Oto, jak Breath of the Wild wynagrodzi najwytrwalszych graczy
To tylko drobny spoiler. Ale jednocześnie dość odważne zburzenie czwartej ściany.
15.03.2017 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gracie w Zeldę? Macie już przynajmniej trzydzieści godzin na koncie? No to ile nasionek Korok znaleźliście? Ja mam ich z czterdzieści coś. To nagrody za a) dostanie się w dziwne miejsca; b) zrobienie czegoś dziwnego w normalnych miejscach, dzięki którym u jednej z postaci w grze rozszerzać możecie Wasz inwentarz. Gdybyście narzekali na przykład, że za mało mieczy trzymacie jednocześnie w plecaku. I myślałem, że mam dobry, godny pozazdroszczenia wynik. W jak dużym błędzie byłem, niech udowodni kolejna historia z gatunku "o graczach, którzy chyba trochę za poważnie podchodzą do grania".
Poznajcie xFateAwaitsx, Redittera, który znalazł wszystkie nasionka w Breath of the Wild. W grze ukryto ich... dziewięćset. Gdzieś w połowie drogi nie można już wymienić ich je na wolne miejsca w plecaku, więc zaczyna się sztuka dla sztuki. Dosłownie, bo przecież gry na konsolach Nintendo nie posiadają żadnej odmiany achievementów. Jeżeli zastanawiacie się, jak The Legend of Zelda wynagrodzi śmiałków, którym wystarczy czasu i sił na zlokalizowaniu dziewięciuset znajdziek, a drobny spoiler nie jest Wam straszny, spójrzcie poniżej.
Tak. Złote gówienko. "Symbol przyjaźni podarowany ci przez Hestu. Źle pachnie" - twierdzi opis przedmiotu. Czwarta ściana idzie z hukiem. Nintendo pozwoliło sobie na dość mocny komentarz wobec jednego z wielu dziwnych trendów panujących w grach. Być może nie wierzyli, że znajdą się w ogóle tacy, którym zechce się to zrobić do końca. Oto, co niektórzy developerzy sądzą o setkach znajdziek w grach z otwartym światem. Albo głupawych wyróżnieniach, jakimi się je wynagradza.
Przypominam, że w ogrywanym przeze mnie teraz Nier: Automata (recenzja niebawem) charyzmatyczny Yoko Taro umożliwił wykupienie za wewnętrzną walutę wszystkich trofeów z gry. Czyli bezstresowe oszukiwanie w wyścigu szczurów na liczbę platyn. "Prezent Hestu" to po prostu kolejny fajny prztyczek, jaki serwuje nam w tym miesiącu branża. Lepiej grać dokładnie tak długo, jak daje to nam rzeczywistą frajdę.
Adam Piechota