PC Gaming Show 2016 – nie o takie PC Master Race nic nie robiłem tyle lat
Nuda, nuda, Observer, nuda, Dual Universe, nuda, nowe grafiki AMD, nuda, Lawbreakers, nuda. Tak można podsumować moje wrażenia z tegorocznego PC Gaming Show na E3.
15.06.2016 | aktual.: 17.06.2016 12:40
Wyjaśnijmy sobie coś już na samym początku. Uwielbiam pecety. Jest to moja ulubiona platforma, dająca niesamowite możliwości, otwarta, zachęcająca do nauki i oferująca dużo więcej niż inne, zamknięte systemy. Nie oznacza to, że chodzę w koszulce PC Master Race, bo konsole to równie ciekawe, choć zupełnie inne sprzęty. Tak naprawdę nie ma większego znaczenia, czy grasz na PC, Xboksie, PlayStation, czy nawet na iPadzie. Jeśli czerpiesz z tego przyjemność – jesteś graczem.Niestety przyjemności z tegorocznego PC Gaming Show poprzedzającego E3 nie czerpałem prawie wcale.No bo co z tego, że pokazano gameplay Dawn of War 3, którego tak cholernie nie mogę się doczekać? Ktoś w końcu wpadł na pomysł połączenia bitew na większą skalę z pierwszej gry i koncentracji na bohaterach z dwójki. Super, tylko czemu zobaczyłem 2,5 minuty materiału z rozgrywki, który w zasadzie niczego nie pokazywał. Okej, wygląda to bardzo fajnie, ale sam gameplay nie pokazywał zbyt wiele poza Assault Marinesami przerabiającymi do spółki z Imperialnym Rycerzem Eldarów na miazgę i Gabrielem Angelosem, który najwyraźniej w tej części jest nieśmiertelny.Powtórzę – wygląda to bardzo dobrze, hypeometr niemal wybija się ponad skalę, ale chciałem czegoś więcej. Chciałem mięcha, szczegółów. Wiem, że grę niedawno zapowiedziano i będzie jeszcze czas na konkrety, ale miałem nadzieję, że po właściwej konferencji, kiedy przychodzi czas na bliższą prezentację gier, coś się wydarzy. Zobaczymy, jak będzie wyglądała kampania. Czy będą to liniowe misje, czy wzorem dodatków do pierwszej części dostaniemy całą mapę strategiczną i jakiś wybór. A co z rozwojem bohaterów? W jaki sposób będziemy zdobywać surowce? I tak dalej, i tak dalej…Zostawmy już tego Dawn of Wara, bo to i tak jeden z lepszych elementów tegorocznego PC Gaming Show. Po nim mieliśmy okazję zobaczyć zwiastun Oxygen Not Included i… nic więcej na temat gry od Klei Entertainment, czyli twórców świetnego Don’t Starve. Dopiero z Internetu dowiedziałem się, że to produkcja o budowaniu kosmicznej kolonii. Super, bo uwielbiam ten gatunek i ciągle nie mogę odżałować porzuconego przez Double Fine Spacebase DF-9, a do Space Colony wracam do dziś.Po co poświęcać czas na fajnego indyka, skoro można go wykorzystać na modnego indyka. Oto bowiem na scenę wchodzi rodzeństwo Forest i Jesse Rapczak ze studia Wildcard – twórcy ARK: Survival Evolved. To bardzo dobra gra, jeden z lepszych survivali, w jakie grałem, ale czy informacja o tym, że w kolejnej wersji pojawi się wielki dinozaur, a jeden z modów oficjalnie stał się częścią gry (o czym zresztą wiadomo od dawna) to naprawdę tematy na cholerne E3?A może coś więcej o tym, jak gra będzie finalnie wyglądała i kiedy wyjdzie z Wczesnego Dostępu? Bo wiecie, na Steamie ciągle jest napisane, że nastąpi to w czerwcu tego roku, czyli zostało jeszcze 15 dni. PC Gaming Show to raczej idealny moment na ważne ogłoszenie.Po tej jakże nieciekawej zapowiedzi przyszła pora na pierwszą grę na pecetową wirtualną rzeczywistość. Jak zwykle narzekam na VR-owe produkcje, tak Giant Cop wygląda naprawdę ciekawie. Aż szkoda, że poza trailerem nie dostaliśmy niczego więcej.Ogólnie wirtualna rzeczywistość została potraktowana po macoszemu. I znowu pytanie – dlaczego? Przecież to miał być wielki boom, szczególnie na pecetach, gdzie zarówno gogle, jak i sprzęt są najbardziej rozwinięte. Nawet Sony przyznało, że PlayStation VR nie będzie tak dobre, jak Vive czy Rift.Nie chodzi tyle o same gry, bo Giant Cop faktycznie wygląda fajnie, Superhotowi VR niewiele zabrakło do mojego prywatnego system sellera, którego tak szukam, Serious Sam VR to co prawda kolejny stuningowany celowniczek, ale takie tytuły też są potrzebne.Problemem było natomiast to, że wirtualnej rzeczywistości w czysto pecetowym wydaniu było naprawdę mało. Wiem, że Bethesda zapowiedziała DOOM-a i Fallouta 4 na VR, a Ubisoft pokazał Star Trek Bridge Crew – coś, co w końcu może mnie zachęcić do kupna gogli, o ile nie wyjdzie z tego wydmuszka pokroju EVE: Valkyrie, ale żadna z tych gier nie była częścią PC Gaming Show i żadna nie została tam wspomniana. Oglądając konferencję naprawdę miałem wrażenie, że wirtualna rzeczywistość mało kogo obchodzi, a to przecież nieprawda.To taka mała dygresja, natomiast co było dalej? Kolejna gra, na którą cholernie czekam – zapowiadany od lat Mount & Blade 2: Bannerlord. I co? I nic. Zobaczyliśmy fragment gameplayu, który w zasadzie nie pokazał niczego nowego, a community manager z Taleworlds przez niecałą minutę pięknie opowiadał o tym, że będzie zniszczenie otoczenia i machiny oblężnicze. I bitwy na co najmniej 500 wojowników.Naprawdę ciekawe, ale o tym już wiemy. Zamiast tego wolałbym dowiedzieć się, jak duża będzie mapa i co twórcy usprawnili względem Warbanda. Czy zaczerpnęli co lepsze pomysły z licznych modów i na przykład dyplomacja, gospodarka i wydawanie rozkazów zostały ulepszone? Jak będzie wyglądał rozwój bohatera? Czy w multi będzie coś więcej niż tylko bitwy? No kurde!
Tymczasem kolejny przerywnik – The Surge od Deck 13. Tak, to ci od Lords of the Fallen. Tak, to też będzie soulslike, ale w klimatach sci-fi. Tak, nic więcej nie wiemy. Tak, epic facepalm. W tym momencie zacząłem się zastanawiać, czy dalsze oglądanie PC Gaming Show ma sens, skoro o najciekawszych tytułach nie mówi się nic ciekawego, albo puszcza same trailery.Już miałem wyłączać stream, kiedy na scenę wszedł Cliff Bleszinski. No jak CliffyB się pojawia, to nie ma tej specyficznej, męskiej części ciała we wsi. W końcu też ktoś dostrzegł powagę sytuacji i przysłał prezesa, a nie – z całym szacunkiem – community managera, czy innego szeregowego pracownika.I Cliffy dostarczył. Lawbreakers zapowiada się naprawdę ekstra. Na ekranie ciągle coś się dzieje, wszyscy skaczą, latają, poruszają się w niskiej grawitacji, potem w zerowej grawitacji, korzystają z jakichś linek energetycznych, miecze, gnaty, wyrzutnie rakiet, akcja, akcja, akcja. Overwatch może mieć naprawdę poważnego konkurenta, szczególnie że studio Boss Key celuje w bardziej dorosłego gracza.Jeszcze niedawno Lawbreakers miało być kolorowe i bardziej komiksowe, jednak Cliff Bleszinski podjął decyzję o zmianie stylu graficznego, dzięki czemu gra miała przemówić do starszego odbiorcy. Na szczęście porzucił też model free-to-play i za ten tytuł będzie trzeba zapłacić.Tego brakowało mi przez całe show. Solidnego pieprznięcia, po którym poziom hype’u wyleci na orbitę i od razu zapiszę się do testów. Bleszinskiego można lubić albo nie, ale sprzedać swoją grę potrafi.Po tym wystąpieniu emocje co prawda opadły, bo nagle puszczono klip Yahoo! eSports, na którym smutni ludzie opowiadali, że to fajne. Po co to komu? Nie wiem. Na szczęście po tych żenujących chwilach pojawiła się prezes AMD z nowymi kartami na Polarisie. Powtarzać się nie będę, bo dostały one swój osobny wpis, ale jeśli faktycznie będą tak wydajne i tak tanie, to mogą sporo namieszać.
Znowu bezsensowny przerywnik. Oto widzimy pierwszy gameplay z Vampyra. A bezsensowny dlatego, że wolałbym usłyszeć coś o grze bezpośrednio od twórców Life is Strange. Chciałbym się dowiedzieć, jak robi im się zupełnie inną grę, czy tylko wygląda „soulsowo”, czy też będzie tak wymagająca, czy poza naparzaniem będzie też jakaś ciekawa i złożona historia? Po co, lepiej mówić o jakimś nowym perku w Killing Floor 2… Chociaż wersja na Oculusa wygląda dość efektownie.I tak to wygląda przez większość konferencji. Trailer czegoś ciekawego, a potem gość mówiący o czymś innym, na ogół nieciekawym. Jak na przykład facet ze studia Sparkypants. Wchodzi i mówi, że robią RTS-a. Super – myślę sobie, bo lubię RTS-y. Po czym puszcza gameplay, opowiada o rewolucji w gatunku i tym, jak bardzo jest „excited”, ale ja tam RTS-a nie widzę. Przecież to klasyczna MOBA do ciężkiej cholery!A potem wychodzi ktoś z Bohemia Interactive i opowiada przez ładnych parę minut o dodatku do Army 3. Fajnie, że nowe bronie, nowa mapa, nowi przeciwnicy. Fajnie byłoby też puścić to w formie trailera i rozesłać notkę prasową, a nie marnować czas na dużej konferencji.Czasu nie zmarnowali natomiast goście od Turing Test, czyli puzzlera, który zarówno stylem, jak i sposobem rozgrywki przypomina Portal bez portali. Wygląda dobrze, brzmi świetnie, szkoda, że nikt nie pofatygował się osobiście i zobaczyliśmy tylko nagranie. Swoją drogą ciekawe, czy gra tylko tytułem nawiązuje do testu Turinga, czy jednak będzie w tym coś więcej.
Na pewno niczego więcej nie będzie w Overland, który jest kolejnym indie survivalem, gdzie dla odmiany jeździmy samochodem, a poza tym robimy dokładnie to samo co w innych grach z tego gatunku. Zbieramy surowce i rozwalamy potwory. No i oczywiście te niezwykle trudne wybory, przed jakimi zostaniemy postawieni. Nuuuuudaaaaaaa. Przy okazji, opowiadająca o grze pani, choć całkiem sympatyczna, mogłaby się bardziej postarać, a nie tylko recytować z pamięci PR-ową formułkę.Nagle serce zaczyna bić mocniej, bo prowadzący imprezę Day zaczyna mówić o wielkim space-simie. No to teraz pojawi się Chris Roberts i powie, że Star Citizen wychodzi w grudniu. Nie ma innej opcji. Niestety jest, bo zamiast niego wychodzi Jean Baillie ze studia Novaquark i zaczyna mówić o Dual Universe. Grze ciekawej, choć moim zdaniem nieco zbyt ambitnej jak na możliwości małego studia, ale naprawdę wypadałoby, żeby Roberts ruszył tyłek z wypełnionego dolarami basenu i wypowiedział się o tym mokrym śnie każdego fana kosmicznych latadeł, jakim jest Star Citizen. Szczególnie że w zeszłym roku też go nie było.I tak festiwal przeciętności trwa. Razer puszcza filmik, na którym opowiada, że myszki i klawiatury są fajne, gość z 343 Industries obiecuje, że Halo Wars 2 nie będzie jedynie portem z Xboksa, twórcy Insurgency pokazują swój sieciowy shooter w realiach II Wojny Światowej, który serio wygląda gorzej niż pierwszy Medal of Honor, a nowa gra Tornbanner Studios – Mirage Arcane Warfare – to takie Chivalry, ale z magią.Dobrze, że Observer od krakowskiego Bloober Team podniósł nieco poziom imprezy. Co prawda nie powiedziano zbyt wiele i pokazano tylko trailer, ale kolejny horror od twórców Layers of Fear, tym razem we wschodnioeuropejskich, cyberpunkowych klimatach, gdzie główny bohater jest gliną włamującym się do ludzkich umysłów brzmi co najmniej intrygująco.Mistrzami natomiast okazało się dwóch panów z Eidos Montreal, którzy przez pięć minut opowiadali o tym, że w Deus Ex: Mankind Divided Adam Jensen lepiej czuje się ze swoimi ulepszeniami, a do każdej misji można podejść na kilka sposobów. Szok i niedowierzanie! Przecież nikt wcześniej o tym nie wspominał!Ostatnia deska ratunku – pojawia się sam Warren Spector. Wiedziałem, że najlepsze zostawią na koniec. System Shock 3! Zaorane! A za chwilę kubeł zimnej wody: Wiem, że bardzo chcielibyście jakiejś zapowiedzi, ale nie mam żadnej. Zamiast tego mogliśmy posłuchać o tym, że pecety są świetne, że inspirują, napędzają innowacje, że to jedyna prawdziwie otwarta platforma i tak dalej. To wszystko brzmiało pięknie, szczególnie z ust takiej legendy, ale my to wiemy. Naprawdę nie trzeba nam tego tłumaczyć.Po tym bardzo emocjonującym, choć niewnoszącym niczego ciekawego wystąpieniu nadszedł czas na nieco bardziej szczegółowe prezentacje. Pewnie dlatego zaczęto od Hitmana… Dobrze, że niesmak zmył Tyrrany, który wygląda dobrze i w końcu mamy możliwość zagrania tym złym. Mało tego, bycie dobrym będzie trudne, bo większość wyborów polega na decyzji między większym, a mniejszym złem. Super.
Szkoda, że tego samego nie mogę napisać o Bannerlordzie, w przypadku którego po prostu powtórzono to, co było na właściwej konferencji. Harebrained Schemes też mogłoby się bardziej postarać z Battletechem i na przykład pokazać choć odrobinę rozgrywki. Za to Necropolis wychodzi już 12 lipca. Proceduralnie generowane lochy, permanentna śmierć, 4-osobowa kooperacja. Może być ciekawie, choć wypadałoby pokazać coś więcej niż obrazki. A w DayZ gra 350 tysięcy ludzi dziennie i gra dostała niedawno patcha. Szkoda, że nie datę premiery. Ile to już lat?A wiecie, co było jedną z najciekawszych prezentacji tej części? Gra z Arabii Saudyjskiej. Badiya od studia Semaphore to z jednej strony typowy survival, ale w ciekawym settingu. Oglądaliście „Lawrence z Arabii”? Właśnie do tego filmu nawiązuje ten tytuł. Akcja dzieje się na pustyni chwilę po I Wojnie Światowej, zatem będą dwupłatowce, żaglowce, pierwsze czołgi czy wozy opancerzone. No i konie. Konie muszą być, nawet Battlefield 1 je ma. Może być ciekawe, choć graficznie prezentuje się tak sobie.I właśnie tak wyglądał tegoroczny PC Gaming Show. Dużo przeciętności co jakiś czas przeplatanej czymś ciekawym. Szkoda tylko, że komuś coś się pomieszało, bo zamiast zapraszać ludzi od interesujących gier, impreza została zdominowana przez patche, mody i informacje, o których wiemy już od dawna.