceni, my czuliśmy, że sterowanie jest po prostu kolejnym przeciwnikiem w tej grze. W zasadzie wszystkie te rzeczy wyszły w demie, nie pokazując mięska, czyli tego, co nas z Kennerem w tym tytule nakręciło.
O tym, że gra wygląda przepięknie, zapewne wszyscy już wiecie. Jeżeli nie, jak pisałem wyżej, ściągnijcie demo lub obejrzyjcie zapisy naszej rozgrywki. Bardzo podobały mi się scenki rodzajowe i reakcja przechodniów na naszego protagonistę, które zaczęły się tuż po końcu intra. Warto również zwrócić uwagę na animację postaci - no po prostu wygląda to ślicznie. Oprawa muzyczna również stoi na wysokim poziomie. Podkład muzyczny idealnie buduje napięcie i oddaje "etniczny" klimat, dynamicznie dopasowując się do sytuacji. Dźwięki otoczenia świetnie brzmią na zestawach 5.1 i dzięki temu wiemy, z której strony nadchodzi zagrożenie. Idąc za ciosem, należy też wspomnieć o fabule, która prowadzona w sposób naprawdę udany. Dużo przerywników filmowych, dobrze wyreżyserowanych, odpowiednio buduje napięcie i sprawia, że chce nam się przerąbać przez kolejną hordę rasistowsko czarnych zombie, by zobaczyć, co będzie dalej. Jak na razie (2 rozdziały, każdy podzielony na tyle samo części) nie stwierdziliśmy naiwności fabuły, ani jakichś idiotyzmów, które czasami się zdarzały w poprzednich odsłonach. Pojawiają się również Quick Time Events w przerywnikach filmowych, co mnie ucieszyło, bo niesamowicie mi się ten patent w poprzedniej części serii spodobał.
Bezapelacyjnie najsilniejszym punktem Resident Evil 5 jest tryb kooperacji. Wyraźnie widać, że gra jest pod tym względem zaprojektowana. Gracze muszą wspierać się i być blisko siebie. Postacie mogą się ochraniać, pomagać sobie i leczyć. Przekazywać potrzebną amunicję, osłaniać się i generalnie wspólnie przechodzić kolejne przegwizdane miejsca w Afryce. Siedząc razem na kanapie, oglądając grę na dość dziwnie podzielonym ekranie, naprawdę buzowaliśmy emocjami. Często udawało nam się przebiec do kolejnego punktu kontrolnego ostatkiem sił i wiedzieliśmy, że bez tego drugiego nigdy by się to nie udało. Naprawdę, moja ocena gry poszybowała wówczas w górę, mimo iż powszechnie wiadomo, że w trybie kooperacji gra się fajniej praktycznie we wszystko.
Do tego oczywiście dochodzi świetne wyważenie w budowanie poziomów. W momencie, kiedy odczuwaliśmy znużenie walką z przeważającymi siłami wroga okazywało się, że czeka na nas koniec poziomu. Nie można też tu nie wspomnieć o automatycznych punktach kontrolnych, które są całkiem nieźle rozłożone, więc w momencie śmierci nie cofamy się jakoś strasznie daleko. Dobrze, że przynajmniej to się zmieniło.
Kenner podpowiada mi, że należy też wspomnieć, iż gra jest dość brutalna, choć sceny obcinania piłą głowy i podobne zostały w delikatny sposób ocenzurowane. Nasi przeciwnicy nie są za mądrzy, choć w sumie trudno się im dziwić, to tylko zombie. Gra również nie ma (a przynajmniej jak na razie nie miała) żadnych zagadek logicznych. To czysty survival z łamigłówkami na poziomie "znajdź klucz, który otworzy te zamknięte drzwi".
Podsumowując - mimo dość sztampowych lokacji (poza oczywiście murzyńskimi slumsami w Afryce) takimi jak doki, tory kolejowe, czy kopalnie i tak naprawdę zrobieniu Resident Evil 4 w HD z wyraźnym liftingiem audiowizualnym, archaicznym sterowaniem i interfejsem, zapowiada się naprawdę fajna gra. Wciągająca fabuła i tryb kooperacji zapewniają jak na razie godziwą rozrywkę i na pewno nas pozytywnie zaskoczyły. A w sumie o to przecież chodzi.