Overwatch - recenzja. Udana mieszanka pomysłów

Overwatch - recenzja. Udana mieszanka pomysłów

Overwatch - recenzja. Udana mieszanka pomysłów
Maciej Kowalik
02.06.2016 11:03, aktualizacja: 03.06.2016 14:29

Blizzard postanowił podbić kolejny gatunek. Popatrzył, przeanalizował, zrozumiał i... mamy hit.

“Czuję się, jakbym grał z ziemniakami” - mówię tak średnio dwa razy dziennie odkąd odpaliłem najnowszy tytuł ze stajni Blizzarda. Overwatch to przede wszystkim doświadczenie wieloosobowe i to przede wszystkim od twojej drużyny zależy, czy będziesz się dobrze bawić.Podstawowy zarzut, który słyszy się wobec tej gry, dotyczy jej ceny. Według ludzi, Overwatch powinno być bezpłatne. Poza samouczkiem nie posiada bowiem nawet namiastki kampanii, wymaga ciągłego połączenia z internetem, i oferuje jedynie walki na wirtualnych arenach. Nic więcej, nic mniej. Więc dajcie to za darmo i dorzućcie mikrotransakcje. Na takim modelu biznesowym opiera się League of Legends i inne, liczące się na rynku gry MOBA. A Overwatch jest do nich bardzo podobny. Powiedzmy sobie szczerze: w pewnych aspektach, małpuje LoLa… No i wiele innych gier.

Bardzo szybko zaczniesz dostrzegać kalki. I w końcu dojdziesz do wniosku, że zespół odpowiedzialny za zaprojektowanie tej gry stwierdził: świetnie grało nam się w Quake’a, DOTĘ i Team Fortress 2 - robimy miks i czekamy na efekt. W efekcie mamy jeden z najlepszych obecnie FPS-ów na rynku.Siłą i słabością gier drużynowych może być jedno i to samo: współgracze. Nie ma nic bardziej frustrującego, niż przegranie rozgrywki tylko dlatego, że ktoś z drużyny postanowił nagle potrollować i zaczął ćwiczyć rocketjumpy zamiast mierzyć we wrogów. Albo po prostu jest tak słaby, że w zasadzie mogłaby go zastąpić twoja babcia.

Ekipa liczy tutaj sześć osób i uwierzcie - obecnie można trafić na naprawdę różnych kompanów. Najlepiej gra się oczywiście w gronie znajomych, tym bardziej, że wtedy drużyna łączona jest z innymi ludźmi, którzy umówili się na wspólne granie, dzięki czemu mecze są po prostu ciekawsze.Z przypadkowymi graczami jest ten problem, że uporczywie odmawiają używania komunikacji głosowej, która tutaj działa świetnie. Dysponujemy dodatkowo kilkoma zaprogramowanymi wcześniej komunikatami dotyczących taktyki, ale nie czarujmy się, wśród randomów niemal nikt nie zwraca na takie rzeczy uwagi.Overwatch to gra drużynowa - i warto powtarzać to aż do znudzenia - bo przede wszystkim ważne jest, jakimi bohaterami wyjdziemy na pole bitwy. Zrezygnowano tutaj z modyfikowanych, ogólnych klas postaci, zamiast tego wprowadzając 21 unikalnych bohaterów podzielonych na 4 kategorie: atak, obrona, tanki i support. Każda z postaci wyróżnia się czymś na tle innych i, zupełnie jak w LoLu, oprócz standardowego ataku posiada także umiejętności, które można odpalić raz na kilka sekund.Overwatch, Deathwatch, Firewatch. Wiecie skąd wzięło się słówko "watch" i co oznacza w różnych kontekstach? Rysław Wam to wytłumaczy.

Latanie? Jest. Zabójcza szarża? Jest. Chodzenie po ścianach? Obecne. Jeśli teraz myślisz: “Fajnie działałaby umiejętność XXX”; to poszukaj w sieci opisu bohaterów, bo istnieje naprawdę duża szansa, że ta mechanika została w grze zaimplementowana.Blizzard robi co może, żeby uniknąć mowy nienawiści w swoim najnowszym tytule. Pierwsza oznaka jest już przy wyborze postaci, gdzie pojawiają się sugestie o nadmiarze lub braku w którejś z kategorii. Próżno też szukać tabelki ze statystykami pokazującymi proporcje śmierci do zabójstw czy szeregującymi graczy według jakiegoś konkretnego porządku. Widzimy tylko własne statystyki i ewentualne medale (złoty, srebrny i brązowy) informujące, że w monitorowanych kategoriach znajdujemy się w czołówce drużyny. Nawet później, gdy emocje już opadną, nie ma zbiorczego podsumowania, jedynie wybierani są najlepsi gracze z całego meczu, których można jeszcze docenić, przyznając im wirtualny punkcik.

Mechaniki promujące dobrą zabawę są naprawdę sprytnie poukrywane i najwidoczniej działają. Pretensje i wylewanie żali zdarzają się niezwykle rzadko, tak samo jak rzadko trafia się sytuacja, w której nikt nie chce wziąć roli bohatera wspierającego. A wszystko to przez kolejną cechę...Niezależnie od tego, w kogo się wcielisz, będzie szybko. I dynamicznie. I wybuchowo. I znowu szybko. Gdy już przejdziesz przez wybieranie postaci, grasz w Quake’a owiniętego w inną grafikę. Tutaj nie ma czasu na spokojne planowanie - liczy się przede wszystkim akcja. Rakiety latają, bomby wybuchają, decyzje podejmowane są natychmiast, a adrenalina nie spada. To kolejna cegiełka, sprawiająca, że nikt nie smuci na czacie - po prostu na marudzenie brakuje czasu.

Powyższy akapit tyczy się każdej postaci. Nawet ci, których głównym zadaniem jest wspieranie pierwszej linii frontu, nie mogą narzekać na nudę. Ciekawie rozwiązano to w przypadku Łaski (ang. Mercy), czyli anioła, której umiejętności ofensywne są właściwie żadne. W zamian za to jest jednym z najbardziej mobilnych herosów w grze. Dodatkowo jeśli kompan, któremu właśnie udzielana jest pomoc, kogoś zabije - taka informacja pojawia się także u gracza sterującego bohaterem wsparcia.Tempo nie sprawia jednak, że walczy się zupełnie bezmyślnie. Pula postaci zbudowana jest na zasadzie wzajemnie wykluczających się kontr. Z tego też powodu skład drużyny cały czas można dostosowywać do zmieniającej się sytuacji - takie postępowanie jest wręcz wpisane w rdzeń gry i jeśli ktokolwiek chce wygrać, musi wystrzegać się utartych schematów i grania wyłącznie jednym bohaterem, nawet jeśli go bardzo lubi. Chociaż każdy może mieć kogoś, kim idzie mu rewelacyjnie, nie można zaniedbywać reszty arsenału przygotowanego przez Blizzarda.Takie ciągłe zmiany odciskają też wyraźne piętno na wrażeniach z samej gry. Przecież każdy z bohaterów dysponuje unikalnymi umiejętnościami - styl walki poszczególnych postaci często różni się diametralnie, a co za tym idzie: musisz umieć szybko przestawić się z chodzącego po ścianach cyborga-nindży na strzelającego granatami goblina, aż w końcu będziesz sterować wielką świnią, która niczym Skorpion z Mortal Kombat przyciąga do siebie wrogów. Kalejdoskop umiejętności do opanowania stanowi rdzeń rozgrywki i to właśnie dzięki niemu zabawa sprawia taką przyjemność.

Mieszaninę zapożyczeń z innych tytułów zasila jeszcze szczypta Team Fortress 2. Inspiracje widać przede wszystkim w przypadku ogólnej stylistyki gry i projektu części postaci. Największym ukłonem wobec starego TF 2 jest tryb gry, w którym jedna z drużyn eskortuje ładunek do punktu docelowego - ten przesuwa się tylko wtedy, gdy gracze są w pobliżu - podczas gdy druga próbuje wystrzelać przeciwników do ostatniego.

Rozgrywka w większości przypadków jest asymetryczna. Jedna ekipa ma do wykonania zadanie, któremu stara się przeciwdziałać zgraja ludzi z drugiego końca mapy. Poza trybem eskorty mamy jeszcze przejmowanie celów - po zajęciu punktu A, zmieniają się miejsca odrodzenia i trzeba atakować miejsce B - oraz mieszany, gdzie po zdobyciu A rozpoczyna się eskorta ładunku do B. Małą odmianą jest tryb kontroli, w którym trzeba utrzymać przez określony czas centralnie położony punkt na mapie. Nie ma tu standardowego deatchmatcha - Blizzard stara się odwrócić wzrok graczy od tego, do czego są przyzwyczajeni, fragi w Overwatch stoją dużo niżej niż zgranie drużyny.Są momenty, w których brakuje balansu. Jednak po otwartej becie, w której masakrę na polu bitwy robił Kosiarz (ang. Reaper) z dwoma obrzynami, Bastion w formie wieżyczki czy krasnolud Torbjörn grający według schematu “rozstaw działko, pij piwo i licz fragi”, wiele się zmieniło.Próżno szukać informacji o tym, czy Blizzard faktycznie coś poprawił w przeciągu tych kilku tygodni, poprawy doszukiwałbym się raczej w bardziej ogarniętych graczach przed monitorami. W końcu w otwartą betę zagrało niemal 10 milionów graczy i dużym nagięciem rzeczywistości byłoby stwierdzenie, że była to sama śmietanka strzelankowych wyjadaczy. Więc teraz zwyczajnie lepiej sobie radzą. Z drugiej strony -  nie opuszcza mnie odczucie, że jakieś zmiany faktycznie zaszły i sytuacje, gdzie jedna drużyna jest całkowicie przyblokowana przez drugą, zdarzają się przede wszystkim wtedy, gdy istnieje widoczna dysproporcja w umiejętnościach grających.

Na pewno można spodziewać się zmian. Overwatch będzie ewoluowało, bo widać tu ambicje e-sportowe. I chociaż modyfikacje statystyk bohaterów to pewnik, zastanawiam się, czy drobnym przeróbkom zostaną jeszcze poddane te mapy (łącznie w grze jest 12 plansz), które charakteryzują się wąskimi gardłami, gdzie istnieje jedna droga do celu, bardzo łatwa do obstawienia przez drużynę przeciwną. Kojarzysz Metro z Battlefielda 4? No to przygotuj się na Hanamurę od Blizzarda.Mimo wszystko cieszy, że niedoskonałości można zauważyć jedynie wtedy, kiedy już na siłę chce się coś wypatrzeć. Zarówno mapy jak i bohaterowie dostarczają masy satysfakcji z rozgrywki - także przy oglądaniu. Jeśli tylko twórcy stworzą narzędzia pozwalające na ciekawą realizację wizji dla widzów, co świetnie zrobił Riot z League of Legends, streamy z turniejów mogą być naprawdę widowiskowe. Niedługo przekonamy się, jak w praktyce będzie działał system rankingowy, w momencie pisania tekstu pozostało około miesiąca do jego premiery. Blizzard ma wszystko, co potrzebne do stworzenia kolejnego, fajnego e-sportowego źródła rozrywki.

Overwatch, oprócz standardowej gry z botami i żywym przeciwnikiem, oferuje też tryb “Rozróby tygodnia”, gdzie zasady zabawy są mocno modyfikowane. Co to w praktyce znaczy? Co odrodzenie przydzielenie losowego bohatera, zmiana statystyk postaci, mecze z wykorzystaniem tylko jednego czy dwóch różnych bohaterów - trochę do wymieniania jest. To tryb czysto rozrywkowy, gdzie twórcy wręcz zachęcają graczy do lekkiego trollowania podczas potyczek.Chociaż w przypadku projektowania gry nietrudno dopatrywać się inspiracji w innych tytułach, jedna rzecz została prawdziwie blizzardowska - naprawdę ładne opakowanie produktu. Chociaż autor stoi raczej na stanowisku, że jaki jest koń, każdy widzi i nie ma się co o grafice rozpisywać, to w pas kłania się tym wszystkim szczegółom oraz easter eggom, które w grze można znaleźć. Co ważne, Overwatch nie traci zbytnio na jakości wraz ze zmniejszaniem detali, a gra płynnie chodzić powinna nawet na kilkuletnim sprzęcie.

Odsuwając jednak na bok nieco sprawy wydajności, ważne jest, że nawet pomimo chaosu na polu bitwy, ani na chwilę nie traci się rozeznania w aktualnej sytuacji. Nie jest tu jednak wychwalana jedynie oprawa graficzna - dźwięk jest naszym przewodnikiem. Już słysząc wystrzał z broni, jesteśmy w stanie określić, kto czai się na nas za rogiem.Żeby być dobrym w tę grę, trzeba po prostu słuchać. Każda z postaci ma superumiejętność, która potrafi o 180 stopni obrócić sytuację na polu bitwy. Wyobraź sobie tłum próbujący zdobyć punkt na mapie, ciosy rozdawane na lewo i prawo, tu leczenie, tam strzał z blastera i… w to wszystko wjeżdżająca opona pełna dynamitu, której wybuch unicestwia jedną z drużyn albo dwa smoki zmiatające wszystko, czego tylko dotkną. Im bardziej śmiercionośny jest atak, tym dobitniej gracze są informowani, że należy przerwać walkę i chronić zadki przed niebezpieczeństwem. Overwatch to jeden z tych tytułów, w których nie patrząc na monitor i tak wiesz, co się przed chwilą stało.Na dźwięk nie można też narzekać, jeśli chodzi o dialogi. Polska wersja językowa udała się znakomicie i jedyne, co mam jej do zarzucenia, jest zmiana nazw własnych bohaterów. Dopiero podczas prób komunikacji z obcojęzycznymi graczami pojawia się problem, że widzimy jak Żniwiarz zachodzi drużynę od tyłu, a zanim przypomnimy sobie, że po angielsku nazywa się on Reaper, zdąży już wymordować wszystkich w pobliżu. Dlatego ja gram z włączonymi polskimi dialogami natomiast angielskimi napisami.Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o uniwersum, w którym osadzona jest gra, wejdź na tę stronę.Mogę zaryzykować stwierdzenie, że jeśli tylko pozbędziesz się uprzedzeń co do cukierkowej grafiki, znajdziesz tutaj całą masę dobrej zabawy. W nagrodę dostaniesz skrzyneczki - witaj Counter Strike - z bonusami takim jak nowe skórki, odzywki herosów czy po prostu portrety gracza.

Platformy: PC, PS4, Xbox One

Producent: Blizzard

Wydawca: Blizzard

Dystrybutor: cdp.pl

Data premiery: 24.05.2016 r.

PEGI: 12

Grę udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od redakcji

Nic, co byłoby wymagane dla samej rozrywki, natomiast wiele, jeśli tylko chcemy wyróżnić się z tłumu. A jeśli komuś jest mało, zawsze może wydać prawdziwe pieniądze, żeby szybciej odblokować możliwość spersonalizowania postaci.

Jeśli tylko Blizzard będzie regularnie dodawał nową zawartość - a wszystko na to wskazuje - to grzech nie kupić tak dobrej zręcznościowej strzelanki. Overwatch znalazło niszę w rynku i znakomicie ją wypełniło. Mówi się, że plagiat to najwyższa forma pochwały - coś w tym może być. Ważne jednak, żeby wiedzieć, jak korzystać z cudzych pomysłów, a twórcy doskonale odrobili to zadanie domowe. Zdecydowanie polecam.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)