Paper Mario: The Origami King. Nintendo mocarne nie tylko na papierze [RECENZJA]

Paper Mario: The Origami King. Nintendo mocarne nie tylko na papierze [RECENZJA]

Paper Mario: The Origami King. Nintendo mocarne nie tylko na papierze [RECENZJA]
08.08.2020 13:58

Marian to profesjonalista i poniżej pewnego poziomu schodzi bardzo rzadko. W tym przypadku: trzyma formę.

Marian ma przekichane życie - jego egzystencja to swoisty dzień świstaka. Poniedziałek: uratować księżniczkę. Wtorek: uratować księżniczkę. Środa: uratować księżniczkę… Nawet w papierowym anturażu musi zakasać rękawy i wziąć się do roboty.

To zadziwiające, jak wiele Nintendo potrafi wykrzesać z minimum fabuły i tych samych postaci.

Tym razem papierowy Marian musi stawić czoła Olly'emu – samozwańczemu królowi, który postanowił zrobić ze wszystkiego trójwymiarowe origami. Pomyśleliście: kuriozum? To znak, że "Paper Mario" jest dla was nowością. Po kolei zatem.

Papier, nożyce, papier

Seria ma już 20 lat, zadebiutowała na Nintendo 64 i kładła nacisk na elementy RPG. Rozbudowane, jak na tę serię, mechaniki połączyli z uproszczoną, ale pomysłową grafiką. W 2000 r. postaci i świat z papieru były nowością. Dziś już nie są, ale Japończycy nadal potrafią zaskoczyć. W "Paper Mario: The Origami King" zrezygnowali niemal zupełnie z elementów RPG. Zostały z niej w zasadzie elementy ekwipunku, które zbieramy w trakcie gry: nowe buty do skakania po zastępach poczciwych Goomba czy młot pomagający w pozbyciu się kolejnych oddziałów Spinys.

Obraz

Walka w "Paper Mario" jest specyficzna, bo turowa – rozgrywa się na okrągłej arenie podzielonej na kręgi. Mario zawsze ląduje w środku, a przeciwnicy na losowych polach. Naszym zadaniem jest przesunięcie kręgów w taki sposób, aby wrogowie ustawili się w szeregu. Jeżeli nam się to uda, dostaniemy szansę na zlikwidowanie ich za jednym zamachem.

Brzmi to enigmatycznie, ale z czasem łapiemy całą mechanikę. Na początku pojedynki są bardzo łatwe, ale z rozwojem historii stawiają coraz większe wyzwania. Pomimo tego były momenty, w których ich powtarzalność stawała się nużąca.

Walki z bossami są zabawą na całego. Przyjdzie nam się zmierzyć z metalowym pudełkiem pełnym kredek (!), wielką rolką taśmy klejącej (!!) czy bestią stworzoną z gumek recepturek (!!!). Tak, kreatywność Nintendo w tej materii nigdy nie zawodzi.

Aby zadać cios, musimy dotrzeć do stojącego w centrum bossa. W zdobyciu przewagi nad (zawsze) przerośniętym przeciwnikiem pomogą znaczniki rozsiane po planszy.

Obraz

I choć całość brzmi zagadkowo, gra bardzo sprawnie przeprowadza nas przez kolejne zmagania.

Eksploruj, syp konfetti, zwiedzaj

Ale po co tak w ogóle się bijemy? Otóż król Olly ma plan: ze wszystkich "płaskich" mieszkańców chce zrobić trójwymiarowe, złowieszcze origami. Drań oplątał wszystkie sąsiedzkie krainy taśmami, który my musimy rozplątać, a na końcu każdej z nich czeka na nas boss. Krainy mają charakter półotwarty. Miłośnicy szukania znajdziek wszelakich poczują się jak w raju, reszta może spokojnie podążać główną ścieżką. Przez całą grę zbieramy konfetti, którym zasypujemy dziury w papierowej krainie, czasami trafiając w ten sposób do ukrytych lokacji, a czasami po prostu idąc przed siebie.

Obraz

Krainy są zróżnicowane, potrafią zaskoczyć i przede wszystkim rozbawić. Będziemy podróżować autem w kształcie buta i pływać statkiem, rozwiążemy zagadki starożytnych cywilizacji i… wypijemy pobudzające espresso. Gra co chwilę bawi się slapstickową lub słowną komedią. Nawet Bowser, odwieczny wróg Mario, proponuje układ, jak na ten duet, niecodzienny.

Już samym początku stare, zmurszałe drzewo zaprosi… do wspólnego tańca i śpiewu. O ile wcześniej mu pomożemy. Serio.

Paper Mario The Origami King - The trees singing

"Paper Mario: The Origami King" ma w sobie również zaskakująco dużo tańca i muzyki. Pomysłowością i oryginalnością jedna gra Nintendo mogłaby, jak zwykle zresztą, obdzielić kilkanaście konkurencyjnych tytułów. Nie zdążyłem jeszcze wspomnieć o 1000 fold arms, czyli gigantycznych, harmonijkowych ramionach, których Marian użyje do odkrywania tajnych przejść i zadawania ciosów w walkach z bossami. Już tylko dla nich warto odłożyć Pro Controller i grać joy conami.

Obraz

Wizualnie otrzymujemy coś pomiędzy "Tearaway" i "Yoshi's Crafted World". Jest kolorowo, różnorodnie, ale o ray tracingu możecie zapomnieć. Nie ta kategoria wagowa. To nadal gra na Nintendo Switch. Tylko tyle i aż tyle.

Marian znów to zrobił

Co poszło nie tak? Jak wspomniałem, walka potrafi być monotonna (ale można ją w wielu momentach ominąć), fabuła jest cały czas tylko pretekstem do zabawy, przytrafi się też nieznaczny backtracking... Zwracam jednak na to uwagę z recenzenckiego obowiązku. "Paper Mario: The Origami King" daje bowiem czystą, bezpretensjonalną radość z grania. Nie idealną, owszem, ale wciąż bardzo dobrą.

Obraz

Na koniec garść technikaliów. Stacjonarnie "Paper Mario: The Origami King" śmiga w rozdzielczości 1600×900, przenośnie 1152×648 i w obu przypadkach trzyma (w miarę) stabilne 30 fpsów. Całą grę powinniście przejść w ok. 30 godzin. Jeżeli chcecie jednak znaleźć i odblokować wszystko, co jest w grze do odblokowania, spokojnie możecie dołożyć kolejne 10.

OCENA: 4/5

Platforma: Nintendo Switch Producent: Nintendo Wydawca: Nintendo Data premiery: 17.07.2020.

Wersja PL: brak. Grę do recenzji podrzucił ConQuest Entertainment, czeski wydawca gry. 

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)