Pierwsze wrażenia: Ojciec Chrzestny II

Pierwsze wrażenia: Ojciec Chrzestny II

Pierwsze wrażenia: Ojciec Chrzestny II
marcindmjqtx
16.04.2009 22:28, aktualizacja: 13.01.2016 17:50

Przed twórcami Ojca Chrzestnego II stanęło trudne zadanie - zrobić kolejną grę gangsterską z otwartym światem, która po pierwsze obroni się po GTA IV, po drugie odróżni się od całej reszty gatunku. Zadanie to było nieco ułatwione, bo mieli do dyspozycji genialną licencję. Co prawda część pierwsza była oparta na filmie jeszcze bardziej kultowym, ale nie sprawiło to, że gra była czymś wybitnym. A jak jest z częścią drugą? Dwie godziny spędzone z tym tytułem pozwalają na wysnucie pierwszych wniosków.

Najważniejszą zmianą w drugiej części filmu było wyprowadzenie akcji poza Nowy Jork (oczywiście poza wspominkami z młodości Vito - ale tego w grze raczej nie uświadczymy). Dlatego sporym szokiem, w sensie negatywnym, jest fakt, że w grze znów przychodzi nam poruszać się po najbardziej wyeksploatowanym mieście w grach wideo. Choć gdyby mi nie powiedziano, że to Nowy Jork, być może wcale bym się nie zorientował, bo na razie kręcę się po mało charakterystycznych punktach miasta. Zawód jest tym większy, że przygoda zaczyna się na Kubie, od razu jednak pojawiają się partyzanci, obalają Batistę i trzeba zwiewać z wyspy jak wulkan gorącej przy odgłosach wystrzałów. Rzecz jasna gra nawiązuje do filmowej fabuły, ale póki co wydaje mi się, że w sposób znacznie luźniejszy niż część pierwsza. Za wcześnie jednak na wydawanie wyroków o tym aspekcie tego tytułu.

Pierwsze co uderza gracza to niezbyt ładna grafika. Postacie może nie prezentują się źle, ale otoczenie jest ubogie i sterylne, a także mocno przywodzi pod tym względem na myśl część pierwszą. Razi także animacja, która sprawia, że widoczni na ekranie bohaterowie nie poruszają się z gracją. Do tego dochodzi jakieś dziwne wrażenie ociężałości w sterowaniu postacią. Nie najlepiej prowadzi się także samochody, które nie wykazują specjalnej ochoty do skręcania. Jeremy Clarkson twierdzi jednak, że to wrodzona cecha amerykańskich aut, więc może nie należy się tu czepiać twórców. Same modele pojazdów już mi się jednak podobają. Nie chodzi jednak o to, że są starannie wykonane, bo, co tu kryć - nie są. Tutaj znaczną rolę odgrywa po prostu fakt, że w mało której grze jest okazja przejechać się autami z lat 50-tych z ich wymyślnymi i fantazyjnymi karoseriami, uginającymi się od zdobień.

Sama gra wydaje się na razie banalnie prosta. Bardzo łatwo jest kogoś pobić czy zastrzelić, a kiedy odczekamy dłuższą chwilę nasze zdrowie regeneruje się samo. Co więcej, do mafijnej rodziny możemy werbować kolejnych żołnierzy, którzy pomogą nam w akcji, a także posiadają specjalne umiejętności. Można mieć w ekipie np. lekarza, specjalistę od wyburzeń czy inżyniera, który otworzy dla nas sejf czy wytnie dziurę w ogrodzeniu. Trudno więc tutaj zginąć czy nawet się zaciąć, bo gra prowadzi nas za rączkę, wskazując kolejne cele. O ile sama akcja jest dość przeciętna i nie dostarcza specjalnych emocji, a grafika nie jest nawet ładna, to nie miałem ochoty wyłączać konsoli. Wszystko dla tego, że gra EA wydała mi się mocno rozbudowana pod innymi aspektami.

Jeśli śledziliście zapowiedzi gry to na pewno słyszeliście o Widoku Dona. Nie jest to nic innego niż marketingowo rozdmuchany interfejs, sprowadzający się generalnie do mapy, na której zaznaczone są różne interesy do przejęcia, zarządzanie własną rodziną, finansami itp. Podobnie jak w części pierwszej ważną sprawą jest przejmowanie kolejnych biznesów z rąk wrogich donów. Wydaje się, że sprawa została nieco bardziej rozbudowana i nie będzie to tak monotonne jak w poprzedniczce. Same meliny podzielono na interes właściwy i tzw. przykrywki, które będą prały dla nas brudne pieniądze. Do tego, do już przejętych miejsc można wynajmować ochronę, a w razie ataku nie musimy nawet udawać się do danego lokalu osobiście - wystarczy posłać któregoś z naszych żołnierzy, by pomógł chłopakom w obronie interesu. Możemy także eliminować żołnierzy konkurencyjnych rodzin, najpierw jednak trzeba pomóc któremuś z mieszkańców miasta w jakiejś przestępczej sprawie. W zamian dowiemy się gdzie przebywa dany żołnierz i w jaki sposób go skutecznie zabić. Nie wystarczy ich bowiem pozbawić paska życia do końca, należy to zrobić w określony sposób. Jednego trzeba wyrzucić z balkonu, drugiego udusić itd.

Jak możecie się zorientować nie jest to gra dla dzieci i nie od parady dostała oznaczenie tylko dla dorosłych. Nie ukrywam, że brutalność i włoska mafia pokazana jak w najlepszych filmach gangsterskich tworzy klimat i to głównie on (obok rozbudowania) trzyma mnie przy konsoli. Twórcy próbowali tę dorosłość podkreślić przez wsadzanie gdzie się da kobiet topless, ale wyszło to dość absurdalnie. Można je podrywać (teksty są naprawdę prostackie, więc nie radziłbym stosować ich w rzeczywistości) ale nic z tego nie wynika.

Generalnie gra razi głupimi motywami od początku, np. na Kubie jeden z naszych towarzyszy wyciąga spod marynarki spawarkę (sic!) i, jak gdyby nigdy nic, rozcina ogrodzenie. To co może sprawić, że będzie warta zainwestowania to klimat i rozbudowanie. O ile zadania nie okażą się monotonne być może Ojciec Chrzestny II się obroni, bo niestety akcją i wykonaniem tego nie czyni.

Marcin Lewandowski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)