Overwatch pójdzie na wszystkim? No, prawie – 22% grających robi to na zintegrowanych układach
Po pierwsze - ogromne brawa dla Blizzarda za świetną optymalizację Overwatcha. Po drugie - to może jednak wersja na Switcha?
Zintegrowana karta graficzna kojarzy się zwykle z czymś, co siedzi w notebookach, ultrabookach lub komputerach stacjonarnych przeznaczonych głównie do pracy, ewentualnie rozrywki w postaci filmów, przeglądania Internetu i tak dalej. Na pewno nie w sprzęcie do gier.
New Hero Preview: Orisa | Overwatch
Tymczasem okazuje się, że jedna z najpopularniejszych gier ostatnich miesięcy, Overwatch, świetnie radzi sobie na maszynach wyposażonych właśnie w takie układy. Mało tego, 22% pecetowych użytkowników gra na kartach zintegrowanych. Czy powinniśmy się z nich śmiać? Pewnie, że nie. Overwatch to szalenie wciągająca gra i nie dziwię się, że każdy chce spędzić w niej trochę czasu. Nawet jeśli na co dzień nie gra w nic innego.
Blizzard zawsze dbał o to, by jego gry działały na jak największej liczbie konfiguracji, choć w przypadku Overwatcha specjalnie starał się, by gra wyciągała przynajmniej 60 klatek na sekundę w przypadku konfiguracji zalecanej i 30 klatek na sprzętach spełniających minimalne wymagania. Najtrudniejsze w tym wszystkim było, według słów Ryana Greena z Blizzarda, przekonanie inżynierów do idei gry na minimalnych ustawieniach.
A miłym dodatkiem jest, że na tak dobrej optymalizacji skorzystali też posiadacze mocniejszych pecetów i konsol, bo gra działa na nich jeszcze lepiej. Warto też zauważyć, że Overwatch na najniższych ustawieniach może nie wygląda tak dobrze, ale to nadal ta sama gra, z charakterystycznym stylem i paletą barw.
No i przede wszystkim ogromny plus dla Blizzarda, że myśli też o posiadaczach słabszych sprzętów i nie trzeba radzić sobie domowymi sposobami.
To co? Kiedy Overwatch na Switcha? Tak dobrze nie ma, bo podczas sesji AMA na Reddicie Jeff Kaplan, czyli główna osoba odpowiedzialna za tego shootera, powiedział, że byłoby to „olbrzymie wyzwanie”. I ma rację, ale Blizzard pokazał już, że tych się nie boi.
Bartosz Stodolny