Patapon 2 - recenzja
Patapon był jednym z największych zaskoczeń zeszłego roku na PSP. Genialny pomysł, przyjemna grafika i pozorna prostota spowodowały, że był to zdecydowany hit, często stawiany na równi z God of War: Chains of Olympus czy też Crisis Core: Final Fantasy VII. Patapon 2 ma bardzo trudne zadanie przed sobą. By dorównać pierwowzorowi wprowadzone zmiany muszą być czymś więcej niż tylko kosmetyką, w końcu druga część nie ma już po swojej stronie efektu zaskoczenia. Czy deweloper - Pyramid podołał temu wyzwaniu? Tego dowiecie się z poniższej recenzji.
06.03.2009 | aktual.: 30.12.2015 14:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak możecie się domyślać, nie mamy tu do czynienia z żadnego rodzaju rewolucją, więc druga część przygód plemienia Pataponów to wciąż gra rytmiczno-muzyczna zmieszana z rozbudowanymi elementami strategicznymi. Wyruszając na bój musimy odpowiednio wybijać rytm na bębnach, bo inaczej nasi mali żołnierze nie ruszą się ani na krok. Im sprawniej nam to będzie szło, tym łatwiej będziemy pokonywać naszych wrogów.
Odbywa się to głównie dzięki trybowi fever, w którym nasze patapony wpadają w szał bojowy, co podwyższa ich obronę oraz siłę ataku. Niestety wtedy też radośnie krzyczą, co (choć słodkie) potrafi mocno odbiegać od rytmu i nas z niego wybijać. Tutaj właśnie pojawia się zmiana względem części pierwszej - za pierwszym pomyleniem rytmu przy fever pojawia się jedynie czaszka, która ostrzega nas, że następny błąd będzie bardziej kosztowny. Niestety samo utrzymanie szału bojowego stało się w drugim Pataponie jeszcze trudniejsze, bo musimy co najmniej jedno uderzenie bębna trafić perfekcyjnie, a jak sami wiecie (Ci co grali), większości z tych ponad 40 misji nie da się przejść bez fever.
Na szczęście tutaj przychodzi z pomocą poważna zmiana w stosunku do pierwszej części Patapona - trzy poziomy trudności (easy, normal, hard). Osobom, które nie miały przyjemności z wcześniejszymi przygodami plemienia zdecydowanie polecam wyprawę na poziomie łatwym. Wynika to z faktu, że nadal nie bardzo wiemy, w jakim kierunku mamy rozbudowywać naszą armię i w którym momencie jesteśmy gotowi by wyruszyć na kolejną misję. Patapon 2 oferuje dużo więcej rodzajów uzbrojenia czy też materiałów, z których tworzymy naszych wojowników, więc sam proces rozbudowywania armii jest jeszcze bardziej skomplikowany.
Tutaj Pyramid próbowało wyjść naprzeciw graczom i ułatwić sytuację, stosując drzewko rozwoju, które przynosi na myśl różnego rodzaju action RPG. No i okazało się to jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem, bo takie drzewko występuje osobno dla każdego patapona. Oznacza to, że aby wycisnąć maksimum z naszej armii musimy rozbudowywać ją klikając ręcznie - najczęściej mamy 18 jednostek pod dowództwem i ponad 20 opcji ewolucyjnych, czyli miliony kombinacji. Poziom awansowania z pierwszej części wydawał mi się dużo prostszy i przyjemniejszy, czyli lepszy dla początkujących. Tutaj jesteśmy zdani na ciągłą walkę, by w końcu dojść do jakiejś dobrej kombinacji, a chwilę później okazuje się, że musimy ją zmienić, bo inaczej nie przejdziemy kolejnej misji.
Skończmy jednak z tymi ciągłymi narzekaniami, bo w Pataponie 2 znalazły się również zdecydowane zmiany na lepsze. Jedna z nich dotyczy właśnie misji, które teraz możemy przechodzić wielokrotnie, a przeciwnicy i przedmioty zdobywane są coraz lepsze. Dotyczy to wszystkich misji, więc nawet, gdy musimy naszym żołnierzom po prostu podnieść poziom to przynajmniej nie wracamy do tych samych zadań w kółko.
Drugą i najważniejszą zmianą jest dodanie bohatera Pataponów. Jest to nieustępliwy wojownik, który naprawdę potrafi przeważyć szalę zwycięstwa na naszą stronę. Przy okazji jest to jedyny patapon z całego plemienia, którego możemy całkowicie dostosować do naszych potrzeb. Przed samym wyruszeniem na misję możemy zmienić go w Yaripona (rzucającego włócznią), Kibapona, czyli jazdę konną, czy jakikolwiek inny typ dostępny w grze. Jego umiejętności znacząco przewyższają zwykłych wojowników, co zobrazowane jest specjalnymi atakami, które bohater wykonuje, gdy w fever wykonamy perfekcyjną serię uderzeń. Co ważniejsze jednak, bohatera nie da się zabić, więc tak długo jak nasza wyprawa żyje, tak długo wielki patapon będzie wracał (po kilku sekundach) kontynuować bitwę. Nie raz myślałem, że jest już po mnie, ale fever mode i bohater jest w stanie poprowadzić zdziesiątkowane wojsko do zwycięstwa.
To właśnie on wyruszy na wyprawę z innymi bohaterami w trybie multiplayer. Tak, w Pataponie 2 można grać po sieci, choć jedynie ad-hoc. Niestety polega on jedynie na wykonywaniu niektórych misji z normalnej gry, w których może brać udział do 4 postaci. Jeśli nie mamy jednak tylu znajomych pod ręką, to reszta zastępowana jest przez komputerowych wojowników, więc na wyprawy możemy ruszyć nawet sami, choć zabawa wtedy jest zdecydowanie mniejsza. Jest to podobne do trybu kooperacji, gdzie każdy z graczy po prostu wybija własny rytm i zadaje obrażenia, choć wszyscy mają wspólny cel, którym jest doniesienie jaja na miejsce jego wykluwania. Gdy misja się powiedzie, rozpoczyna się proces wykluwania. Jest to prosta gierka podobna do robienia cudów w pierwszym Pataponie, a każdy gracz zbiera specjalne punkty na swoje konto. Na ich podstawie po wykluciu się jaja możemy otworzyć różne skrzynie z nagrodami. Wydaje się to proste, ale naprawdę daje mnóstwo radości i jeśli będziecie mieli jakichś znajomych z PSP i Pataponem 2 pod ręką, to koniecznie musicie sprawdzić ten tryb. Szczególnie, że można skorzystać z opcji udostępnienia gry (game sharing). Jedyny zarzut, jaki mam do multiplayera to osobisty żal, że Pyramid nie dało nam możliwości pojedynków pomiędzy armiami, bo ja zdecydowanie chciałbym udowodnić moim kolegom, kto jest najlepszym przywódcą Pataponów.
Patrząc z perspektywy gracza, który spędził przy pierwszym Pataponie ponad kilkanaście godzin muszę jasno powiedzieć, że gra nie straciła nic ze swojego uroku i nadal jest jakby magiczna, a Pata, Pata, Pata, Pon szybko wgryza się w naszą głowę i nie chcę wyjść. Druga część może nie ma już tego efektu zaskoczenia, ale gra się naprawdę przyjemnie i z chęcią przyglądamy się kolejnym przygodom słodkiego plemienia.
Patapon 2 jest zatem niewielkim krokiem w przód i szczerze mówiąc po tak obiecującym początku liczyłem, że druga część rozwinie tę genialną ideę pozornej prostoty. Natomiast okazuje się on być bardziej dodatkiem niż rozwinięciem serii. Większość graczy będzie czuła się tu wręcz zbyt znajomo (to samo patapolis, bossowie, minigry), a jeszcze niedoświadczeni mogą początkowo się zagubić i zniechęcić. Stąd też ocena odpowiednio niższa, ale jeśli podobał Wam się Patapon i macie ochotę na więcej, a nie przeraża Was wtórność, to kupujcie śmiało.
Beniamin Durski