Pierwsze wrażenia: F.E.A.R 2
F.E.A.R. nie był grą, która jakoś mnie szczególnie zachwyciła. Chyba głównie wpłynął na to fakt, że kiedy pojawiła się na konsolach było sporo ładniejszych od niej tytułów. Jasne, SI wrogów nadal było imponujące ale ciągłe zwiedzanie pustych przestrzeni biurowych i magazynów w końcu zmęczyło mnie na tyle, że finalnie gry nie skończyłem. Pewnie dlatego do drugiej części podszedłem bez większym emocji i muszę powiedzieć, że po przejściu pierwszego poziomu jestem miło zaskoczony.
24.01.2009 | aktual.: 15.01.2016 14:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
F.E.A.R 2 first level gameplay Załadował: polygamia_tv Może na początek o rzeczach słabszych. Na pewno należą do nich poziomy. Wszystko jest nadal puste, choć postęp w odniesieniu do poprzedniej części jest widoczny. Mimo to, nadal mamy rozwiązania starej daty, jeżeli chodzi ich konstrukcję od czego trochę już odwykliśmy. Jak na razie zmierzyliśmy się też z tylko jednym rodzajem przeciwników.
Na pewno wciąga fabuła, jeżeli obejrzeliście do końca zapis rozgrywki z pierwszego poziomu, to przyznacie, że jest intrygująco. Dodatkowo „Ringowe” przebitki i rozmaite przerywniki filmowe robią swoje i wprowadzają odpowiedni klimat. Nie powiem, parę razy z Emielem podskoczyliśmy przestraszeni. Gra rozszerza też opowieść o zawartość akt i cd-romów, które możemy znaleźć eksplorując poziomy.
Sterowanie jest dobrze rozwiązane, patent ze zwolnieniem czasu jest już może nieco ograny, ale w sumie ciężko było go wyrzucić. Na uwagę zasługuje też udźwiękowienie, które stoi na wysokim poziomie i oczywiście SI. Nasi przeciwnicy zachowują się inteligentnie. Robią osłony z mebli i chowają się za nimi, próbują flankować itd Podsumowując, po nieco ponad godzinie grania F.E.A.R. 2 rokuje. Nie jest to może pozycja z najwyższej półki i do tytułów takich jak Killzone 2 nie ma nawet startu, ale wydaje się to być dobry tytuł, który powinna zapewnić Wam godziwą rozrywkę, po tym, jak już zaspokoicie swą chęć zagrania w megahity, których w pierwszym kwartale wcale tak dużo nie będzie.
Piotr Gnyp, Beniamin Durski