Outward - czyli indyk szaleje.
10.04.2019 17:46, aktual.: 10.04.2019 21:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wnętrzności drobiu opisywanego w tej pseudo-recenzji są równie nietuzinkowe co historia jego zapowiedzi.
Gdyby nie znajomi, w ogóle bym o tym tworze nie słyszał. Miesiące przed premierą chodziły plotki, jakoby miało powstać MMO, szczycące się walką opartą o animacje niczym w znanych przez wszystkich grach From'u (tak, wiem, mnie też te porównania powoli zaczynają męczyć). "Soulsy MMO"? Brzmiało cudownie, biorąc pod uwagę, że była to szansa na niemałą ewolucję gatunku.
Wszystkie te złudzenia zostały niestety rozmyte niedługo przed faktyczną premierą samej gry. Jak się okazało nie dostaliśmy żadnej produkcji z tysiącami graczy na serwerach. Światło dzienne ujrzało natomiast ambitne dziecko małego niezależnego studia, którego przeszłości raczej nie warto wspominać, gdyż mają oni na koncie jedynie parę steamowych kaszanek. Dziecko to stało się dla twórców szansą na zwrócenie w swoją stronę wiele uwagi - i udało im się.
Pomimo, że nie starczyło środków aby wysłać bachora na studia, ludzie pokochali je takim jakie jest, a oto krótki opis tego, jak to nazywają autorzy, symulatora przeżywania przygód, w których bierze udział nasz avatar - zwyczajny człowiek, nie żaden bohater o nadludzkich zdolnościach mający zabijać niszczycieli światów już w pierwszych minutach rozgrywki.
Po odpaleniu aplikacji przywitało mnie dość mroczne i tajemnicze menu główne, od razu dało mi to do zrozumienia, że gra klimatem nie zawiedzie (choć jak może się potem okazać, dla niektórych - klimat - to będzie jedyna rzecz godna uwagi). Wielce zaciekawiony dalszą zawartością rozpocząłem samouczek. Nie licząc niekiedy błędnie językowo tekstów, które uczą nas o grze i dość dziwnego choć urokliwego miejscami designu oraz stylu graficznego w lokacji tutorialowej - pierwsze chwile mnie kupiły. Dobrym opisom mechanik, w tym systemu walki, magii i korzystania z przedmiotów nie można zbyt wiele zarzucić.
Brzmi świetnie? Nie do końca tak jest. Sterowanie jest drewniane, niekiedy uciążliwe. Postać jest średnio responsywna, choć i do tego da się czasem przyzwyczaić - nawet drewno potrafi stać się przyjemne w użytkowaniu. Grać możemy na standardowej klawiaturze i myszy ale zdecydowanie bardziej polecam używać pada.
Przechodząc teraz do rzeczy, która powinna być najbardziej interesująca - walki z przeciwnikiem. Tak jak zdążyłem wspomnieć na samym początku, combat opiera się o animacje i kładzie ogromny nacisk na zarządzanie wytrzymałością naszej postaci, i to właśnie stamina może stać się jednym z naszych największych wrogów - w szczególności na wczesnych etapach przygody. Regenerujemy się w naprawdę ślimaczym tempie - co chwilę nasza postać będzie dyszeć i tym samym nie mieć siły na wymachiwanie orężem czy robienie uników - grozi to szczególnie użytkownikom cięższych rodzajów uzbrojenia. Właśnie z tego powodu, umiejętność bloku i robienia przewrotów przed niebezpieczeństwem nie zdadzą się nam na długo jeśli nie zdobędziemy ciężką pracą lepszego sprzętu.
Panuje tutaj zasada: większy dps - mniejsze wykorzystanie staminy, co przeradza się na pokonywanie większej ilości maszkar bez potrzeby stresującego odwrotu.
Wrogowie nie staggerują się od większości ataków, więc zwykła szarża i próba ubicia w najprostszy sposób nawet najzwyklejszego przeciwnika może kosztować nas życie. Tutaj do każdej walki trzeba się specjalnie przygotować. Warzenie mikstur, nakładanie na naszą broń różnych efektów a nawet instalowanie przed potyczką kilku pułapek znacząco zwiększa nasze szanse na powodzenie. Miejmy cały czas za głową fakt, iż nie jesteśmy żadnym smoczym dziecięciem i nie masakrujemy zastępów wroga jednym uderzeniem. Tutaj potrzebna jest wyobraźnia, gdyż musimy sobie pomóc w każdy możliwy sposób aby pokonać wszelkie przeciwności stojące nam na drodze do celu.
Ulgę podczas podróży mogą przynieść również specjalne skille. Umiejętności dzielą się tutaj na dwie głównie kategorie: pasywne i aktywne. Pasywne to zwykle bonusy w postaci większej ilości jednej z 3 statystyk - poziomu zdrowia, many bądź staminy. Aktywnych używamy na bieżąco podczas walki aby przykładowo parować ataki przeciwnika - są takie, które wymagają odpowiedniego typu oręża bądź są niezależne od niego. Na sam start dostajemy garść podstawowych skilli, natomiast resztę bardziej przydatniejszych musimy sobie załatwić od nauczycieli, których znajdziemy w miastach - i to jedynie za dość sporą sumkę srebra.
Walka w zwarciu to nie jedyny sposób na pozbycie się nękających nas głów. Do naszej dyspozycji należy również sztuka magiczna - manę musimy odblokować poprzez specjalny rytuał.
Nie obejdzie się oczywiście bez wspomnienia o elementach survivalowych. Jest ich tutaj dość sporo, i choć potrafią zajść za skórę, nie ma ich na tyle aby stwarzały dla nas ogromny problem. Nasze ciało ma potrzeby - musimy regularnie się odżywiać, dbać o poziom nawodnienia w organizmie i nie zapominać o śnie. Oprócz tego w grze panują przeróżne warunku pogodowe, od deszczu przez śnieg, do piekielnie gorących jaskiń. Przygotować się możemy na różnie sposoby, zaczynając od odpowiedniego ubioru w zależności od temperatury, kończąc na eliksirach, które ułatwią nam przetrwanie wyzwań stawianych przez naturę.
Gracz dostaje tutaj mapę, lecz nie jest na niej umieszczona nasza lokalizacja. Musimy określić nasze położenie, korzystając np. z charakterystycznych punktów natury.
Wisienkę zostawiłem na sam koniec - plecaki.
Torby, plecaki, skrzynie - wszystko to możemy, a nawet powinniśmy, dźwigać ze sobą na plecach. Jest to rzecz wręcz obowiązkowa podczas naszych podróży. Bardzo podoba mi się to jak studio Nine Dots podeszło do tematu - interaktywny ekwipunek w grach to coś wspaniałego. Tak jak na przechowywalnie przedmiotów zastało, do naszych plecków wkładamy cały potrzebny ekwipunek na czas wypraw, oraz cały zdobyty loot, który możemy następnie sprzedać u kupców w mieście bądź wykorzystać do craftingu. Dodatkowo można pod niego podczepić latarnię, która oświetli nam drogę pozostawiając obie ręce wolne - bez światła w ciemnych jaskiniach bądź na otwartym terenie w nocy daleko nie zajdziemy, musimy jednak uważać, gdyż przy świetle rzucamy się wrogom w oczy. Na szczęście działa to też w drugą stronę.
Mając za sobą zapoznanie się z najważniejszymi informacjami o działaniu gry, przejdźmy do samych wrażeń płynących ze stawiana kroków w tym pięknie wyglądającym świecie.
Startujemy praktycznie z niczym. Przyzwyczajony do dość dobrego sprzętu z tutoriala na którym uczyliśmy się zasad rozgrywki i napalony na przygodę dostałem dość szybko i brutalnie w twarz zaraz po opuszczeniu bram pierwszego miasta - tak zazwyczaj wygląda początek u każdego. Dopiero z czasem i kolejnymi śmierciami uczymy się za co warto się brać, a za co nie.
Gdy padniemy w walce nie wracamy się do checkpointu lub łóżka, tutaj naszej porażki ma znaczenie. Jeśli naszą twarz przykryje piach w okolicach miasta, to najprawdopodobniej jakieś dobre dusze w postaci okolicznych myśliwych przeniosą nas do bezpiecznego miejsca, zazwyczaj pod karczmę w mieście. Mniejsze szczęście może nas spotkać na terytorium bandytów - skończyć możemy jako więzień, budząc się wycieńczony i głodny, podczas gdy nasze rzeczy zostały zabrane do pilnowanej skrzyni w ich obozie.
O.K. - ale na czym polega progres?
Postać rozwijamy poprzez grind, żeby na coś zarobić, trzeba trzepać srebrne monety jak szalony. Sprowadza się to do podróżowania pomiędzy czterema dość sporymi i różniącymi się od siebie rejonami, obskubania wszystkich okolicznych jaskiń czy ukrytych schowków, a następnie wrócenie do miasta z plecakiem pełnych łupów, za które zakupimy w końcu nasz wymarzony miecz czy zbroję.
Nie zaznamy tutaj szybkiej podróży, musimy dokładnie planować trasę do celu i z powrotem.
Wspomniane rejony różnią się od siebie florą i fauną, stylem budowli i ruin a nawet panującymi w nich frakcjami. Nie ma co o nich mówić - trzeb je po prostu kiedyś zobaczyć na własne oczy!
Możliwości i pomysłów na budowanie postaci jest naprawdę sporo - różne rodzaje broni i magii a nawet jedna z 3 frakcji do wyboru zachęca nas do eksperymentowania z różnymi buildami. Trzeba być jednak świadomym, że wybicie się w świecie gry potrafi zająć masę czasu, a limitowany udźwig czy częsta, frustrująca i cofająca nas śmierć, wcale nam tego nie ułatwia.
Teraz czas na parę słów o oprawie i udźwiękowieniu. Gra jest naprawdę bardzo ładna - na uwagę zasługują szczegółowe modele wyposażenia, w tym zbroi i oręża (i plecaków!!). Jeśli miałbym wymienić jeden szczególny element oprawy - byłoby to oświetlenie - twórcy zdecydowanie wiedzieli jak powinny wyglądać prawdziwe zachody i wschody słońca. To, do czego najbardziej mógłbym się przyczepić to zdecydowanie słabe modele twarzy i owłosienia. Gdy się dokładniej przyjrzymy, miasta wydają się kartonowe i dość pustawe a głosy enpeców są w najlepszym przypadku dość słabe.
Melodie, które towarzyszą nam podczas przepraw są miłe dla ucha, nie przeszkadzają i potrafią wprowadzić w nastrój - to samo można powiedzieć o muzyce w przerażających pieczarach czy podczas walki.
Trzeba jednak pamiętać, że odpowiedzialne jest za to małe studio i jak na ich możliwości, zrobili naprawdę dobrą robotę.
Podsumowując:
Bardzo łatwo o porównanie do pierwszych Gothiców czy Elexa. Pomimo toporności i masy błędów - potrafi zauroczyć niezwykłym światem. Równie łatwo może nas też odrzucić. Czuć tandetę fabularną i cięcie kosztów, lecz również wielką ambicję. Warto sprawdzić, ale radzę poczekać na promocję.