„Painkiller”: Bij, kto w Boga wierzy

Raz jeszcze parę łyżek miodu w związku z nową polską grą „Painkiller”. Próbując leczyć kompleksy rodaków, śmiem nawet twierdzić, że to wydarzenie na skalę światową

marcindmjqtx

Raz jeszcze parę łyżek miodu w związku z nową polską grą „Painkiller”. Próbując leczyć kompleksy rodaków, śmiem nawet twierdzić, że to wydarzenie na skalę światową

G:KOREKTAwkladkikomputer Treli Bij, kto w Boga wierzy

Raz jeszcze parę łyżek miodu w związku z nową polską grą „Painkiller”. Próbując leczyć kompleksy rodaków, śmiem nawet twierdzić, że to wydarzenie na skalę światową

To już drugi w „Gazecie Komputer” tekst o „Painkillerze”, co - mam nadzieję - nie powinno pozostawiać wątpliwości, jak wysoko cenię pracę studia People Can Fly. Toż to nasi, sól polskiej ziemi, rodacy kochani... tyle że zarazem dziwni jacyś. Zamiast jak wszyscy swojacy gderać, że się nie da, porwali się z motyką na słońce. I okazało się, że Polacy nie mają w genach zapisanej klęski. Gra o Davidzie Garnerze, człowieku, co się demonom nie kłaniał, odniosła na świecie bezprecedensowy sukces.

Teraz, gdy już potwierdziłem swoje uznanie dla PCF, pozwolę sobie ma odrobinę goryczy - płynącej głównie z głębi serca, a być może także (tylko troszeczkę) wspieranej potrzebą umacniania swego wizerunku Bicza na Dystrybutorów, Niewdzięcznego Złośliwca czy pana „Czepiasz się Pan na Siłę, Panie”. Czy naprawdę jestem potworem, uprzejmie donosząc, że coś, co kupiłem jako młotek, nie nadaje się do wbijania gwoździ?

„Painkillerem” wbija się gwoździe przyzwoicie. Choć właściwie są to wielkie, drewniane kołki wystrzeliwane ze specjalnej ręcznej wyrzutni. Niestety, trudno cieszyć się grą, korzystając z komputerów wyposażonych w karty graficzne Radeon. Co jakiś czas procesor graficzny odmawia posłuszeństwa. Gra może nagle dramatycznie zwolnić, zawiesić się, zamknąć lub nawet zresetować komputer. Że o takich drobiazgach jak błędne wyświetlanie tekstur nie wspomnę.

Nie pisałem o tym w pierwszym artykule o „Painkillerze”, bo liczyłem na błyskawiczną łatkę. PCF dość szybko wypuściło poprawki - ktoś musiał nad nimi pracować nawet podczas świąt wielkanocnych. Łatki pozmieniały sporo, ale akurat nie pod względem rozwiązań graficznych. Trzeba przyznać, że to trochę irytujące. Optymalizowanie gry pod układy nVidii nie powinno oznaczać, że użytkownicy kart na układach ATI nie mogą z niej bez kłopotów korzystać.

Z powyższych powodów, choć gra mi się podoba, nie byłem w stanie jej skończyć. Podobno Radeony na rdzeniach młodszych niż R200 mniej się z „Painkillerem” gryzą, podobno niektórym pomaga instalacja najnowszych sterowników, ale ja ze swoim Radeonem 8500 przeżywam przy „Painkillerze” męki, a stosownej łatki wciąż nie ma. Dość nieładnie, biorąc pod uwagę fakt, że wielu nabywców to osoby, które potrafią tylko włączyć i wyłączyć komputer, a szukanie poprawek w sieci zdecydowanie przerasta ich możliwości.

Po tych słowach dziegciu nadszedł czas na miód. Gdy już da się grać, jest rozkosznie. Przypomnę, o co z grubsza chodzi. Daniel Garner ginie wraz z żoną w wypadku samochodowym. Od przedstawiciela niebios otrzymuje propozycję nie do odrzucenia: ma powstrzymać armię Lucyfera, która zbiera właśnie siły do ataku na konkurencję z góry. Jak się uda, ponownie spotka się z żoną i zostanie zbawiony. W związku z czym wyrzyna non stop nieprzeliczone hordy szkieletów w zbrojach, widm, zombi, mnichów z toporami, wiedźm i innych takich. Co jakiś czas trafia się boss, którego trzeba ubić albo siłą, albo sprytnym pomysłem. Wszystko zgodnie z zasadami sztuki ustalonymi chyba nawet jeszcze przed „Doomem”, którego „Painkiller” przypomina konwencją.

Filmowe przerywniki prowadzą opowieść, ale doprawdy niewiele byśmy stracili, gdyby ich nie było. Podobno w polskiej edycji gry filmy te są gorszej jakości niż w edycjach światowych, nieco brutalniej skompresowano też pliki z muzyką. Dzięki temu jednak w Polsce grę upchnięto na dwóch, a nie trzech płytach, co pomogło w ustaleniu ceny na niskim poziomie. Zaledwie 19,90 zł jest jak na światowy przebój tej klasy bardzo miłym ewenementem. Za te zabiegi należą się słowa uznania.

Podobne uznanie budzi też silnik graficzny. Optymalizacją kodu mało kto dziś sobie, niestety, zawraca głowę, ale twórcy „Painkillera” zadbali o to, by nawet mniej wydolne komputery odtwarzały grę płynnie i w pełnej krasie. W „Painkillerze” odbicia świateł i szczegółowość tekstur potrafią zrobić wrażenie, że o wyczuciu formy artystów plastyków nie wspomnę.

Gra trzyma poziom także dzięki sposobowi prezentowania świata. Na przykład sztachety wystrzelone z kołkownicy po pewnym czasie, zgodnie z zasadami grawitacji, zaczynają łukiem szybować w dół. Nie można więc mierzyć z tej broni w odległych wrogów niczym ze snajperki. Trzeba celować wyżej. Mamy wtedy też szansę, że kołek (rozgrzany lotem w atmosferze? - niezbadane są źródła inwencji projektantów) zapali się jeszcze w powietrzu i niczym rakieta rozniesie cel na strzępy.

Poza tym wiele tu starych, dobrze znanych rozwiązań. Choć nie zawsze godnych reanimacji. Nie podobała mi się konieczność rozbijania skrzyń, trumien, amfor itp. w poszukiwaniu złotych monet. Podobała mi się natomiast możliwość nabywania za to złoto kart tarota funkcjonujących jako - tymczasowy lub aktywny przez cały poziom gry - bonus, zwiększający np. szybkość poruszania się lub odporność na ciosy. Podczas gry znajdujemy ukryte zbroje, a poziom życia regenerują zebrane dusze wyeliminowanych przeciwników. Jeśli uda nam się zebrać ich sporo w krótkim czasie, David Garner na pewien czas zaczyna postrzegać świat na szaro, wrogów na pomarańczowo, jego ciosy, strzały są niezwykle skuteczne, a on sam - praktycznie nietykalny. Miłe, przydatne, ale rzadkie.

To wszystko razem składa się na fajny pastisz horroru, dobrze zaprojektowany i zrealizowany, z nieszczęsnym wyjątkiem, o którym wspomniałem na wstępie.

„Painkiller”

Dystrybutor/producent: People Can Fly

Minimalne wymagania: procesor z zegarem 1,5 GHz, 384 MB pamięci RAM, 1,2 GB wolnego miejsca na dysku twardym

Cena: 19,90 zł

Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościrecenzjestare gry
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.