Oni (druga opinia)
Rynek gier komputerowych staje się coraz trudniejszym do zdobycia. Jego specyfika jest bardzo uzależniona od graczy, czyli od odbiorców. Coraz trudniej jest sprzedać grę, która nie oferuje niczego nadzwyczajnego, niczego nowego. Starania, wkład pracy i pieniędzy wraca z nawiązką, a korzyści czerpią wszystkie strony.
18.11.2003 | aktual.: 08.01.2016 12:56
Oni (druga opinia)
VOLSUNG VON NICHOR
Rynek gier komputerowych staje się coraz trudniejszym do zdobycia. Jego specyfika jest bardzo uzależniona od graczy, czyli od odbiorców. Coraz trudniej jest sprzedać grę, która nie oferuje niczego nadzwyczajnego, niczego nowego. Starania, wkład pracy i pieniędzy wraca z nawiązką, a korzyści czerpią wszystkie strony.
Jednakże, co czasem trudno zauważyć, producenci, chcąc stworzyć niestworzone, zaniedbują niektóre gatunki gier, które w ten sposób powoli odchodzą w niepamięć. Najbardziej cierpią fani bijatyk, gier, które niegdyś były dźwięcznie określane jako „mordobicia”. Chociaż bardzo chciałbym się mylić, to jednak nie mogę - taki jest obecny stan. Ekipa Bungie Software, ku naszej uciesze, zaserwowała bardzo dobrą grę ONI, która nie dość, że odgrzewa wspomniany gatunek w bardzo dobrym stylu, to jeszcze oferuje wiele ciekawych rozwiązań, zważywszy na wydane ostatnio konkurencyjne tytuły. Miałem przyjemność i okazję ku temu, aby wpierw zagrać, a później napisać recenzję ONI, więc zapraszam do tak zwanego meritum
Kim jest Konoko?
Konoko, bohaterka gry, jest głównym agentem do zadań specjalnych, zajmuje się szeroko pojętą przestępczością. Większość swego życia spędza wykonując szereg zadań bojowych i, co tu dużo mówić, broń palna to jej najlepszy partner. Choć razem tworzą wspaniały zespół, to i sama Konoko, znając wschodnie sztuki walki, potrafi pokonać nie jedną przeszkodę na swej drodze. Postać głównej bohaterki jest przybliżana z każdą misją i to zarówno poprzez narratora, jak i animacje umieszczone między poziomami. Trzeba przyznać, że chęć poznania Konoko skutecznie wzrasta wraz z każdym z kolejnych etapów i całkiem przyzwoicie buduje fabułę gry, która rozwija się cały czas. Perspektywa trzeciej osoby, z której mamy okazję spoglądać na akcję oraz postać bohaterki mogą bardzo przypominać Tomb Raidera. Chociaż w rezultacie gry te różnią się między sobą niemalże pod każdym względem, to jednak porównanie ich jest jak najbardziej na miejscu. Natomiast walki częstokroć przypominały mi serię Mortal Kombat, czy raczej konsolową Tekken. Początkowo nie przypuszczałem, że takie zestawienie może być aż tak dobrze zrealizowane. Na szczęście zostałem mile rozczarowany. Częstokroć wybierałem walkę wręcz niż z użyciem broni - jest ona bardziej ekscytująca i daje wiele więcej satysfakcji. Ciekawostką jest także fakt, iż w ciągu całej gry postać, czy raczej gracz, uczy się nowych ciosów w zależności od tego, z jakim wrogiem walczy. Tutaj duży plus, jako że na różnych przeciwników trzeba stosować różne taktyki przez co gra nie jest monotonna i nie nudzi się po kilku godzinach. Sytuacja, w której można nieść tylko jedną broń z pewnością utrudnia grę, ale też nadaje jej realizmu i raczej nie należy do wad. Podobnie zresztą jak to, że niosąc ową broń bohaterka porusza się wolniej, czy też nie może wykonać niektórych czynności, co automatycznie stwarza ją łatwiejszym celem. Zręczni gracze dobędą broni wprost z... rąk przeciwnika. Chociaż nie zdarza się to nader często - warto próbować!
Walka
Oczywiście gra nie polega na samej walce, co zresztą nie byłoby takie ciekawe. Nie bezpodstawnie porównałem najnowszy produkt Bungie do znanej pozycji Eidosa, Tomb Raidera. Spora część gry to także rozwiązywanie zagadek, które wprawdzie często sprowadzają się do znalezienia przycisku (lub kilku) zwalniającego blokadę drzwi. Ale przecież ONI jest grą bardziej zręcznościową niż logiczną, wobec czego mała zawartość tego drugiego nie powinna nikogo dziwić. Nieraz Konoko musi się dostać do miejsca pozornie niedostępnego, czy za pomocą „wślizgu” czy „kulania” - zawsze jest jakiś sposób, natomiast szczególne niekonwencjonalne rozwiązania są podpowiadane za pomocą krótkich scenek. Nawiązując do walki z czystym sumieniem przyznaję, że i ten element został wyśmienicie dopracowany. Moduł sztucznej inteligencji, w który zostały wyposażone kreatury świata ONI, stoi na wysokim poziomie. Przeciwnicy potrafią chować się za rogiem, nie wyznają zasady mięsa armatniego. Słyszą, jak bohaterka nadchodzi, która zresztą potrafi się skradać, czy czołgać, co skutecznie usypia czujność przeciwnika. Natomiast reakcja na odgłosy walki i strzałów jest zawsze podobna - odnaleźć i zgładzić wroga, w tym wypadku Konoko. Częstokroć zastanawiałem się co, a raczej kto, się kryje za rogiem. Ot, taki mały dreszczyk...
...na szczęście nie tylko
Przygody Konoko to, jak wspomniałem, nie tylko sama walka. Podróżując po 14-tu ogromnych lokacjach (mapach) spotyka także postacie, które chcą jej pomóc. Zresztą takie jest najczęściej zadanie komputerowych NPC oferujących apteczki czy dodatkową amunicję. Świat gry jest doprawdy tak samo urozmaicony, jak paleta kolorów użytych do jego przedstawienia. A to za sprawą odmiennego środowiska oraz, a może przede wszystkim, efektów świetlnych. O ile niektóre tekstury wydały mi się nie bardzo dobrane, o tyle może to być moje „widzimisie”, jednak kolorowe źródła świateł czy lustrzane powierzchnie z pewnością powodują, że gra staje się milsza - w tym wypadku dla oka. Chociaż atrybuty te przypisane są obecnym standardom, to jednak warto pochwalić ich realizację. Szkoda jedynie, że czasem wystąpi efekt przejścia przez ścianę, czy raczej wejścia w nią. Rzadziej przez gracza, częściej przez inne postacie. Chociaż może to nie przeszkadzać, to z pewnością razi, a produkcja takiego producenta jak Bungie nie powinna zawierać takich błahych, powiedziałbym przedszkolnych, błędów. Cóż jednak, pozostaje czekać na łatkę eliminującą to „zjawisko”. Chociaż, jak wspomniałem, rozmaitość otoczenia jest dosyć duża to szkoda, że jego detale nie zostały wykonane na równie wysokim poziomie. Przydałoby się więcej fajerwerków podobnych do rozbijanego lustra... W swej podróży Konoko może zasięgnąć pomocy, która jest objawiona pod dwoma postaciami. Pole Siłowe i Kula Niewidzialności - te dwa „powerupy” częstokroć okażą się na wagę złota. Pierwszy z nich powoduje, że zadawane ciosy Konoko są mniej rażące, drugi - jak nietrudno się domyślić - powoduje niewidzialność bohaterki. Rozwiązanie niejednej misji jest możliwe niemalże tylko z użyciem Kuli...
Dobra, ale z minusem
To, co najbardziej mi przeszkadzało podczas gry to dziwne podejście do możliwości przestawienia opcji. Dziwne, ale chcąc zmienić ustawienia obrazu, rozdzielczości, głośności i innych, gracz zmuszony jest do wyłączenia i ponownego włączenia gry. Problem jest o tyle nieciekawy, że stan gry można zapisać jedynie w niektórych momentach. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć co to oznacza. W zamian zapis gry jest automatyczny w wyznaczonych przez autorów miejscach. W wersji, w którą miałem okazje grać, przedefiniowanie klawiszy odpowiedzialnych za sterowanie postacią dokonywało się... poprzez edycję pliku tekstowego. Hmm... Muzyczna część programu nie odstaje od reszty, klimatyczna „nuta” często wzbogacona technicznym beatem na myśl przywodzi znane filmy anime, takie jak chociażby „Ghost in the Shell”. Właśnie, anime... Jak zapewne większość z Was zauważyła, po obejrzeniu zdjęć z gry, klimat ONI jest jak najbardziej mangowy. Charakterystyczne sylwetki i wyrazy twarzy możliwe do rozpoznania na każdym kroku. Osobiście nie przepadam za tą dziedziną szeroko pojętej sztuki, czy - powiedzmy ogólnie - kultury wschodniej, to jednak z czystym sumieniem przyznaję, że gra prezentuje się nad wyraz interesująco. Do plusów można zaliczyć owy świat, typowo mangowy, bowiem tworzy on miłą odmianę po Tomb Raiderze czy Drakanie, które, w porównaniu z ONI, są bardzo podobne do siebie. Szczególnie ciekawe połączenie wspomnianych na wstępie gier oraz niemalże bezbłędna realizacja dały interesujący efekt końcowy. Bez bicia przyznaję, że gra wciągnęła mnie na, mówiąc delikatnie, kilka długich zimowych wieczorów, które nie uważam za stracone. Myślę i uważam, że ONI jest grą wartą polecenia, co - mam nadzieję - wyraziłem w powyższym tekście. Co więcej, świat gry jest na tyle rozbudowany i wszechstronny, co i klimatyczny. I to nie tylko dla miłośników mangi. Błędy, które nie uciekły mym oczom, może nie wywołują histerycznej furii, ale z racji na profesjonalizm grupy tworzącej, nie powinny mieć miejsca. W ten, czy inny sposób - godna polecenia.